wtorek, 18 października 2016

Rozdział 1

Trzyletnia Willow podeszła do taty i lekko pociągnęła go za nogawkę spodni. Draco spojrzał na nią znad biurka.
— Cześć, aniołku — powiedział do swojej najmłodszej córki, dotykając ją po ciemnych lokach.
Posłała mu swój firmowy uśmieszek, którym wymuszała wiele rzeczy. Co ciekawe, tak samo uśmiechała się Hermiona, kiedy coś od niego chciała.
— Tatusiu — zaczęła dziewczynka.
— Hmm?
— Jest dwudziesta trzydzieści — oświadczyła.
Mężczyzna szybko zerknął na zegar wiszący na ścianie jego gabinetu. Rzeczywiście tak było. Czas zleciał bardzo szybko, a on nawet nie zdawał sobie z tego sprawy. Zazwyczaj kończył pracować przed siódmą, bo wtedy Hermiona wracała do domu, ale dzisiaj nie mogła być wcześniej, ponieważ razem z Kenem próbowali znaleźć sposób, żeby sąd uniewinnił nastolatkę, którą bronili.
— Przepraszam, Willow, nie zdawałem sobie sprawy…
— Nic się nie stało. Lyra mnie wykąpała — odpowiedziała mała, widząc zmartwioną minę taty.
Blondyn westchnął, dziękując przy okazji Merlinowi za to, że najstarsza córka zawsze mu pomaga.
— I tak nie powinienem zostawiać was samych na tak długo. Żadna praca nie będzie ważniejsza od moich dzieci — powiedział, zanim podniósł Willow.
Objęła jego szyję swoimi małymi rączkami i skinęła głową.
— Cóż, wygląda na to, że w zamian za to będziesz musiał nam opowiedzieć taką dłuuuuuuuugą historię na dobranoc — oznajmiła, rozkładając szeroko ręce.
Draco roześmiał się. Jego najmłodsza córka żyła i oddychała dla wieczornych opowieści. Kiedy miała kilka miesięcy wydawało się, że nic z nich nie rozumie, ale ku ogromnemu zdumieniu rodziców przestawała płakać, gdy któreś z nich zaczynało czytać lub opowiadać historie na dobranoc.
Popatrzył na nią i zobaczył parę błyszczących oczu.
— Muszę? — zapytał jakby od niechcenia.
Willow energicznie pokiwała głową.
— Przegapiłeś moją godzinę kąpieli.
— Ale zrobiłem twoje ulubione danie na obiad — bronił się.
— Nie tak dobrze jak Bluszczyk — odpowiedziała, kręcąc głową.
Mężczyzna prychnął pod nosem, udając obrażonego, ale musiał przyznać jej rację. Nikt nie gotował tak dobrze jak Bluszczyk, ale skrzatka miała tydzień wolnego i musieli sobie radzić sami. Hermiona wprowadziła nowe zasady w domu, dzięki którym skrzatka raz na trzy miesiące tydzień wolnego, podczas którego mogła robić co chciała. Początkowo skrzatka opierała się przed tym, ale z biegiem lat zaczęła cieszyć się chwilami wolności i wykorzystywała ten czas na odwiedziny swoich krewnych.
Blondyn westchnął teatralnie, kiedy stanęli przed drzwiami do pokoju dziewczynki.
— Więc, jaką historię chcesz dziś posłuchać? — zapytał, stawiając Willow na podłodze.
— Czy to będzie…
Harry Scorpius Malfoy wyjrzał ze swojego pokoju, gdy usłyszał głos taty.
— Kolejna historia o przygodach wujka Harry’ego i mamy? — zapytał z ekscytacją w głosie.
Draco zatrzymał się i spojrzał na syna.
— Cóż…
— Nie, chcę żeby tatuś dokończył historię, którą wczoraj opowiadała mamusia — powiedziała Willow, wchodząc do pokoju, a Draco poszedł za nią.
— Chodzi ci o tą z mamą i tatą w szkole?
Harry zmarszczył nos, ale wszedł za nimi.
— Tak, chcę usłyszeć resztę historii dotyczącej…
— Historii miłosnej mamy i taty? — przerwała jej Lyra, która także weszła do pokoju z książką w ręce.
Draco usłyszał jęk Harry’ego i zaczął mu współczuć posiadania rodzeństwa. Sam był jedynakiem i nie wiedział co to znaczy mieć dwie siostry, które zawsze stawiały na swoim i nie liczyły się ze zdaniem chłopca.
Willow skinęła głową, a Lyra w międzyczasie złapała tatę za rękę i pociągnęła w stronę łóżka najmłodszej panny Malfoy, na którym leżała miękka pościel w kolorze lawendy. Harry bez słowa wskoczył na łóżko i znalazł się między dwoma pluszowymi misiami, co niezbyt mu się spodobało, ale starał się tego nie okazywać. Lyra usiadła obok niego, zrzucając przy okazji kilka zabawek na podłogę. Draco podniósł kołdrę, chcąc przykryć nią swoje dzieci, nie przejmując się spadającymi na podłogę misiami, co spotkało się z krytycznym spojrzeniem najmłodszej dziewczynki.
Spojrzał na nią, wyraźnie rozbawiony jej oburzeniem.
— Dobrze maluchu, wspinaj się — powiedział.
Dziewczynka przez chwilę piorunowała go wzrokiem, ale sekundę później szczęście z niej eksplodowało i z szerokim uśmiechem na ustach wspięła się na łóżko i usiadła między rodzeństwem i patrzyła wyczekująco.
— Okay, więc na czym skończyła mama? — zapytał Draco.
— Skończyła na tym, jak ponownie zobaczyliście się w pociągu i złapałeś jej torbę — powiedział Harry, wyprzedzając swoje siostry, które zachichotały z podniecenia.
Mężczyzna uśmiechnął się pod nosem. Potargał blond włosy syna. Harry niezbyt lubił słuchać takich opowieści, ale dla swoich sióstr potrafił się poświęcić.
— Dobrze, dobrze, rozumiem — powiedział blondyn, zanim położył się na łóżku w wygodnej pozycji.
W międzyczasie Lyra ułożyła się na brzuchu i w napięciu oczekiwała na dalszą część historii.

Hermiona odwróciła głowę, gdy zobaczyła bladą rękę chwytającą jej torbę zaledwie kilka cali przed jej głową.
— Dziękuję… — zaczęła, ale zatrzymała się, gdy zobaczyła Dracona Malfoya. — ci.
Chłopak skinął głową i poprawił torbę w schowku, po czym skierował się w stronę drzwi, ale nagle poczuł rękę dziewczyny na swoim ramieniu.
Zerknął na nią przelotnie, chociaż chciał jak najszybciej stąd wyjść.
— J-ja um…
Uniósł brew.
— Merlinie, to będzie dziwny rok, prawda? — powiedziała Hermiona dziwnym tonem głosu, jakby chciała zacząć rozmowę.
Chłopak nic nie powiedział, co bardzo ją zdziwiło. Podszedł do drzwi i otworzył je, po czym obrócił się w jej stronę.
— Tak, będzie — mruknął sekundę przed wyjściem.

— Tatusiu! — krzyknęła Willow.
Draco uniósł brew ze zdziwieniem.
— Co?
— Jak mogłeś tak ignorować mamę? — zapytali jednocześnie Harry i Willow.
— Cóż, ja i wasza mama nie byliśmy w zbyt dobrych relacjach…
Lyra westchnęła teatralnie.
— Chciałabym żeby James czasem mnie ignorował — powiedziała rozmarzonym głosem.
— Tęskniłabyś za nim, gdyby tak robił — odparła Willow.
— Na pewno nie!
— Ugh, tato, mógłbyś kontynuować? — zapytał chłopiec, nie chcąc słuchać tyrady swojej starszej siostry odnośnie nieodwzajemnionej miłości Jamesa Pottera do niej.
— No dobrze…

Hermiona prychnęła z irytacją, gdy obserwowała wychodzącego blondyna. Naprawdę chciała być miła, ale on oczywiście musiał zachować twarz irytującego Ślizgona.
Malfoy wszedł do przedziału, w którym siedział razem z Blaise’em, Dafne, jej młodszą siostrą i Teodorem Nottem, który właśnie spał.
— Draco, mój kolego, przegapiłeś ekscytujący pokaz — powiedział Blaise.
— Tak, taki ekscytujący, że Nott wszystko przespał — dodała sarkastycznie Dafne.
— Jaki pokaz? — zapytał blondyn.
— Lovegood przyszła tutaj i chciała nam dać nowe numery Żonglera.
— Pomyluna Lovegood?

— Tato! — dzieci wrzasnęły z oburzeniem.
Luna była matką chrzestną Willow i wszyscy troje kochali ją jak ciotka, a to co przed chwilą usłyszeli nie mieściło się w ich głowach.
— Byliśmy nastolatkami, a wasza ciotka była o wiele bardziej pomylona niż teraz.
— Tato! — skarcili go.
— Nie nazywałem jej tak od lat. Przysięgam wam na miłość do waszej mamy!
Dzieci skinęły głowami i mężczyzna kontynuował opowieść.

