sobota, 1 października 2016

Epilog część 1

Mecz o serce Hermiony Granger

Czarodzieje i czarodziejki, dzisiaj jest ten dzień, o którym mówi cały magiczny świat. Dziś o dziewiątej na stadionie Armat odbędzie się mecz o serce naszej ulubionej bohaterki wojennej. Ja i połowa magicznego świata na pewno tam będziemy.

Draco wszedł na stadion Armat i popatrzył na wszystkich ludzi, którzy przyszli. Za pół godziny ma zacząć się mecz, a na stadionie jest zajęte więcej niż połowa miejsc i ludzie wciąż przychodzą. Czarodzieje i czarownice chcą obejrzeć ten darmowy mecz między dwójką wrogów. Dziennikarze byli wszędzie. Siedzieli w każdym rogu stadionu i wypatrywali głównej bohaterki dzisiejszego dnia. Cóż, nic dziwnego, bo chyba nikt nie oparłby się urokowi jego pięknej narzeczonej.
Dobrze się czujesz? — zapytała cicho, biorąc go za rękę.
Tłum oszalał, gdy Draco i Hermiona pojawili się na stadionie. Dziennikarze błyskali fleszami i przekrzykiwali się, próbując zwrócić na siebie ich uwagę. Wszystkie oczy zwrócone były w ich stronę.
Wynośmy się stąd i ucieknijmy jak najdalej się da — wyszeptał, odwracając się w jej kierunku. Jego wargi praktycznie pieściły jej ucho.
Oh, do diabła, nie! — warknęła Ginny, kiedy podeszła do nich. Zdawało jej się, że nie usłyszeli jej słów, bo nadal wpatrywali się w siebie tak jakby zapomnieli o całym świecie. Stanęła bliżej i pogroziła im palcem. — Wy dwoje stąd nie uciekniecie, bo to nie jest żadne wyjście. Poza tym nie chcę żeby moja praca poszła na marne!
Draco położył ręce na talii Hermiony i nadal się w nią wpatrywał, ale sekundę później spojrzał na panią Potter
Cześć, Ginerwo — powiedział, nie mogąc się powstrzymać.
Draco — jęknęła Hermiona, odsuwając się od niego.
Co powiedziałeś, Malfoy? — Ginny niemal krzyknęła.
Muszę się przebrać. Kocham cię. — Draco przelotnie cmoknął Hermionę w usta i pobiegł w kierunku szatni. Ginny pobiegła za nim, ale w jej stanie miała bardzo małe szanse na złapanie go.
Draconie Malfoyu, wracaj tu natychmiast, bo cię przeklnę!
Draco śmiał się głośno, biegnąc na oślep. Swoją droga, to było straszne, ale bardzo chciał nazwać Ginny Potter Ginerwą, odkąd na treningu usłyszał, jak George szepta jej imię za każdym razem, gdy dała mu w kość. Ruda postanowiła „pomagać” im w treningach, co zazwyczaj kończyło się tym, że wszyscy mieli pełno siniaków od atakujących ich tłuczków. Cieszyli się, gdy Ginny miała poranne mdłości, bo wtedy była spokojniejsza i nie włączała się za bardzo do treningu.
Hermiona zaśmiała się, gdy spojrzała na radosnego Dracona i goniącą go jej przyjaciółkę.


Ron siedział w szatni, a reszta jego drużyny po obu jego stronach. Szukający Philip popatrzył na niego.
Prawdę mówiąc, nie chcemy tego robić, ale zrobimy to — powiedział sucho. — Naprawdę skrzywdziłeś Hermionę i na nią nie zasługujesz. Ale jesteś naszym obrońcą i wesprzemy cię dla dobra zespołu. Zagramy ten mecz, bo jesteśmy profesjonalistami, ale to nie znaczy, że popieramy twoje zachowanie — dodał, dobitnie akcentując ostatnie słowa.
Nie mogę liczyć na coś więcej, prawda? — zapytał Ron, krzywiąc się.
Nie — odpowiedzieli chórem zawodnicy Armat.