— Myślę, że ona jest raczej zabawna — powiedział Blaise.
— Raczej zabawna? Wydaje mi się, że źle rozumiesz definicję tego słowa — mruknęła Dafne.
— Tak, ale ona jest zabawna w swój własny sposób. Sprawia, że się śmiejesz, ale jednocześnie zastanawiasz się, dlaczego się śmiejesz. A dodatkowo jest blondynką i wygląda jak Venus Botticelli.
Draco i dziewczyny spojrzały na Zabiniego.
— Kto to Botticelli? — zapytała siostra Dafne.
— Włoski artysta, który ukończył Hogwart w 1463 roku. Został mugolskim malarzem, bo jego obrazy robiły furorę. Ludzi fascynowało to, że na jego obrazach postacie w ogóle się nie ruszają — odpowiedział Teodor, ziewając przeciągle, ponieważ przed chwilą się obudził.
— Czekaj, w ogóle się nie ruszały? — dopytywała dziewczyna ze zdziwieniem wypisanym na twarzy.
— No tak.
— Ale dlaczego?
Draco zignorował ich rozmowę i usiadł obok Blaise’a, który od razu podał mu Żonglera.
— Żałuj, że nie widziałeś Lovegood w akcji. Najbardziej zaimponowała mi tym, że potrafiła uciszyć Dafne, która plotkowała ze swoją siostrą. To niesamowite, że Lovegood potrafi być taka ostra.
Malfoy był bardzo zmieszany.
— Dafne mówiła coś o Hermionie Granger. Coś o tym, że Hermiona powinna poddać się operacji plastycznej, bo teraz ma kasy jak lodu.
Draco spojrzał w górę.
— Lovegood wyszeptała coś pod nosem i wydawało się, że rozpłynęła się w powietrzu, ale w rzeczywistości szybko wyszła na korytarz. Szkoda, że nie widziałeś min dziewczyn, kiedy wróciła do nas z Żonglerem w ręce i podała go Dafne, mówiąc, że dział o dobroci rozpoczyna się na stronie ósmej.
Blaise roześmiał się na głos, a inni patrzyli na niego jak na wariata. Prawdę mówiąc, nie wiedzieli, co mogliby powiedzieć.
Podróż trwała w najlepsze, ale dziesięć minut później Dafne krzyknęła, bo poczuła, że coś na nią spada. Jej siostra zerwała się z krzykiem, bo na kolanach dziewczyny siedziała ropucha.
— Fuuuuuuuuuuuuuuj, zabierzcie to!
Teodor i Draco rzucili się na pomoc i próbowali złapać zwierzę, które skoczyło na głowę dziewczyny. Blaise z niewiadomych przyczyn uciekł z przedziału jak tchórz.

— Tato, wujek Blaise nie jest tchórzem! — wrzasnęła Lyra, chcąc obronić swojego ulubionego wujka i ojca chrzestnego, którego reputacja właśnie runęła w gruzach.
— Właśnie do tego zmierzam! Właśnie do tego zmierzam! — powiedział Draco radosnym tonem i pocałował córkę w czubek głowy. Blaise i Lyra byli jak dwie krople wody.

Teodor wpadł na Dafne, kiedy rzucił się na nią, chcąc złapać ropuchę, ale zwierzę przeskoczyło na młodszą siostrę Greengrass, która zaczęła krzyczeć jak opętana.
Nagle drzwi do przedziału otworzyły się z hukiem i Ślizgoni zobaczyli trzy osoby: Neville’a Longbottoma, Blaise’a i Hermionę Granger.
— Teodora! — zawołał Neville.
Ropucha skoczyła mu na ręce, a w tym samym momencie pociąg uderzył w skalistą część torów, które nie zostały odremontowane po drugiej Bitwie o Hogwart. Blaise zachwiał się i w ostatniej chwili złapał się klamki od drzwi, co powstrzymało upadek. Niestety Neville nie miał tyle szczęścia i wylądował na nogach Teodora, a Hermiona w objęciach Draco, który instynktownie ochronił ją od upadku.
Malfoy skrzywił się, bo uderzył plecami w bok siedzenia, kiedy łapał Granger, jednakże kuszący zapach granatów był dla niego ukojeniem w tej żenującej sytuacji.
Kilka sekund później wszyscy oprócz Hermiony i Draco podnieśli się z podłogi i patrzyli na nich wyczekująco.
— Draco, możesz pozwolić Granger iść — powiedziała Dafne.
— Ale nie musisz, jeśli nie chcesz — dodał Blaise.
Draco i Hermiona odskoczyli od siebie jak oparzeni.

— Tatuś jest taki odważny — powiedziała Willow, przytulając Lyrę i Harry’ego, który próbował zrobić unik, ale niestety nie udało mu się to.
Draco uśmiechnął się do nich ale zobaczył, że jego najmłodsza córka mruga, co znaczyło, że jest bardzo zmęczona i najchętniej poszłaby już spać.
— Cóż, skończę opowiadać kiedy indziej, bo już pora spać, a mamusia by mnie przeklęła, gdybym nie położył was wcześnie do łóżka.
Harry wstał z łóżka, gdy jego siostra w końcu go puściła.
— Branoc, tato — powiedział, zanim skierował się do swojego pokoju. — Mama!
Draco spojrzał w tamtym kierunku i zobaczył Hermionę stojącą w drzwiach do pokoju. Podniosła chłopca i pocałowała go w policzek, po czym postawiła go na podłodze. Następnie podeszła do swoich córek, żeby chwilę z nimi porozmawiać. W międzyczasie blondyn wyszedł na korytarz, bo nie chciał im przeszkadzać.
Parę minut później Hermiona wyszła z pokoju, zostawiając lekko uchylone drzwi, żeby dziewczęta widziały słabą smugę światła, kiedy będą szły do łazienki.
— Jak długo tu stałaś? — zapytał Draco, gdy przeszli do salonu.
— Wystarczająco długo, żeby wiedzieć, że nawet wtedy kochałeś zapach mojego szamponu — powiedziała żartobliwie, bawiąc się niesfornym lokiem, który wysunął się z misternie uformowanego koka.
Pochyliła się, żeby podnieść książkę, która leżała obok kanapy. Położyła ją na stoliku nocnym, żeby żadne z dzieci się o nią nie potknęło.
— Co mogę powiedzieć, to był upadek w stylu Adama i Ewy — mruknął, łapiąc ją za biodra i ciągnąc w swoją stronę.
— Sugerujesz, że specjalnie na ciebie upadłam?
— Oczywiście, że nie — odparł, po czym pocałował ją długo i namiętnie, bo bardzo się za nią stęsknił. Naprawdę dziesięć godzin to stanowczo za długi czas rozłąki. — Ja tylko mówię, że nie mogłem się tobie oprzeć.
_________

Witajcie :) w ten jesienny wieczór publikuję obiecany fragment kontynuacji opowiadania. Jest w nim tyle słodyczy, że zapewne każdemu z Was poprawi humor (przynajmniej mam taką nadzieję).
Jeszcze raz Wam dziękuję za te wspaniałe komentarze. Jesteście niesamowici! <3 Cieszę się, że historia przypadła Wam do gustu.
To tyle. Komentujcie i oceniajcie. Enjoy!

poniedziałek, 10 października 2016

Epilog część 2

Krótka informacja od autorki i tłumaczki:

Drodzy Czytelnicy, w pierwszej części epilogu zakończyłyśmy historię Draco i Hermiony. Ta część będzie poświęcona dzieciom naszej ukochanej pary. Jeżeli chcecie zapoznać się z ich miłosnymi przygodami — zapraszamy do lektury!

Zanim przejdziemy do właściwej treści, chcemy przedstawić Wam nowych bohaterów:

James Syriusz Potter — najstarszy syn Harry’ego i Ginny. W większości rozdziałów jest uczniem piątego roku. Jest o osiem miesięcy starszy od Lyry. Chłopak jest odbiciem lustrzanym swojego dziadka: z wyglądu, ale także z rozterek miłosnych, ponieważ próbuje zdobyć Lyrę. Najmłodszą córkę Malfyów, Willow, traktuje jak siostrę i często się nią opiekuje. Gryfon tak jak jego rodzice.

Lyra Malfoy — najstarsza córka Hermiony i Draco. James był w niej zakochany od najmłodszych lat, ale ona nie zwraca na niego uwagi i zawsze się z kimś spotyka. James często publicznie wyznaje jej miłość, co niezbyt jej się podoba. Jest na tym samym roku co Potter, ale jest Ślizgonką.

Harry Scorpius Malfoy — drugie dziecko Malfoyów i jedyny chłopiec w rodzinie. Jest najlepszym przyjacielem Albusa Severusa Pottera i Sabine Zabini. Razem tworzą drugie pokolenie Złotej Trójcy. Przez większość historii jest na trzecim roku. Jedyny Gryfon w rodzie Malfoyów.

Sabine Zabini — jedyne dziecko Luny i Blaise’a. Jest zakochana w Harrym Malfoyu, ale on widzi w niej tylko przyjaciółkę. Jest na tym samym roku co Harry i Albus. Krukonka.

Albus Potter — najlepszy przyjaciel Sabine i Harry’ego. Tak jak jego starszy brat jest zakochany w córce Malfoyów, ale w najmłodszej — Willow Malfoy, która w ogóle nie zwraca na niego uwagi, a na dodatek nie ma pojęcia o jego uczuciach, bo chłopak nigdy jej o tym nie powiedział. Jest Gryfonem tak jak jego przyjaciele.

Willow Malfoy — najmłodsza z dzieci Malfoyów, chociaż wygląda dojrzale jak na swój wiek. Jest odzwierciedleniem swojej matki. Jest niesamowicie piękna, co wielokrotnie doprowadza jej ojca do białej gorączki. Jej bratnią duszą jest Tristian Wood, chociaż jest trzy lata od niej starszy (ona — pierwszy rok, a on — czwarty). Jest Puchonką.

Crystal Hamilton — córka Sadie i Kena. Ken był bardzo przystojnym, ale pokornym współpracownikiem Hermiony. Dziewczynka jest bardzo ładna (oczywiście po matce) i jest najlepszą przyjaciółką Willow. Jest Puchonką.

Tristian Wood — najstarszy syn Oliviera Wooda i jego żony, Cory. Poszedł w ślady swojego ojca i został obrońcą Gryffindoru. Ma obsesję na punkcie sportu. Jest tradycjonalistą i niezbyt przejmuje się otaczającym go światem, ale są dwie rzeczy, które kocha: Quidditch i Willow Malfoy. Jest Gryfonem.

Nowe pokolenie

Lyra i James

Ośmiomiesięczny James Potter poklepał po główce nowonarodzoną dziewczynkę, którą jego matka chrzestna trzymała na rękach.
— James, to jest Lyra. Od teraz będziesz się nią opiekował, dobrze? — powiedziała cicho Hermiona, po czym położyła się na łóżku.
Nie miała pojęcia, że nieświadomie połączyła tę dwójkę.


Pięcioletnia Lyra Malfoy spacerowała po ogrodzie, a za nią latał plastikowy tłuczek, który służył jej za ochronę.
— Harry, puść mnie, idź to taty albo mamy.
— Nie, Lyie — odpowiedział chłopiec. Miał dopiero dwa i pół roku i nie potrafił wymówić „r” — Babbiiieee! — zawołał, wzywając swoją siedmiomiesięczną siostrę, Willow.
Lyra westchnęła i kiwnęła głową. Może Harry mógłby pomóc jej trzymać z dala Jamesa Pottera? Cóż, warto spróbować.
— Okay, jak zobaczysz Jamesa, to piśnij, dobrze?
— Czemu? — spytał chłopiec, wkładając kciuk do buzi.
— Bo…
James Potter spadł z drzewa i pocałował ją szybko w policzek, po czym uciekł w sobie wiadomym kierunku.
— Ahhhhhhhh! — krzyknęła dziewczynka, pstrykając palcem na tłuczek, który czekał na jej rozkazy i aż wyrywał się do tego, żeby komuś przyłożyć. — Dopadnę cię, Jamesie Potterze! — warknęła.
— Już masz moje serce, piękna Lyro! — zawołał nieco starszy chłopiec.


— Jamesie Potterze, zabiję cię! — krzyknęła Lyra, widząc fajerwerki, które eksplodowały na suficie Wielkiej Sali. Była już na piątym roku i starała się być dojrzała, ale James Potter pomimo tego, że był od niej starszy o kilka miesięcy, zachowywał się jak dzieciak.
Najgorsze w tym wszystkim było to, że z każdą eksplozją na suficie pojawiał się napis: „JP + LM = RAZEM NA ZAWSZE”.
— Mam chłopaka! — krzyknęła, zanim zaczęła gonić chłopaka, trzymając w ręce garść owoców. Merlinie, za bardzo przypominał dziadka.
— Ale jesteśmy sobie przeznaczeni, Lyro — zawołał James, po czym zrobił unik przed jabłkiem rzuconym w jego kierunku. — Zobaczysz, kiedyś cię zdobędę, tak jak mój dziadek zdobył babcię!
— Nie jesteśmy Jamesem i Lily! — wrzasnęła dziewczyna, rzucając w niego pomarańczą.
Całą scenę obserwowało wielu uczniów, ale najbardziej zainteresowani byli bracia i siostry Jamesa i Lyry.
— On się nie podda, prawda? — zapytała spokojnie Willow Malfoy, siadając obok Tristiana Wooda z czwartego roku.
— Tak — mruknął Harry Malfoy.
— Myślę, że są słodcy — szepnęła Sabine Zabini, obserwując dwójkę starszych nastolatków.
— Czuję się tak, jakbym znowu widział Lily Evans i Jamesa Pottera — mruknął Severus Snape ze swojego portretu, który wisiał w Wielkiej Sali.


Lyra Malfoy wygładziła sukienkę i spojrzała na siebie w lustrze. Dzisiaj ma się odbyć Bal Bożonarodzeniowy i bardzo chciała zrobić takie wrażenie, jak jej matka kilka lat wcześniej. Historia o tym balu, którą często opowiadał wujek Harry, była jedną z jej ulubionych.
Nie chciała brzmieć zarozumiale, ale wiedziała, że jest bardzo ładna. Po ojcu odziedziczyła blond włosy, a po matce delikatną budowę ciała. Była prawdziwą Ślizgonką. Ona i jej rodzeństwo nie wstydzili się tego, że są półkrwi i nikt nimi nie pogardzał. Lyra była dumna ze swojego pochodzenia i dzięki niej wszelakie stereotypy Ślizgonów związane z czystością krwi poszły w niepamięć.
Dziewczyna była bardzo popularną osobą. Może dlatego, że będąc uczennicą piątego roku spotykała się z chłopakiem z siódmego roku. Dlatego została nominowana do tańczącej Czarownicy, co było odpowiednikiem mugolskiej królowej balu. Możliwe, że przyczynił się do tego fakt, że najstarszy syn Harry’ego Pottera nieustannie wyznawał jej miłość, co wielokrotnie doprowadzało ją do furii.
— Lyro, pozwól mi ułożyć ci włosy! — poprosiła Willow, wchodząc do jej dormitorium.
Blondynka zauważyła, że jej jedenastoletnia siostra była zaledwie o dwa cale niższa niż ona. Zazdrościła jej tego, że odziedziczyła wzrost po tacie. Lyra była dość niska tak jak Hermiona.
Ślizgonka obserwowała siostrę, która powoli szczotkowała gęste jej loki, wydobywając z nich blask. Gustav kochał ich wszystkich, ale najbardziej pokochał Willow, która przypominała mu zmarłą żonę Geminę, która umarła po urodzeniu ich jedynego syna.
Dzięki Willow i Hermionie, Gustav wrócił do życia i poradził sobie z załamaniem po stracie ukochanej osoby. Obie panie stały się jego ulubionymi Malfoyami. Trzyletnia Willow była najlepszą swatką w historii i dzięki niej tworzyły się związki, które w dawnych latach wydawały się dziwne. W jakiś sposób Gustav zainteresował się Narcyzą Black. Między nimi było dziesięć lat różnicy, ale oboje byli zmuszeni do małżeństwa przez swoich ojców, a dodatkowo ich babcia nigdy nie była na randce z żadnym mężczyzną. Gustav wydobył z niej młodzieńcze piękno, o którym zapomniała będąc panią Malfoy. Mężczyzna obdarzył ją takim rodzajem miłości, która nie była tak namiętna jak ta między Draco a Hermioną. Najpierw porównywał Narcyzę z Geminą i został jej przyjacielem, ale po jakimś czasie coś między nimi zaiskrzyło i zostali złapani w sidła miłości. W zasadzie zostali złapani w sidła Willow, ale nikt nie miał jej tego za złe.
— Jestem tak zazdrosna, że Gustav nauczył cię tak pięknie układać włosy. To wygląda tak, jakby zdradził ci swoje największe zawodowe tajemnice — mruknęła Lyra.
Willow nie odezwała się ani słowem, dopóki nie skończyła jej czesać.
— Lyra, proszę cię, zatańcz chociaż raz z Jamesem. Obiecałam mu to, ale wydaje mi się, że on chciałby tańczyć tylko z tobą.
— Czekaj, idziesz? — zapytała Lyra.
— Tak, jestem…
— Ale myślałam, że Tristian cię nie zaprosił.
— Cóż, najwyraźniej Tristian nie wiedział, że powinien to zrobić. Ale oczywiście jest świadomy tego, że skoro jesteśmy parą to powinniśmy iść razem na bal. Dzisiaj rano zapytał mnie jaki kolor magicznego krawata powinien założyć, żeby pasował do mojej sukienki — wyjaśniła.
Lyra spojrzała na nią z zazdrością wypisaną na twarzy. Nie mogła uwierzyć w to, że jest zazdrosna o związek swojej siostry z tym wspaniałym chłopakiem. Ale oczywiście nie można było się temu dziwić, bo Willow była piękna, a wszyscy Gryfoni uważali ją za najsłodszą pierwszoroczną w historii Hogwartu.
Tristian i Willow chodzili ze sobą od miesiąca. Potrafili spędzać całe popołudnia w bibliotece i rozmawiać na różne tematy. Tristian był fanatykiem Quidditcha, a Willow była bardzo inteligentną dziewczynką, która momentami bardzo przypominała swoją matkę. Wydawało się, że bardzo się od siebie różnią, ale łączyła ich wyjątkowa więź. Chłopak potrafił rozpoznać każdą jej emocję i zawsze był jej oparciem.
Tristian kochał Quidditcha tak jak jego ojciec, ale Willow tylko raz przyszła na mecz, w którym grał i od razu się pochorowała. Tamtego dnia Gryfoni grali ze Ślizgonami i przypadkiem zerknął w stronę trybun. Gdy zobaczył Willow, zatrzymał grę i szybko do niej podleciał. Dziewczynka trzęsła się z zimna i była rozpalona. Wiedział, że musi się nią zająć, dlatego poprosił Freda Weasleya — syna Rona, żeby zajął jego miejsce, a on pobiegł do Skrzydła Szpitalnego. Dla niej zrezygnował z gry, bo w tym momencie to ona była najważniejsza.
— Wydaje mi się, że twój chłopak często dostaje tłuczkiem w głowę.
— Wiem — Willow westchnęła. — To jest bardzo typowe dla niego. A ja po prostu go kocham.
— Mam nadzieję, że kiedyś domyśli się, że powinien ci się oświadczyć — zaśmiała się Lyra.