Okay, to nasze stroje — powiedział Harry, wręczając zawodnikom stroje.
Co do... — mruknął Adrian Pucey, gdy zobaczył czerwono-srebrny kolor. — Niech zgadnę — Granger?
Mieliśmy do wyboru taki albo czerwono-zielony — wyjaśnił Harry.
A to zapewne był pomysł Ginny — domyślił się George.
Wybraniec skinął głową.
Potter, proszę cię, nie zapładniaj więcej swojej żony. Wcześniej była nie do zniesienia, ale teraz jej hormony ciążowe sprawiają, że postradała zmysły i boję się, co jeszcze wymyśli — dodał Roger.
Ugh, faceci — skomentowała Angelina z niesmakiem. Co oni mogli wiedzieć o ciąży?
Ale i tak nie chciałabyś żebyśmy się zmieniali, prawda Angelino? — zapytał George z przekąsem.
Dobra, chłopaki, skupmy się na meczu — powiedział Oliver, próbując opanować sytuację. — Teraz zajmijmy się taktyką.
Oh, Ollie, jak ja tęskniłem za twoimi przemowami — mruknął George, nie mogąc się powstrzymać. — Mamy z tym wiele wspomnień, prawda Angelino?
Weasley — ostrzegł Wood.
George jedynie bezczelnie się uśmiechnął.
Draco i Adrian patrzyli nieufnie na Oliviera, który rozpoczynał swoją przemowę, w duchu dziękując Merlinowi za to, że Flint nie był wybitnym mówcą i nie zanudzał ich wyniosłymi gadkami o potencjalnym zwycięstwie i wierze we własne umiejętności.
Gdy Oliver skończył mówić, Angelina poszła się przebrać, a faceci stanęli blisko Draco.
Wygramy to Malfoy — Adrian poklepał blondyna po plecach, zanim wyszedł z szatni.
Ślizgoni mieli rację wybierając cię na szukającego. Nie jesteś taki zły jak myślałem, ale wydaje mi się, że wojna każdego z nas zmieniła na lepsze — mruknął Olivier, przechodząc obok niego.
Jeżeli zranisz Hermionę tak jak mój brat, to przysięgam, że na zawsze zamienię cię we fretkę — dodał George ostrzegawczym tonem. — Ale dopóki ją uszczęśliwiasz... będziemy cię wspierać. — Uśmiechnął się lekko.


W międzyczasie Hermiona, Luna i Ginny siedziały na trybunach i oczekiwały na rozpoczęcie meczu. Blondynka uśmiechała się serdecznie i rozglądała na boki.
Czy wy też czujecie ten ekscytujący zapach? — zapytała Luna.
Chyba chodziło ci o atmosferę?
Nie, miałam na myśli zapach, który można powąchać — wyjaśniła blondynka.
Hermiona zaśmiała się cicho.
Tak, Luno, masz rację — mruknęła pod nosem, patrząc ze zdziwieniem na swoją ekscentryczną przyjaciółkę.
Szkoda, że Blaise jest komentatorem, bo chciałam zobaczyć jego spocone gorące ciało. Chciałabym cofnąć czas i móc spotykać się z nim w szkole — powiedziała Luna kapryśnie.
Tak, ale wydaje mi się, że kiedyś nie był taki jak teraz.
Jesteś szczęściarą, Hermiono. Draco był totalnym palantem podczas szkoły, ale między wami zawsze było... Nie wiem jak to wyjaśnić. Chodzi oto, że między wami zawsze było tyle namiętności, bez względu na to czy się nienawidziliście, czy kochaliście... To takie piękne.
Hermiona spojrzała na nią ze zdumieniem.
Ona ma rację, Hermiono. — dodała Ginny. — Ciebie i Draco łączy wyjątkowa więź i chemia, o której ja i Harry możemy pomarzyć. Jak...
Zakazana miłość pełna namiętności i ognia — skończyła Luna.
Hermiona zamrugała dwa razy, słysząc wypowiedź swoich przyjaciółek. Chciała coś powiedzieć, ale nie zdążyła, bo Blaise zaczął komentować mecz.