James zaśmiał się, gdy trzeci raz zakręcił Sabine w rytm muzyki. Była jego partnerką na balu, bo odrzucał każdą dziewczynę, która go zaprosiła. Wszyscy wiedzieli, że jego serce należy do Lyry Malfoy. Sabine była przyjaciółką rodziny i wiedział, że bardzo go lubi i jest zakochana w młodym Malfoyu, ale on przyszedł na bal z kimś innym. Miał nadzieję, że gdy zaprosi Sabine, Harry wreszcie coś zrozumie i może przy okazji pokaże Lyrze, że naprawdę jest dla niego wszystkim. Nie był gotowy się poddać.
— James! — zawołała Sabine, gdy z powrotem obróciła się twarzą do niego.
— Przepraszam, Sabine, czy za bardzo cię okręciłem?
— Nie, ale Lyra właśnie wybiegła przez tamte drzwi — powiedziała, nie patrząc na niego, ale na drzwi.
Oczy chłopaka rozszerzyły się z szoku.
— Biegnij — krzyknęła jego partnerka, kiedy bez słowa przebiegł obok niej.
Wybiegł na korytarz i rozejrzał się wokół siebie, ale nigdzie jej nie widział, dlatego pobiegł dalej. Usłyszał cichy szloch i pobiegł w tamtym kierunku. Smutna blondynka siedziała na marmurowych schodach. Powoli do niej podszedł.
— Lyra, piękna Lyro, dlaczego płaczesz? — zapytał cicho.
Dziewczyna podniosła wzrok i zobaczyła Jamesa, a potem, zanim zdążyła się powstrzymać, zarzuciła mu ręce na szyję. Chłopak wziął w ramiona swoją ukochaną i trzymał mocno, lekko masując ją po plecach.
— Ja… James, on — czknęła przez łzy. — Keith poszedł ze mną na bal, bo się założył — wyszeptała przez łzy. — Założył się o sto galeonów, że dzisiaj się ze mną prześpi.
James zacisnął pięści i kipiał ze złości. Przeklinał sam siebie za to, że pozwolił na to co się stało. Jak to się stało, że ten drań go oszukał? Przed balem wypytywał wszystkich o partnerów Lyry i Willow, bo miał zadbać oto, żeby nic złego im się nie stało. Miał ich chronić. Gdyby wiedział, co ten kretyn kombinuje... zapewne w porę by zareagował i odechciałoby mu się zakładów.
Lyra wreszcie przestała płakać i oboje usiedli na schody.
— Lepiej się czujesz? — zapytał James cicho.
Skinęła głową, ale nagle wstrząsnął nią dreszcz. Chłopak szybko zdjął swoją kurtkę i nałożył jej na ramiona.
— Pójdę po Willow — oznajmił, wstając, ale Lyra zatrzymała go, chwytając go za spodnie.
— Nie, ona świetnie się bawi z Tristianem. Nie rób tego — zaprotestowała.
— Ale…
— James, proszę, zostań ze mną, dopóki nie będę gotowa wrócić — poprosiła, a on oczywiście spełnił jej prośbę.
Jakiś czas później ruszyli w stronę sali i od razu zaatakowały ich Sabine i Willow. Sabine wzięła Lyrę na bok i dała jej szklankę soku dyniowego, który pomagał na suche gardło.
— On jest tam, James. Po prostu pogroź mu trochę, ale zrób wszystko, żeby cię nie wyrzucili i żebyś miał szansę na chociaż jeden taniec z moją siostrą — powiedziała Willow, wskazując Keitha, który stał w otoczeniu swoich przyjaciół.
James przeszedł w tamtym kierunku, a kiedy stanął blisko chłopaka, poklepał go po ramieniu. Obrócił się i bezczelnie uśmiechnął.
— Posłuchaj, Lyra jest dzisiaj moją partnerką, więc chociaż raz daj jej spokój i przestań ją nachodzić — powiedział, podczas gdy jego przyjaciele wybuchli śmiechem.
— Ty draniu. Ty cholerny draniu, jeśli tkniesz Lyrę, ja…
— Ja już zrobiłem więcej, Potter, a dzisiaj wieczorem mam zamiar iść na całość.
James nie mógł się opanować i uderzył go prosto w nos. Keith patrzył na niego ze zdziwieniem i trzymał się za krwawiący nos.
— Walka, walka, walka! — krzyczeli ludzie, zgromadzeni wokół nich.
Keith zaczął wymierzać ciosy w stronę Jamesa, ale za każdym razem nie trafiał, bo Potter robił uniki. Nikt o tym nie wiedział, ale James i Albus czasem się bili, żeby nabrać wprawy. James zauważył lukę i uderzył Keitha prosto w brzuch.
— Przerwijcie to! Przerwijcie to! — zawołała McGonagall, przechodząc przez tłum. — Co tu się stało?
— Pani profesor, Potter pierwszy go uderzył! — oświadczył jeden z przyjaciół Keitha.
Dyrektorka dyszała z szoku. James Potter słynął z wielu wybryków, ale na pewno nie uderzał nikogo bez powodu. Jego żarty dotyczyły głównie miłości do Lyry Malfoy. Patrząc na tą dwójkę, przypominała sobie burzliwy związek Lily Potter i Jamesa Pottera, a chłopak był tak samo słodki jak jego dziadek.
— Przepraszam, pani profesor, ale James ma doskonałe wytłumaczenie. — Willow podeszła do McGonagall, chcąc obronić swojego przyjaciela.
— Willow Malfoy, ty tutaj? Jak się tu dostałaś?
McGonagall musiała przetrzeć oczy, bo dziewczynka miała na sobie taką samą sukienkę, którą parę lat temu miała na balu jej matka.
— Tristian jest na czwartym roku — oświadczyła dziewczynka, jakby od niechcenia.
W sumie wszyscy byli zdziwieni, widząc ją na balu.
— Oczywiście — mruknęła dyrektorka, wiedząc, że młody Wood jest oczarowany najmłodszą córką Malfoyów. — Czy ktoś może mi powiedzieć, co tu się stało?
— Rozmawiałem z kolegami i nagle on rzucił się na mnie, łamiąc mi nos — powiedział Keith histerycznie.
— Czy to prawda, panie Potter? — zapytała kobieta surowo.
— Tak — mruknął James.
— Cóż, jestem bardzo mnie pan rozczarował, panie Potter.
— Ale pani profesor, to nie jest cała historia! — przerwała im Willow, po raz kolejny ratując skórę Jamesa przed totalnym upokorzeniem.
McGonagall spojrzała na dziewczynkę.
— Co masz na myśli, Willow? — zapytała ze zmęczeniem w głosie. Miała już swój wiek i naprawdę nie miała siły na użeranie się z nastolatkami.
— Ten kundel — powiedziała, wskazując Keitha. — Chciał dzisiaj wieczorem pozbawić niewinności moją siostrę za sto galeonów, a James po prostu stanął w jej obronie, kiedy on zasugerował, że Lyra jest łatwa.
Kobieta odwróciła się twarzą do Keitha.
— Czy to prawda?
— Nie, oczywiście, że nie. Ona kłamie!
— Ja nie kłamię! Jak śmiesz, ty łajdaku — ryknęła Willow. — On mi to powiedział. — Wskazała ręką jednego z kolegów chłopaka. — Myślał, że będę pod wrażeniem opowieści jak to masz zamiar puknąć moją popularną i bogatą siostrę.
— Ty idioto! — krzyknął Keith na przyjaciela. — Czy nie mówiłem ci, że Lyra ma siostrę?
— Ale powiedziałeś, że jest na pierwszym roku.
— Bo jest, idioto, ale powiedziałem też, że nie wygląda jak Lyra!
McGonagall zakaszlała, zwracając na siebie uwagę wszystkich.
— Pan Keith Sandres pójdzie ze mną, a pan Potter jutro o szóstej zgłosi się na szlaban do Hagrida.
James zasalutował jej, dziękując Merlinowi, że nie został wyrzucony ze szkoły.
— Mój Boże, ja nie wiem co ty byś beze mnie zrobił. — Westchnęła Willow. — Pozwól mi trochę cię poprawić przed ostatnim tańcem z moją siostrą.
Popatrzyła na jego koszulę i chwilę później wymierzyła w nią różdżką. Trzy razy rzuciła zaklęcie, ale nadal nie było idealnie. Nagle otworzyła szeroko oczy.
— Tristian! — zawołała, ciągnąc Jamesa za koszulę do swojego chłopaka.
James założył kamizelkę i krawat Tristiana, ale i tak na kołnierzyku koszuli były ślady krwi.
— Na szczęście Tristian i ja mamy już zrobione zdjęcie pamiątkowe — powiedziała, poprawiając Jamesowi skrzywiony krawat. — Teraz idź i ciesz się tańcem z Lyrą!
Potter pobiegł do miejsca, gdzie stały Sabine i Lyra i żywo rozmawiały o tym, czy magazyn Czarownica zainteresuje się tą bójką między Jamesem a Keithem.
— Lyro, czy mogę cię prosić o taniec? — zapytał James.
Blondynka spojrzała na Sabine, która skinęła głową, bo bardzo chciała, żeby ta dwójka chociaż raz ze sobą zatańczyła.
— Oczywiście, z wielką przyjemnością — odpowiedziała, podając rękę chłopakowi.
Sabine westchnęła i zdjęła buty, bo miała przeczucie, że teraz na parkiecie będą tańczyć tylko James z Lyrą. Wreszcie mogła się zrelaksować, ale jej odpoczynek trwał mniej niż minutę, bo nagle poczuła, że ktoś ciągnie ją za sukienkę. Podskoczyła do góry, kiedy usłyszała ciche nawoływanie.
— Sabine, to ja — powiedział Harry Malfoy, wychodząc spod stołu.
Dziewczynie opadła szczęka. — Harry, co ty tu robisz? Jak się tu dostałeś?
— Jestem ulubionym chrześniakiem mojego wuja — oświadczył. — A dodatkowo zostałem nazwany po nim, więc kiedy zapytałem się go, czy mogę pożyczyć pelerynę-niewidkę, aby niezauważalnie wślizgnąć się na bal i móc zatańczyć z moją najlepszą przyjaciółką, bez wahania mi ją dał i oto jestem.
Sabine uśmiechnęła się szeroko i zarzuciła mu ręce na szyję.
— Jesteś najsłodszym chłopakiem jakiego znam, Harry. — powiedziała spontanicznie. — To chyba dlatego jestem w tobie zakochana — dodała w myślach.
— Czy mogę cię prosić do tańca, Sabine Zabini?
Nic nie odpowiedziała, tylko pociągnęła go w stronę parkietu.
Tymczasem Lyra i James kołysali się w rytm spokojnej muzyki.
— Dziękuję, James — wymruczała dziewczyna, wtulając głowę w jego pierś. — Ten wieczór mógł być najgorszym w moim życiu, ale ty zrobiłeś wszystko żeby mnie uratować przed katastrofą.
— Lyra, zasługujesz na wszystko co najlepsze.
— Wiem o tym i zamierzam to mieć — szepnęła, zanim wspięła się na palce i pocałowała go prosto w usta.
Oczy chłopaka poszybowały ku niebu, bo to był jego pierwszy pocałunek, którego nie musiał wymuszać czy kraść. Był zachwycony tym, że Lyra wreszcie dała mu szansę.
— Kocham cię, Lyro Malfoy — krzyknął, gdy odsunęli się od siebie po pocałunku.
— Wiemy, James! — odpowiedziała cała sala, ciesząc się, że wreszcie spełniło się marzenie chłopaka.
James roześmiał się, a Lyra zarumieniła się na jasnoczerwono.