Dopiero teraz Draco zrozumiał, dlaczego Ginny była uważana za jedną z najlepszych zawodniczek Quidditcha. Treningi, chociaż były męczące, przyniosły oczekiwany skutek i bez problemu robił uniki przed nadlatującym w jego kierunku tłuczkiem. Nie musiał za bardzo się starać, bo tłuczek latał o wiele wolniej niż te wybijane przez rozwścieczoną Ginny. Żałował, że nie trenował z nią w Hogwarcie. Możliwe, że dzięki temu Ślizgoni nauczyliby się robić uniki bez oszukiwania.
Ron nie mógł uwierzyć, że jego własny brat pomaga fretce! Zauważył także Harry'ego, Oliviera Wooda i Rogera Daviesa. Co do cholery? Co oni tam robią? Kiedy to wszystko się stało? Ledwo zdążył podrzucić kafla i Davies był tuz obok niego. Chciał obronić pętlę, ale kafel przeleciał w stronę Angeliny, która szybko zdobyła gola. Ron aż zaniemówił z wrażenia. Odrzucił kafel do jednego z kolegów z drużyny, ale już wiedział, że nie będzie łatwo. Cholera, jego drużyna była dobra, ale tam byli najlepsi gracze Quidditcha!
Draco dostrzegł znicz, ale wiedział, że szukający Armat siedzi mu na ogonie. Zrobił dwa koła wokół stadionu i stracił znicz z oczu. Spojrzał na tablicę i uśmiechnął się, gdy zobaczył wynik 210 do 80. Jeszcze kilka punktów i nie będzie miało znaczenia to, czy złapie znicza czy nie. Oczywiście chciał go złapać i wierzył, że mu się to uda.
Olivier Wood uśmiechnął się, gdy po raz kolejny złapał rzucony przez przeciwnika kafel i podał go Adrianowi. Były Ślizgon był świetnym graczem i nikogo nie faulował. Hermiona nie pomyliła się co do niego. Wood był pod ogromnym wrażeniem Puceya. Taki zawodnik bardzo by się przydał jego drużynie. Musi wspomnieć o nim swojemu trenerowi, bo taki talent nie może się zmarnować.
Ron warknął z irytacja, gdy Pucey sprytnie go zmylił i przerzucił kafel przez środkową pętlę, zdobywając kolejne punkty dla swojej drużyny. W tym momencie miał tylko jeden cel — zabić Malfoya.
Celujcie w Malfoya! — krzyknął najgłośniej jak potrafił. — Nie możemy pozwolić, żeby ten mecz się skończył!
Zawodnicy Armat osłupieli, słysząc polecenie ich obrońcy. Ron chciał to skończyć raz na zawsze, dlatego wyrwał pałkę z rąk jednego z pałkarzy i z całej siły uderzył w tłuczek.
George usłyszał polecenie brata i szybko znalazł się obok Draco, gotowy do obronienia go przed nadlatującym tłuczkiem. To co stało się później, nie było zaplanowane, ale jakoś nie był za bardzo niezadowolony z tego, co zrobił. On tylko bronił Draco przed tłuczkiem, a gdy odbił go pałką, ten poleciał w kierunku Rona i uderzył go z taką siłą, że rudzielec spadł z miotły. Niecałą minutę później Draco złapał znicza, podczas gdy Philip patrzył jak obrońca Armat z zawrotną szybkością spada w dół. Na szczęście Harry zneutralizował jego upadek zaklęciem.


Wszyscy stali na szpitalnym korytarzu i czekali na lekarza. Gdy przeszedł przez drzwi, poderwali się ze swoich miejsc i podeszli do niego.
Nie ma żadnego trwałego uszkodzenia. Wygląda na to, że pan Weasley odzyskał pamięć. Bedzie go bolało przez kilka dni, ale... pan Weasley pyta o pannę Granger i tylko o nią.
Połowa ludzi mruknęła „Oczywiście”, a Weasleyowie zaczęli przeklinać Rona. Draco zrobił jedno i drugie.
Sądzę, że nie powinniśmy spełniać zachcianki mojego głupiego brata — mruknęła Ginny.
Draco oczywiście się z nią zgodził i stanął bliżej Hermiony.
— Muszę tam iść, Draco. Wiesz, że muszę.
— Wiem, ale nie chcę żebyś tam szła.
— Jestem twoja, Draco. Nic nie może i nie mogłoby tego zmienić — wyszeptała, odwracając się w jego stronę. — Jesteś dla mnie wszystkim i w moim sercu jest miejsce tylko dla ciebie. — Chwyciła jego koszulę palcami.
— Pozwolę ci tam iść, jeśli zgodzisz się wkrótce zostać moją żoną.
Hermiona spojrzała na niego ze zdziwieniem.
— Draco — jęknęła, widząc poważny wyraz jego twarzy.
— Kocham cię i nie mogę pozwolić ci iść do jego — Ostatnie słowo powiedział niemal z obrzydzeniem. — pokoju, dopóki nie zgodzisz się za mnie wyjść.
Kobieta znowu zamrugała.
— Draco…
Nie byli świadomi tego, że wszyscy obecni na korytarzu patrzyli na nich. Byli we własnym świecie i nic oprócz nich się nie liczyło.
Draco spojrzał na Hermionę. Jego oczy były przepełnione szczerością i miłością.
— W porządku — powiedziała bez zastanowienia, ale on nawet tego nie usłyszał. — Tak, tak, tak! — krzyknęła głośniej, uśmiechając się szeroko i patrząc w jego błyszczące oczy.
Hermiona była nadal przejęta oświadczynami Dracona, gdy weszła do sali, w której leżał Ron.
Głowa mężczyzny odwróciła się w stronę drzwi, gdy je otworzyła. Otworzył usta, żeby coś powiedzieć, ale nie zrobił tego, bo skupił się na dłoni Hermiony. Niestety nie zdawała sobie sprawy z tego, że pierścionek zaręczynowy, który zawsze ukrywa, był wyraźnie widoczny na jej dłoni i Ron go zobaczył. W sumie trudno było nie zauważyć dużego i zbyt kosztownego pierścienia.
— Ron ja…
— Kiedy będzie cholerne wesele? — zapytał ze złością.
Oczy Hermiony rozszerzyły się. Skąd on… o mój Boże, pierścień! Otworzyła usta, żeby coś powiedzieć, ale nie miała pojęcia, co mogłaby powiedzieć. Zamiast tego, postanowiła po prostu odpowiedzieć na jego pytanie. — Chcemy żeby odbyło się za miesiąc.
— Kiedy poprosił cię o rękę?
— Kilka tygodni temu — odpowiedziała cicho.
— Proszę, proszę, jakie długie zaręczyny — mruknął gorzko. — Ten mecz był bez znaczenia, prawda? Nawet jeśli bym wygrał, wy byliście już zaręczeni. Jasna cholera, Hermiono, jak mogłaś zapomnieć o tych wszystkich latach, które razem przeżyliśmy? — wrzasnął wściekle, nie próbując nawet tłumić swojego temperamentu.
— Ja? Ja? — spytała Hermiona w szoku. — Ronaldzie Weasley, nie masz prawa tak do mnie mówić. Jest wiele słów, które chciałabym ci teraz powiedzieć, ale nie będę się zniżać do twojego poziomu i powiem tylko jedno — to ty przekreśliłeś te wszystkie lata, zdradzając mnie!
— Wynoś się stąd, po prostu wyjdź! — krzyknął Ron, nie mogąc opanować emocji. Draco Malfoy za miesiąc ma ożenić się z kobietą, która powinna być jego żoną, gdyby tego nie spieprzył. Wiedział, że zawiódł, ale duma nie pozwalała mu się do tego przyznać.
— Ciesz się cholernym życiem z nim! — prychnął, gdy zamykała drzwi.

Miesiąc później…

Ginny biegała w kółko za Teddym, który próbował zdjąć swoje ubrania.
— Teddy, wiesz, że mamusia nie może biegać! — zawołała, poprawiając biały żakiet. Miała zamiar dogonić go, zanim straci resztki tchu. Znowu przeklęła los, za to, że jest w piątym miesiącu ciąży.
— Draco, łap go! — krzyknęła, spostrzegłszy znajomą postać.
Draco właśnie szedł w stronę ołtarza, żeby stanąć na stopniu w otoczeniu mugoli. Odwrócił się, gdy usłyszał krzyk kobiety. Na szczęście miał szybki refleks i złapał małego urwisa, zanim ten zdążył zdjąć koszulę.
— Karzełku! — syknął, próbując się nie roześmiać, widząc częściowo rozebranego chłopca.
— Draco, ten garnitur jest żałosny! — powiedział chłopiec, dokładnie wymawiając każdą sylabę.
Draco uniósł jedną brew.
— Niech zgadnę — słowo tygodnia cioci Hermiony?
Teddy skinął głową.
Draco zaśmiał się krótko, gdy Ginny do nich dobiegła.
— Oh, dzięki Bogu, ja…
— Ginny Potter, siadaj zanim zemdlejesz! — warknął mężczyzna.
Kobieta była tak wyczerpana, że nawet nie miała siły z nim dyskutować i po prostu usiadła. Położyła dłoń na swoim wielkim brzuchu.
— Nie mogę się doczekać, kiedy się urodzi.
— Idę po twojego męża, a ty się nie ruszaj! Merlinie, jesteś w piątym miesiącu ciąży! Wezmę go — warknął ponownie.
Ginny pomachała do niego, gdy podniósł rzeczy Teddy’ego.
— Po prostu zaprowadź go do Sadie. Właśnie czesze dzieci. Może Vicky będzie w stanie przekonać go, żeby się nie rozbierał. Najwyraźniej ona uważa, że Teddy w garniturze wygląda bardzo dziarsko.
Draco wzdrygnął się lekko. Nie miał pojęcia jak to się stało, ale w ciągu miesiąca jego narzeczona i jego była dziewczyna zbliżyły się do siebie. Dzięki Hermionie Sadie poznała Hamiltona i w niedługim czasie z nim zamieszkała. Zachowywały się tak, jakby były najlepszymi przyjaciółkami. To go trochę niepokoiło. Szczególnie od czasu, gdy śmiały się, że gdyby nie były hetero, z pewnością miałyby się ku sobie. Zawsze towarzyszył temu histeryczny śmiech. Zapewne wielu facetów uznałoby to za mega seksowne, ale on był tym bardzo poruszony i wzburzony, bo miał przeczucie, że to mogłoby być prawdą…
Spojrzał na Teddy’ego, który wyglądał na obrażonego. Jego koszula nadal była rozpięta.
— Teddy, zapnij koszulę zanim zobaczy cię Vicky i inni — nakazał.
— Ale to swędzi! — żachnął chłopiec.
— Wiem, ale dzisiaj jest najważniejszy dzień w życiu cioci Miony i moim. Chciałaby, żebyś wyglądał idealnie. Czy możesz to dla niej zrobić?
Teddy westchnął ze smutkiem, po czym skinął głową.
— Wio, koniku!
Draco wspinał się po marmurowych schodach w rezydencji, skacząc co dwa stopnie, a chłopczyk ciągle do popędzał. Parę minut później mężczyzna z wielkim entuzjazmem oddał karzełka Sadie, która prześwietliła go wzrokiem. Ukradkiem zerknął do pomieszczenia, mając nadzieję, że zobaczy Hermionę.
— Nie zobaczysz jej, dopóki nie stanie przed ołtarzem, więc ani mi się waż.
Sekundę później zatrzasnęła mu drzwi przed nosem. Zanim odwrócił się w kierunku schodów, usłyszał, że Teddy woła Colby’ego.