Harry i Sabine

Hermiona usiadła na łóżku, kiedy Draco i reszta rodziny weszli do pokoju. Na ramionach babci siedziała ich pięcioletnia córka.
— Jest piękny, Draco — powiedziała Hermiona.
— Oczywiście, w końcu jest naszym synem — mruknął blondyn prawie zadowolony z siebie, ale bardziej przejęty tym, że nie będzie jedynym mężczyzną w rodzinie.
— Czy wybraliście mu już imię? — zapytał Blaise, kiedy wziął na ręce ich córkę.
Draco i Hermiona spojrzeli na siebie.
— Cóż. — Blondyn potarł kark. — Trochę się oto pokłóciliśmy, a potem…
— Poszedłeś do pracy — dokończyła kobieta.
— Co zrobiłeś, Draco? — zapytała ciężarna Luna.
— Um, wydaje mi się, że imię, które wymyśliła to żart…
— Co masz na myśli? — spytał Harry, trzymając swoją ciężarną żonę, która musiała pilnować ich niesfornego syna przed ciągłym atakowaniem Lyry Malfoy.
— Chciałam dać mu twoje imię, Harry — odpowiedziała Hermiona cicho.
W pomieszczeniu zapadła niezręczna cisza, którą przerwał śmiech George’a.
— Harry, jesteś moim najlepszym przyjacielem i dlatego tak postanowiłam. Chcę, żeby mój syn był takim dobrym człowiekiem jak ty.
— Ohhh — westchnęły wszystkie kobiety zgromadzone w pokoju.
Draco przez chwilę patrzył na wszystko z niedowierzaniem, ale sekundę później wpadła mu do głowy genialna myśl, co obwieścił, klaszcząc w ręce.
— Wiem, na drugie imię będzie miał Scorpius!


Oczy Harry’ego Scorpiusa Malfoya błyszczały z podnieceniem, bo już za parę godzin będzie uczniem Hogwartu.
— Podekscytowany? — zapytał miękki głos.
Spojrzał w górę i zobaczył swojego najlepszego przyjaciela — Albusa Pottera.
— Oczywiście, a ty?
— Pewnie, ale nie wiem do jakiego dom…
Przerwał, gdy poczuł, że ktoś obejmuje ich ramionami.
— Harry, Albus! — zawołała Sabine Zabini.
— Chodźcie, dzieciaki, musimy już iść — powiedział Teddy, kiedy on i James włożyli ich kufry do pociągu. To był ostatni rok Teddy’ego w Hogwarcie i musiał iść do głównego przedziału w pociągu.
Luna Zabini uśmiechnęła się, widząc swoje jedyne dziecko, żywo rozmawiające ze swoimi przyjaciółmi. Zawsze martwiła się oto, że ekscentryczna Sabine nie znajdzie przyjaciół, którzy ją zrozumieją, ale na szczęście dziewczynka miała coś po tacie i potrafiła szybko nawiązywać nowe znajomości. Wiedziała, że ci dwaj chłopcy zaopiekują się Sabine i nie pozwolą, żeby kiedykolwiek stało jej się coś złego.
— Moja mama powiedziała, że chce nam coś dać przed wyjazdem — oświadczyła dziewczynka, prowadząc chłopców do matki.
— Pani Zabini, Sabine powiedziała, że pani… — zaczął Albus, ale przerwał, gdy zobaczył, trzy srebrne naszyjniki na srebrnych sznurkach leżące na dłoni Luny.
— To mój prezent dla waszej trójki — wyszeptała blondynka, podając im zaczarowaną rodową pamiątkę.
— Super — powiedział Harry, biorąc do ręki naszyjnik, aby lepiej mu się przyjrzeć.
— Mamo, czy one mają coś ze sobą wspólnego? — zapytała Sabine, domyślając się intencji swojej matki.
— Zbliżcie je do siebie i dotknijcie — odpowiedziała słodkim głosem Luna.
Dzieci zrobiły, o co prosiła i otworzyły szeroko oczy, gdy naszyjniki zaczęły rosnąć i ostatecznie połączyły się, tworząc symbol nieskończoności.
— Niesamowite — zawołali razem Albus i Harry.
— Będą świeciły, gdy któreś z was będzie miało kłopoty, dlatego dbajcie o nie — nakazała blondynka.
— Oczywiście — odpowiedziały chórem dzieci.
Gdy maszynista Expressu do Hogwartu zasygnalizował odjazd, rodzice po raz ostatni przytulili swoje dzieci. Czasem zdarzało się tak, że przytulali także obce dzieci, ale w tym momencie nie miało to zbyt dużego znaczenia. Blaise uściskał swoją chrześnicę Lyrę i przy okazji włożył jej do kieszeni kilka galeonów, jak to miał w zwyczaju.
— Tatusiu, nie mogę się doczekać, kiedy pojadę do Hogwartu — powiedziała cicho dziewięcioletnia Willow, która była odbiciem lustrzanym obojga rodziców.
— Nie wiem, czy mógłbym pozwolić ci odejść. Nie chciałabyś zawsze być córeczką tatusia? — zapytał Draco, patrząc na swoją ukochaną córkę.
— Zawsze będę córeczką tatusia — odpowiedziała zadziornie dziewczynka, machając na pożegnanie rodzeństwu.