Narcyza i Helena Granger jęknęły z wrażenia, gdy Gustav pomógł Hermionie nałożyć welon, na wspaniałą fryzurę, którą przed chwilą skończył robić. Pomiędzy włosy włożył białe wstążki, które eksponowały pięknie poskręcane loki.
— Pięknie — wyszeptał mężczyzna, gdy założył welon.
Obie kobiety były na granicy płaczu. Za niespełna pół godziny ich dzieci będą małżeństwem. Narcyza próbowała trzymać fason, podczas gdy pani Granger miała twarz mokrą od łez.
— Wyglądasz pięknie — szepnęła Helena, dotykając delikatnie welonu.
Hermiona rozejrzała się nerwowo i dotknęła rękami haftowanego gorsetu sukni.
— To należy do ciebie. Każda przyszła pani Malfoy nosi ten medalion — powiedziała Narcyza rozpinając piękny medalion. — Jest przekazywany z pokolenia na pokolenie. Nałożony jest na niego specjalny czar, dzięki któremu świeci, gdy ktoś z Malfoyów jest w tarapatach. Przez te wszystkie lata, strzegł mojego syna przed śmiercią. Będzie tak samo działał, gdy urodzisz swoje dziecko. Tradycja nakazuje, żeby panna młoda miała przy sobie coś starego. — Uśmiechnęła się serdecznie, podając Hermionie zaczarowany medalion.
— Twoja piękna sukienka jest nowa, ale powinnaś także założyć coś pożyczonego — mruknęła Sadie, wpinając we włosy Hermiony piękną diamentową spinkę. — Dostałam ją kiedyś od pewnego księcia, ale nie pamiętam nawet jego imienia. W sumie chyba nie powinnam jej mieć, ale… oddam ją jak wrócicie z podróży poślubnej.
— I oczywiście powinnaś mieć coś niebieskiego — dodała pani Granger, zakładając na rękę przyszłej pani Malfoy perłowy pierścień, który Draco kupił jej bardzo dawno temu.
— Jesteś gotowa — zapłakała Ginny, gdy Hermiona do niej podeszła. Przez cały czas próbowała się nie rozpłakać, ale teraz nawet się przed tym nie powstrzymywała. Luna delikatnie poklepała panią Potter po plecach, uśmiechając się pod nosem, czując przy okazji aurę weselnego dnia.


Draco usłyszał pierwsze takty piosenki Pocałuj mnie, z którą wiązało się tak wiele wspaniałych wspomnień. Uśmiechnął się, domyślając się, że to był pomysł Hermiony. Chciała żeby ten ważny moment był wyjątkowy, a ta piosenka była dopełnieniem całości.
Pierwsza po schodach zeszła Vicky ubrana w piękną sukienkę dziewczynki od kwiatków. Za nią szły druhny. Najpierw zauważyli Lunę w długiej srebrnej sukni, eksponującej blond włosy. Hermiona nie chciała żeby druhny miały takie same suknie. Zastrzegła tylko, że mają być srebrne — odcieniem podobne do koloru oczu Draco. Oczywiście mu tego nie powiedziała, bo domyślała się, że gdyby się o tym dowiedział jego ego przerosłoby wszystkich. Tuż za blondynką szła Sadie w ekstrawaganckiej srebrnej sukni na jedno ramię. Była dość krótka, co eksponowało zgrabne nogi modelki. Na samym końcu kroczyła Ginny w plisowanej sukni, idealnie podkreślającej ciążowy brzuch.
Draco wstrzymał oddech, gdy zobaczył Hermionę na szczycie marmurowych schodów. Po jej obu stronach stali Teddy i Colby, którzy trzymali długi tren. Powoli schodziła po schodach, eksponując przy tym piękną haftowaną suknię od francuskiego projektanta. Gorset idealnie podkreślał jej idealne kształty, a spódnica falowała z każdym jej krokiem. Kiedy zeszła na dół, podszedł do niej jej ojciec i wziął ją pod rękę i wolnym krokiem szli w kierunku ołtarza.
Hermiona powstrzymywała łzy, które napływały do jej oczu. Ta chwila była wyjątkowa, bo zawsze chciała, żeby tata zaprowadził ją do ołtarza. Jakiś czas temu miała brać ślub z Ronem, ale teraz liczyło się tu i teraz, bo jej przyszłość zbliżała się wielkimi krokami, a głównym jej bohaterem miał być Draco w pięknym czarnym smokingu.
Parę sekund później stanęła przed ołtarzem i spojrzała na swojego przyszłego męża.
— Naprawdę jestem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie — mruknął do niej, gdy podniósł go góry jej welon, tak żeby mógł zobaczyć jej piękną twarz i aby mógł bez przeszkód ją pocałować.
Ludzie zgromadzeni w pomieszczeniu z uwagą słuchali urzędnika, który mówił o weselnych obrzędach czarodziejów. Jednak państwo młodzi w ogóle go nie słuchali. Byli wpatrzeni w siebie jak w obrazek, a wszystko dookoła nich nie miało żadnego znaczenia.
— Czy ty, Draco Abra…
— Tak, całym swoim sercem — przerwał mu blondyn.
— I czy…
— Tak, na zawsze i na wieki. — Hermiona ledwo pozwoliła mężczyźnie dojść do słowa.
— Cóż — zakaszlał. — Ogłaszam was mężem…
Draco pochylił się i namiętnie pocałował swoją żonę. Hermiona zarzuciła mu ręce na szyję i oddała pocałunek. Właśnie poślubiła Dracona Malfoya, więc należy jej się coś od życia, prawda?
— I żoną. Możesz pocałować pannę młodą — dokończył urzędnik, patrząc na całującą się parę.
Ron Weasley stał w cieniu z dala od wszystkich. Chcąc wyładować całą swą złość, zmiął w ręce zaproszenie ślubne, które wysłała do niego Hermiona. Patrzył z obrzydzeniem na całujących się Draco i Hermionę. Dopiero teraz zrozumiał, że nie ma z nim szans. Był kretynem, porzucając tą wspaniałą kobietę. Wiedział, że nie będzie w stanie wszystkiego naprawić. Odwrócił się na pięcie i wolnym krokiem poszedł przed siebie, gubiąc przy okazji zaproszenie. Nie miał już nadziei.*
Wszyscy goście śmiali się z zakochanej pary.
Hermiona nie mogła powstrzymać uśmiechu podczas pocałunku. W końcu była szczęśliwa. Nagle Draco odsunął się od niej i popatrzył jej w oczy.
— Hermiona Malfoy — powiedział z podziwem.