Harry spojrzał ze zdziwieniem na sufit Wielkiej Sali, gdy pierwszy raz przeszedł przez wielkie masywne drzwi. Czekał cierpliwie na swoją kolej w Ceremonii Przydziału, wiedząc, że to już niedługo.
— Będzie dobrze — powiedziała Lyra swojemu chłopakowi Randy’emu, wiedząc, że jej brat zaraz będzie wyczytywany.
— Oh, wiem o tym, widzę to po reakcjach nauczycieli — mruknął James, kiedy zarzucił rękę na ramię Lyry.
Dziewczyna obróciła się w jego stronę i z całej siły wbiła mu obcas buta w stopę. Chłopak skrzywił się i zabrał rękę.
— Harry — pani profesor zatrzymała się, nie mogąc uwierzyć w to, co widzi. — Harry Malfoy!
Można było usłyszeć rechot ze wszystkich zakątków Wielkiej Sali. Kiedy na środek wyszedł mały chłopiec o blond włosach, zachichotali nawet nauczyciele. Wyglądał jak Draco Malfoy w tym wieku. Imię, które mu nadano, w ogóle do niego nie pasowało. Ale najgorsze w tym wszystkim było to, że Tiara przydzieliła go do Gryffindoru. Wtedy śmiali się już wszyscy.


— Harry Malfoy, jutro idziesz ze mną do Hogsmade — oświadczyła Cindy Cho-Smith, gdy podeszła do nich.
— Naprawdę? — Harry spojrzał ze zdziwieniem na najładniejszą dziewczynę z trzeciego roku.
— O tak i zabierzesz mnie do Trzech Mioteł na drinka — odpowiedziała, zanim posłała w jego kierunku złośliwy uśmieszek i odeszła w sobie wiadomym kierunku.
Sabine patrzyła na to wszystko z przerażeniem wypisanym na twarzy. Podkochiwała się w Harrym od zeszłego roku, ale nie miała odwagi mu tego powiedzieć i znienawidziła Cindy odkąd ta zaczęła się do niego przystawiać.
— Um, muszę iść. Mam coś do zrobienia — mruknęła, zanim wybiegła z Wielkiej Sali. Nie chciała powiedzieć czegoś strasznego o Cindy. Czegoś, co mogłoby wystraszyć Harry’ego.
— Co to było? — zapytał Harry Albusa, który w odpowiedzi wzruszył ramionami i spojrzał na Willow Malfoy żywo rozmawiającą z Tristianem Woodem o strategii na kolejny mecz.
— Miłość rani, kolego — powiedział Albus, zanim popatrzył na swój talerz i odsunął na bok puree z ziemniaków.
Harry popatrzył na niego dziwnie.
— Wszystko w porządku, kolego?
— Nie — wyszeptał, krzywiąc się z obrzydzenia, kiedy Willow położyła głowę na ramieniu obrońcy Gryffindoru.
— Albus proszę cię, nie mów, że to prawda! — zawołał Harry.
Potter spojrzał na niego ze smutkiem wypisanym na twarzy.
— Fujj, to straszne! Twój brat jest zakochany w mojej starszej siostrze, a ty w Willow? Stary, odpuść, proszę cię. Ona jest na pierwszym roku i jest do szaleństwa zakochana w Tristianie. Nie masz z nim szans, szczególnie, że tata popiera ten związek, bo jej chłopak jest takim samym fanatykiem Qiudditcha jak on. Tristian i ojciec to jedyni faceci, którzy są jednocześnie zakochani w Quidditchu i w Willow. Najgorsze jest to, że tata go lubi, chociaż jakiś czas temu mówił, że nie pozwoli, żeby jakikolwiek chłopak związał się z jego małą dziewczynką. W sumie to Tristian nie jest taki jak reszta chłopaków, więc może dlatego go zaakceptował — wyjaśnił Harry, próbując odgonić od siebie myśl, że jego najlepszy przyjaciel podkochuje się w jego siostrze.
— Wiesz, że nie możesz jutro wyjść z Cindy, prawda? — oświadczył Albus, chcąc zmienić temat.
— Dlaczego nie?
— Bo bardzo skrzywdzisz Sabine — powiedział Albus.
Harry spojrzał na niego ze zdziwieniem wypisanym na twarzy.


Tydzień później Sabine chciała z nim porozmawiać, ale nie miał dla niej czasu, bo ciągle spotykał się z Cindy, która oficjalnie została jego dziewczyną. Dlatego siadała koło Willow i Tristiana, albo obok Lyry.
Dwa tygodnie później chodził bardzo smutny, bo dowiedział się, że Sabine przyjęła zaproszenie Jamesa na Bal Bożonarodzeniowy, zamiast spotkać się z nim i Albusem na Anty-Balu, który miał się odbyć tego samego dnia w Pokoju Życzeń.
Sabine spędzała z nimi coraz mniej czasu, a Cindy stawała się coraz bardziej nachalna. Jednak wszystko zmieniło się w dzień Balu Bożonarodzeniowego, kiedy to Harry zobaczył na korytarzu swoją siostrę niosącą pod pachą wielkie pudło.
— Willow, co to jest? — zapytał, wskazując paczkę.
— Moja sukienka na bal. We wszystkich sklepach w Hogsmade sprzedano mój rozmiar i mama pozwoliła mi założyć sukienkę, którą ona miała na balu.
— Tristian cię w końcu zaprosił?
— Właściwie to nie. — Wzruszyła ramionami.
— Co masz na myśli, mówiąc „Właściwie to nie”?
— To skomplikowane, ale muszę iść, bo mam zrobić włosy Lyrze i Sabine — mruknęła i ruszyła w sobie wiadomym kierunku, ale Harry zatrzymał ją w ostatniej chwili.
— Jak się miewa Sabine? Ostatnio nie spędza z nami zbyt wiele czasu — powiedział, robiąc smutną minę i mając nadzieję, że siostra wie, o co chodzi dziewczynie.
Willow zatrzymała się w pół kroku i odwróciła się twarzą do niego.
— Zapytaj oto swoją dziewczynę, ale chyba macie swoje naszyjniki i zapewne widzieliście, że niedawno świeciły. Sabine nic nie mówi, ale wiem, że Cindy parę dni temu nieźle nastraszyła ją pod prysznicem i zabrała jej ubrania — powiedziała ze złością.
Harry zbladł, gdy zrozumiał sens słów siostry. Potem szybko odwrócił się na pięcie i pobiegł tam, gdzie stała jego dziewczyna ze swoimi koleżankami. Wiedział, że musi z nią zerwać i to natychmiast. Kiedy znalazł się obok niej, krzyczał na nią tak głośno, że aż zaniosła się płaczem i uciekła do łazienki. Nie było mu jej szkoda. Nie mógł pozwolić, żeby ktokolwiek tak traktował jego przyjaciółkę.
— Muszę porozmawiać z Sabine! — powiedział do Willow, gdy zobaczył ją w pokoju wspólnym Gryffindoru, kiedy pomagała Tristianowi wiązać krawat.
— Harry, ona już poszła do Wielkiej Sali z Jamesem — mruknęła dziewczyna współczującym tonem.
Chłopak jęknął i złapał się za włosy. Nagle go olśniło.
— Albus! — wrzasnął.


— Okay, czysto — powiedział Albus konspiracyjnym tonem, patrząc na mapę Huncwotów i podążając wzrokiem za kropką, podpisaną „McGonagall”. Kobieta chwilę temu która zeszła na dół, żeby bawić się na balu z resztą pracowników.
Chłopcy pobiegli do gabinetu dyrektorki i wślizgnęli się do środka. Kucnęli przy kominku i popatrzyli po sobie.
— Wujku Harry! — zawołał Harry Malfoy.
— Cześć, tato — dodał Albus.
— Harry, Albus? — jęknął Harry Potter, nie spodziewając się tego, co widzi.
— Tak, wujku H.
— Używacie kominka dyrektora?
— W sumie tak — oświadczyli chórem chłopcy.
— Nieźle. — Harry Potter nie mógł powstrzymać się od śmiechu, ale w gruncie rzeczy był z nich dumny za odwagę. — Potrzebujecie czegoś?
— Tak, muszę pożyczyć twoją pelerynę — powiedział Harry.
— Nie masz swojej? — zapytał mężczyzna zdezorientowany.
— Nie pelerynę, ale pelerynę — podkreślił chłopiec, poruszając sugestywnie brwiami.
Wybraniec od razu zrozumiał, że chodzi o pelerynę-niewidkę.
— Oh, ale po co? — zapytał, patrząc na nich jak na dwójkę chuliganów.
Młody Malfoy przełknął ślinę.
— Sabine — wyszeptał.
— Oczywiście — odpowiedział Wybraniec.