* Rok później pogodził się ze swoją rodziną. W końcu byli spokrewnieni i zawsze wybaczali mu wszystko. Ale nigdy nie odzyskał przyjaźni Hermiony, która nie była już Hermioną Granger, tylko Hermioną Malfoy. Nie mógł się z tym pogodzić i naprawdę nie znosił ich trójki dzieci.
_________

Witajcie :) Zapewne jesteście zdziwieni tytułem tego posta. Cóż, postanowiłam rozdzielić Epilog na dwie części, ponieważ byłby strasznie długi, a nie mam zbyt wielu chęci do tłumaczenia. Być może dzięki temu, druga część pojawi się szybciej :)
W tej części wyjaśniły się wszystkie sprawy, które nie zostały wcześniej rozwiązane. Jestem bardzo ciekawa waszych opinii. Piszcie co myślicie!
Postaram się drugą część epilogu dodać jak najszybciej. Wszystko jest zależne od mojej weny, która ostro sobie ze mną pogrywa. Trzymajcie kciuki, żeby się udało!
To tyle. Komentujcie i oceniajcie. Enjoy!

26 komentarzy:

  1. Ja osobiście nie nazwałabym tego epilogiem, a dodatkowym rozdziałem. Nie mniej jednak akcja potoczyła się ekstra szybko. Nie zdążyłam nawet mrugnąć :))
    Pozdrawiam KH

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż, gdyby dwie części były razem, to można by to nazwać epilogiem. Rzeczywiście teraz wygląda to jak dodatkowy rozdział. Widocznie za szybko czytasz ;)
      Pozdrawiam

      Usuń
  2. No wiadomo, że Draco wygrał mecz. I ten ślub. Cuuudowny. Całe szczęście, że Ron niczego nie popsuł. Nie wiadomo, co mu mogło strzelić do tego rudego łba. Z niecierpliwością będę czekała na drugą część.
    Pozdrawiam
    dramione-ja-to-ja.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mówiłam, że będzie szczęśliwe zakończenie, a ja zawsze dotrzymuję słowa :)
      Pozdrawiam

      Usuń
  3. świetne zakończenie
    był mecz i ślub i wszystko
    tak świetne opowiadanie, że chyba przeczytam je sobie od początku
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. No cudowne! Co innego mogę powiedzieć? ;)
    W sumie to bardzo dobrze, ze rozdzieliłaś epilog na dwie części, nie pochłonie się wszystkiego na raz, dzięki temu ;).
    Pozdrawiam i życzę chęci do dalszego tłumaczeni! :D
    Charlotte

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Komplementy tylko mnie uskrzydlają :D
      Pomyślałam sobie, że cały epilog byłby za długi i zapewne mielibyście problem ze zrozumieniem, co autorka miała na myśli (głównie chodzi o drugą część).
      Dziękuję i pozdrawiam

      Usuń
  5. Nie mam pojęcia dlaczego mam złe przeczucia co do 2 części, ale pewnie to moje kolejne urojenie. Epilog przepiękny, ale faktycznie przeleciał błyskawicznie. Czekam na kolejną część z niecierpliwością.

    OdpowiedzUsuń
  6. Hejo hejooo :D
    No wiadomo było, że Dracze wygra mecz! Przynajmniej ja w to nie wątpiłam :D
    Tak właśnie przeczuwałam, że w epilogu będzie weselicho :P Eh ta moja intuicja :P
    Akcja serio działa się bardzo szybko, ledwie zdążyłam mrugnąć oczętami a tu już koniec. Nie wiem kiedy się skończyło :P
    Było mega dużo opisów i za to serdeczne dzięki, bo je uwielbiam :D
    Pozdrawiam serdecznie, Iva Nerda
    kiedyjestesprzymniedramione mblogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiadomo, że w epilogach zawsze jest happy end (szczególnie w tych opowiadaniach, które ja tłumaczę/piszę). Widocznie potrafisz przewidywać przyszłość, albo to było aż tak oczywiste :) Ależ nie ma za co :D
      Pozdrawiam

      Usuń
  7. Poziom słodkości osiągnął wyżyny :D ahhh, to lubię w epilogach najbardziej
    Mecz, ślub, pokłócenie z Ronem, pogodzenie z Sadie - wszystko idealnie. Właśnie tak wyobrażałam sobie zakończenie tego opowiadania ;) zostaje mi tylko czekać na to, co wydarzy się w drugiej części.
    Życzę weny i pozdrawiam! Johanna Malfoy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że Ci się podobało ;) Druga część będzie zaskoczeniem, przynajmniej tak przewiduję :D
      Pozdrawiam