Willow i Tristian

Willow miała długie ciemnobrązowe włosy tak jak jej matka, ale nie były tak poskręcane jak Hermiony tylko proste i bardzo podobne do tych, które miał Draco. Jej cera była śnieżnobiała, tak jak w mugolskiej bajce o Śnieżce i miała naturalnie szerokie karmelowe oczy w kształcie migdałów. Ku ogromnemu przerażeniu ojca była prawdopodobnie jedną z najpiękniejszych dziewczyn w świecie czarodziejów. Według niego była nawet piękniejsza od Sadie. Z wiekiem piękniała coraz bardziej. Wszyscy ją lubili, bo była bardzo inteligentną i dobrą dziewczynką. Ona i jej rodzeństwo odziedziczyli inteligencję po matce i dojrzałość, jednak dziewczynki bardzo się od siebie różniły, ponieważ Lyra była bardzo niezależna, a Willow była prawdziwą córeczką tatusia.
Od najmłodszych lat przyciągała do siebie przeróżnych chłopców, którzy traktowali ją tak, jakby była z porcelany. Draco często walczył z pragnieniem przyłożenia prosto w twarz mężczyznom, którzy skanowali wzrokiem jego pięcioletni skarb. Nie podobał mu się ich dziwny wzrok. Czasem niestety nie mógł się powstrzymać i rzucał w ich kierunku przeróżne uroki.
Chłopcy kręcili się wokół niej jak pszczoły w ulu i zawsze zastanawiali się ile lat ma ta piękna istota. James Potter był jednym z nich, ale on widział w niej małą siostrzyczkę i podzielił się z nią swoim błyskotliwym planem, który dotyczył jego ślubu z Lyrą (oczywiście, ślub miał się odbyć jak dorosną, a sama zainteresowana nie miała o tym pojęcia), a kilka dni później oficjalnie nazwał Willow siostrą. Chłopak chronił ją, gdy ojciec nie mógł mieć jej na oku.
— Willow Wood! — zawołał tak jak miał w zwyczaju ją nazywać, kiedy wszedł do jej przedziału, gdzie siedziała ze swoją najlepszą przyjaciółką Crystal Hamilton — córką Sadie i Kena.
Usiadł obok nich, czując potrzebę ochrony tych dwóch pierwszorocznych przed kręcącymi się na korytarzu chłopakami. Te dwie dziewczynki wyglądały na więcej lat niż mały i prawdopodobnie chłopcy mogliby je nagabywać, a do tego James nie mógł dopuścić. Merlinie, chciałby mieć w przy sobie tłuczek, którym zawsze straszyła go Lyra. Wtedy nikt nie odważyłby się wejść do ich przedziału. Przeczuwał, że w tym roku taka forma ochrony przyda się nie raz.
— James! — Willow przytuliła starszego chłopca. — Czy widziałeś się już z moją siostrą? — zapytała podekscytowana swoją podróżą do Hogwartu.
— Oczywiście, zostawiłem łajnobombę w przedziale, w którym siedzi ze swoim nowym chłopakiem. Podejrzewam, że niedługo tutaj przyjdzie — powiedział, mrugając porozumiewawczo.
— James. — Westchnęła. — Lyra nie będzie się cieszyć z tego tak jak ty.
— Nie obchodzi mnie to, przerwałem ich pocałunek, więc jestem zadowolony. Więc, do jakiego domu chciałybyście trafić?


Ku przerażeniu Dracona Malfoya jego najmłodsza córka została przydzielona do Hufflepuffu. Był tym tak przejęty, że wpadł do gabinetu dyrektora, oświadczając, że jego córka powinna być przeniesiona gdzie indziej, a Tiara Przydziału trzeba natychmiast wyrzucić. Hermiona stała obok niego i mruczała coś pod nosem o przerośniętym ego swojego męża i o uprzedzeniach związanych z wybranym domem.
— Draco, Willow zapewne ma dobry powód na to, dlaczego jest w Hufflepuffie! — powiedziała Hermiona.
— Ale kochanie, to HUFFLEPUFF! Myślałem, że trafi razem z Sabine do Ravenclavu, ale nie…
— Crystal też jest w Hufflepuffie — przerwała mu kobieta.
— Cóż, dobrze dla niej, ale ona ma osobowość Kena. Willow jest naszą córką! Willow.
— Tak, tatusiu?
Dziewczynka weszła do pomieszczenia tuż za swoimi rodzicami, ale jak dotąd trzymała się z boku.
— Skarbie, wiem, że Tiara zwariowała i pomieszała domy. W związku z tym profesor McGonagall zgodziła się ponownie przeprowadzić Ceremonię Przydziału, jeśli…
— Ale tatusiu, powiedziałam Tiarze, żeby mnie tam umieściła. Wyszeptała mi, że nadaję się do wszystkich domów.
Draco uniósł brew i spojrzał na córkę.
— Ale Willow, dlaczego Hufflepuff? — niemal jęknął.
— Powiedziałam Tiarze, żeby umieściła mnie w domu, który najbardziej mnie potrzebuje — oświadczyła, wzruszając ramionami, bo w sumie było jej wszystko jedno, w którym domu się znajdzie. Najważniejsze było to, że jest uczennicą Hogwartu.
Szczęka Dracona opadła aż do podłogi, a Hermiona i McGonagall zamrugały. Mężczyzna spojrzał na swoją żonę.
— Tak bardzo cię kocham, kochanie, ale nie mogę zrozumieć, dlaczego twoje cholerne gryfońskie cechy, zastąpiły moje ślizgońskie!
Małżeństwo patrzyło na siebie ze złością, a w międzyczasie Willow wyszła z gabinetu, nie chcąc słuchać rozmów dorosłych. Kiedy schodziła po schodach, nuciła pod nosem swoją ulubioną piosenkę. Zachichotała pod nosem, gdy przypomniała sobie minę swojego ojca. Była tak zamyślona, że nie zauważyła chłopca, który szedł naprzeciwko niej, trzymając w rękach pergaminy i książki dotyczące Quidditcha.
Wpadli na siebie i razem runęli na podłogę.
— O mój Boże, bardzo, bardzo cię przepraszam — wyszeptała pod nosem, ale zamarła, kiedy zobaczyła parę zielonych oczu i kosmyki brązowych włosów.
— W porządku, nic się nie stało — powiedział i zaczął zbierać swoje rzeczy. — Prawdopodobnie nie powinienem nieść tylu rzeczy naraz.
— A ja powinnam uważać — wyjąkała dziewczynka.
— Nic złego mi się nie stało, więc jest okay. A tak w ogóle, to jestem Tristian Wood z czwartego roku.
— Willow Malfoy — powiedziała, podając mu pergaminy, które podniosła z podłogi. — Pierwszoroczna.
— Słucham? — zapytał, niemal wstrząśnięty.
— Naprawdę jestem na pierwszym roku — zaśmiała się.
— Kurczę, myślałem, że jestem na moim roku… twoja mama musiała ci dawać więcej mleka niż moja, bo wyglądasz bardzo… dojrzale.
— Nie, ja tylko… um, um — wyjąkała po raz pierwszy w życiu.
Nigdy nie była nerwowa, ale gdy zobaczyła tego przystojnego chłopaka, oniemiała. Jego szkocki akcent dodawał mu wiele uroku. Spojrzała w dół, aby uniknąć jego wzroku. Zauważyła zwój pergaminów pod ścianą. Podeszła tam i podniosła go z podłogi.
— Powinniście mieć drugiego ścigającego, który będzie się trzymał z boku i najlepszego ścigającego, który będzie latał po lewej stronie, bo obrońca Ravenclawu ma tendencję do bronienia tylko lewej pętli. Wtedy można podać kafla do drugiego ścigającego, który zmyli obrońcę i bez trudu zdobędzie punkt — powiedziała, wręczając mu pergamin i uciekła jak najdalej się dało, zanim zdążył cokolwiek powiedzieć.
Ukryła się w zaciszu biblioteki. Próbowała nie myśleć o chłopcu, na którego wpadła, ale to nie było takie łatwe. Za każdym razem, gdy zamykała oczy, widziała jego zielone tęczówki i przeklinała siebie za to, że zachowała się jak małe dziecko. Prawdopodobnie zrobiła z siebie idiotkę, podając mu na tacy sposób na obrońcę Krukonów, ale szczerze mówiąc, w tamtym momencie nie miała pojęcia o czym mówi.
— Przepraszam.
Willow podniosła wzrok znad książki, upuszczając ją na podłogę, gdy zobaczyła, że to on — Tristian Wood.
— Miałem nadzieję, że pomożesz mi z taktyką na mecz. Usłyszałem większość z tego, co powiedziałaś wcześniej, ale… — powiedział tajemniczym głosem. — Chciałem tylko wiedzieć, czy chciałabyś ze mną gdzieś wyjść — dodał z większą pewnością siebie, bo wiedział, że James go zaakceptował i nie musiał obawiać się problemów ze strony Pottera. Poza tym chłopak mu ufał i wiedział, że nie skrzywdziłby panny Malfoy.
Kilka godzin temu odbył ciekawą pogawędkę z jej bratem, Harrym Malfoyem, który był od niego o rok młodszy. Tego dnia chłopak siedział na kanapie w pokoju wspólnym Gryffindoru i Tristian postanowił do niego zagadać. Kilka dni temu na imprezie Gryfonów, Harry pozwolił mu umówić się z jego młodszą siostrą.
Kiedy powiedział mu o swoim pomyśle, Harry omal nie spadł z kanapy.
— Wiesz, że żartowałem na przyjęciu, prawda? Willow jest dopiero na pierwszym roku!
— Naprawdę? — zapytał Tristian lekko zdezorientowany.
— Koleś, oczywiście, że tak. Ona ma dopiero jedenaście lat. Ja, mam na myśli, po prostu nie mogę pozwolić, żebyś ty, no wiesz… — powiedział, ruszając sugestywnie brwiami.
Oczy Tristiana rozszerzyły się, gdy dotarło do niego to, co Harry sugeruje.
— Nie, nie, nie, to nie tak! Chodzi mi oto, że ja po prostu jestem w niej zakochany od momentu, kiedy na siebie wpadliśmy. A kiedy zobaczyłem, że ona także gra w Quidditcha — wpadłem po uszy. Nie myśl sobie, że mam jakieś złe zamiary wobec niej. Absolutnie nie! Moi rodzice nauczyli mnie, że powinno się szanować dziewczyny, a ja nie zamierzam nic złego jej zrobić. Ja tylko chciałbym spędzać z nią więcej czasu. Wiem, że ona ma dopiero jedenaście lat i zdaję sobie sprawę z tego, że jest za młoda na… wiele niedozwolonych rzeczy, ale przysięgam, że z mojej strony nic złego jej nie grozi — wyjaśnił Tristian, mając nadzieję, że Malfoy coś zrozumiał z jego paplaniny.
— Dobra, koleś, wyluzuj. Zrozumiałem o co chodzi, więc masz moje pozwolenie, ale mój tata strzeże Willow jak oka w głowie, więc może porozmawiaj z moją mamą, a potem wspólnie spróbujemy wymyślić coś, co przekona mojego tatę.
— Oh, dziękuję.
Jakiś czas później Tristian siedział w Wielkiej Sali i pił sok dyniowy. Niemal się nim zakrztusił, kiedy zobaczył dużą brązową sowę, niosącą ku niemu list z pieczęcią rodu Malfoyów. Wczoraj wysłał swój list z prośbą o pozwolenie na umawianie się z córką Malfoyów. Wciągnął głośno powietrze, zanim otworzył list.