      Usuń
  8. Mecz, który skończył się dobrze. Kłótnia z Ronem, dość kiepsko. Ślub, arcydzieło.
    Wszystko jest dobrze, jak na ogół w epilogach. Cieszę się, że to opowiadanie tak się skończyło, tak to sobie wyobrażałam, no może bez kłótni. Ale jeszcze drugi epilog... Zobaczymy co w tamtym się pojawi.
    Trzeba podziękować autorce za napisanie tak fajnego opowiadania, a w szczególności tobie, że zajęłaś się tłumaczeniem. Jakbym była lepsza w angielskim, może też bym się za to zabrała :). A swoje podziękowania jeszcze pewnie powtórzę.
    Na razie to tyle i nie pozostaje mi nic więcej jak czekać na drugą część.
    Pozdrawiam,
    Re(Beca)
    PS: Teddy <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Można się było spodziewać takiego obrotu spraw. Do kłótni z Ronem musiało kiedyś dojść. Dobrze, że stało się to przed ślubem ;) Nie masz za co dziękować, bo tłumaczenie tej historii to sama przyjemność :)
      Pozdrawiam

      Usuń
  9. Odpowiedzi
    1. Sądząc po reakcji, stwierdzam, że się podobało :) Fajnie, cieszę się.
      Pozdrawiam

      Usuń
  10. Kochana, rozdział, a raczej i niestety epilog cudowny :) Z każdym kolejnym zdaniem bałam się, że Ron coś zepsuje i Hermiona znowu będzie musiała przez niego cierpieć... na szczęście nic takiego się nie stało i wszystko jak na razie idzie bardzo dobrze :) w końcu wyczekiwany ślub <3 tylko nie rozumiem końcówki...druga część będzie tak jakby rok później ? Pozdrawiam i oczywiście czekam na nexta ! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, fajnie, że się podobało :) Autorka stopniowo dawkowała emocje, ale końcowy fragment zapewne wynagrodził Wam wszystko :)
      Pozdrawiam

      Usuń
  11. Znalazłam twojego bloga z jakąś... Godzinę temu. I bardzo mi się spodobał-twój styl pisania, emocje które "włożyłaś" między słowa. Wiele razy gdy czytałam na moje usta wkradał śpię uśmiech, oraz śmiałam się na cały głos. Rzadko kiedy, jakiś blog mnie tak pozytywnie zaskoczył. Tylko szkoda że niestety już koniec. Jedyne co mogę powiedzieć to czapki z głów i pogratulować wyobraźnii

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz 😉 Wyobraźni i pomysłów możesz pogratulować autorce oryginału. Ja tylko tłumaczę tą historię, ale niektórzy mówią, że tłumacz to drugi autor, więc... bardzo mi miło, że się spodobało 😃
      Pozdrawiam

      Usuń
  12. Och, cały czas uważam i tak już zapewne będzie do samego końca, że autorce fantastycznie udało się wyważyć w tym opowiadaniu ilość słodyczy i negatywnych elementów, zrównoważyć je jeszcze dodatkowo niezłą dawką słownego i sytuacyjnego humoru.
    Nawet jeśli jest subtelnie, słodko i radośnie, to w taki delikatny, nie przesadzony sposób. No i zaraz znajdzie się Weasley, który nie pozwoli o sobie zapomnieć i daje kolejny popis swoich najgorszych możliwości. Całe szczęście, że przynajmniej ślubu nie zepsuł...
    Jeśli do tego dodamy nieodłączny dowcip - vide: "rozbierana" scenka z Teddym ;), to mamy kwintesencję tego, czym ta opowieść urzeka tak duże grono czytelników.
    Niezaprzeczalnym atutem jest świetne tłumaczenie, bo ono dodatkowo pozwala delektować się tym tekstem. Udało Ci się fantastycznie wyłapać i przekazać te gierki słowne i niuanse opowieści.

    Bardzo dziękuję i pozdrawiam serdecznie.
    Margot

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, autorka świetnie potrafi działać na emocje. Raz się śmiejemy, a potem dziwimy co tu się stało :) Zgadzam się z Tobą w 100%!
      Dziękuję, staram się, żeby tekst był dobrze przetłumaczony. Czasem muszę się głowić nad tym, co autorka miała na myśli, ale na szczęście mam duży zasób słownictwa, więc potrafię wybrnąć z kłopotów :D
      Pozdrawiam

      Usuń
  13. Tak to sobie właśnie wyobrażałam. Hermiona i Draco jak nikt zasłużyli na szczęście. W zasadzie wszystkim całkiem nieźle się ułożyło. Epilog idealny na poprawienie humoru. Zdecydowanie sięgnę po kolejną część tego niezwykłego Dramione.
    http://dramione-demons-of-the-past.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajnie, że się podobało i że wszystko potoczyło się tak, jak to sobie wyobrażałaś :)
      Pozdrawiam

      Usuń

Mia Land of Grafic