Drogi Tristianie,

Brzmisz jak idealny młody człowiek, ale nie jesteś godzien przebywać w obecności mojej córki…
Tristianie, proszę, zignoruj to, co napisał mój mąż. Lyra, Harry i Willow pisali wiele o Tobie w swoich listach, które do nas przysłali i byliśmy pod wielkim wrażeniem Twojej osoby, a szczególnie Twojej szczerości. Czytając Twój list, mogę stwierdzić, że jesteś gentlemanem i z wielką radością poznamy Twoich rodziców, aby powiedzieć im, że wychowali Ciebie na wspaniałego młodego człowieka.
Willow jest bardzo młoda, ale podobna do mnie i dojrzała jak na swój wiek. Z jej listu wywnioskowałam, że jest w Tobie szaleńczo zakochana i napisała, że przypominasz jej Draco. Dlatego mój mąż zgodził się, żebyś na próbę chodził z naszą córką, ale chciałby się z Tobą spotkać w Hogsmade w przyszłym tygodniu. Nie martw się, ja też tam będę.

Pozdrawiam
Hermiona Malfoy

Tristian był nerwowy przez cały tydzień przed spotkaniem z Malfoyami. Czuł się tak, jakby przejechał go pociąg.


— Lubię go, Draco — powiedziała Hermiona do męża, gdy chłopak wyszedł z restauracji.
Draco uświadamiał go przez bitą godzinę, przy okazji informując go o tym, że jeśli skrzywdzi jego córkę, gorzko tego pożałuje. Tristian cierpliwie odpowiadał na pytania, chociaż był bardzo nerwowy i często się jąkał, ale oboje wiedzieli, że jest szczery. Hermiona dopiero teraz zrozumiała, co jej najmłodsza córka widziała w tym bystrym chłopaku.
— Ale Hermiono, ona ma dopiero jedenaście lat. Ona nie może być w związku już na pierwszym roku. Kto przy zdrowych zmysłach wiąże się z kimś mając jedenaście lat?
— Dwa słowa, Draco — Pansy Parkinson — powiedziała Hermiona niemal bez emocji.
To spowodowało, że blondyn zamknął się naprawdę szybko.
— A teraz kochanie, idź za tym chłopcem i powiedz mu, że ma naszą zgodę — nakazała kobieta, uśmiechając się zadziornie.


Tristian zaprosił Willow na randkę już następnego dnia. Od tej chwili zostali najsłodszą parą w Hogwarcie. Prawie zawsze jedli razem posiłki i zawsze uczyli się razem w bibliotece. Jednak przez ten czas ani razu nie pocałowali się publicznie. Spowodowane to było tym, że Tristian znał granice, a Willow jakoś na tym nie zależało.
— Cóż, wygląda na to, że wybrałem ci właściwy pseudonim, Willow Wood. Widzisz, mam w sobie coś z jasnowidza — zażartował James, kiedy usiadł obok Lyry.
— Wy dwoje prawie w ogóle nie okazujecie sobie uczuć w miejscach publicznych, ale mimo to jesteście tacy słodcy, że aż mi niedobrze. Chodzi mi oto, że on jest w tobie tak bardzo zakochany jak James we mnie — powiedziała blondynka. — Ale Tristian jest trochę mniej przerażający i bardziej słodki.
James westchnął teatralnie i złapał się za serce.
— To bolało! Moja ukochana mnie rani!
— Lyro — upomniała siostrę Willow. — James jest tak bardzo w tobie zakochany, że większość dziewczyn ci zazdrości i zrobiłyby wszystko, żeby ktoś je aż tak kochał.
— Willow Wood, dlaczego nie zakochałem się w tobie tylko w twojej nieczułej siostrze?
— U ciebie jest tak samo, siostro. Tristian zachowuje się tak, jakby nie miał pojęcia o istnieniu innych kobiet — odparła Lyra, ignorując Pottera.
Willow uśmiechnęła się ciepło.
— Chciałabym, żeby ktoś pokochał mnie tak, jak tata kocha i mam przeczucie, że Tristian jest odpowiednim kandydatem.


Bal Bożonarodzeniowy został ogłoszony kilka tygodni temu, ale Willow starała się nie okazywać smutku z powodu tego, że Tristian jeszcze jej nie zaprosił. Jednak nie zawsze jej się to udawało.
— Myślę, że on po prostu nie chce iść na bal z uczennicą z pierwszego roku — powiedziała dziewczynka swojej przyjaciółce, robiąc smutną minę.
Wiele osób mówiło jej, żeby nie robiła sobie nadziei na to, że Tristian ją zaprosi. Nigdy w historii Hogwartu na bal nie byli zapraszani uczniowie pierwszego roku.
— Willow, wydaje mi się, że Tristian jest po prostu zajęty. Chodzi mi oto, że Gryfoni niedługo grają ze Ślizgonami i zapewne opracowuje strategię na mecz — dodała Crystal, chcąc podnieść ja na duchu.
— Pewnie masz rację.
Rano w dniu balu dziewczynka całkowicie straciła nadzieję. Co ona sobie wyobrażała? Pierwszoroczni nigdy nie byli na Balu Bożonarodzeniowym, więc dlaczego dla niej miałaby być złamana ta tradycja?
Szła korytarzem, kiedy znajome ramiona objęły ją w pasie.
— Wiem, że oto nie zapytałem, Willow, ale jaki kolor ma twoja sukienka? Moja mama uzmysłowiła mi, że powinienem dopasować do niej swój krawat.
— Słucham? — zapytała dziewczyna. — Ale, czekaj, twój krawat i moja sukienka?
Tristian spojrzał na nią z rozbawieniem.
— Nadal idziesz ze mną na bal, prawda? Po prostu myślałem, że skoro jesteś moją dziewczyną, to…
— Ale ja myślałam, że nie chcesz ze mną iść.
— Co? Kocham cię i co ci w ogóle przyszło do głowy? Jakbym mógł ciebie tam nie zabrać? Wydawało mi się, że wszystkie pary tak robią — odparł, szukając właściwych słów.
— Po prostu nigdy mnie o to nie zapytałeś i dlatego ja... — Willow zaczęła chichotać. — Myślałam, że nie chcesz mnie zabrać, bo jestem na pierwszym roku i za bardzo bym odstawała od innych — skończyła mówić i roześmiała się na dobre.
— Co masz na myśli? To bzdura, moi przyjaciele cię uwielbiają i podejrzewam, że chętnie zamknęliby mnie w schowku na miotły, żeby chociaż raz z tobą zatańczyć. Myślałem, że wiesz, że cię zabiorę.
— Jesteś taki słodki — mruknęła pod nosem i objęła go w pasie.


Willow weszła do pokoju wspólnego Ravenclawu, żeby pomóc Sabine się ubrać, a potem ułożyć jej włosy w klasycznym francuskim stylu. Potem ubrała się sama i godzinę później obie były gotowe. Starały się ignorować uwagi, które rzucały w ich kierunku dziewczyny z trzeciego roku i tej głupiej Cindy, która była dziewczyną Harry’ego. Bez słowa udały się do wieży Gryffindoru.
— Wspaniała sukienka, Willow, skąd ją masz? — zapytała Sabine, kiedy obie przeszły przez dziurę pod portretem i weszły do pokoju wspólnego.
Willow zaśmiała się.
— Było już za późno żeby kupić sukienkę w Hogsmade, więc poprosiłam mamę, żeby mi pomogła. Niestety w żadnym sklepie nie było mojego rozmiaru, dlatego wysłała mi sukienkę, którą miała na swoim balu. Mamy taki sam rozmiar, więc pasuje idealnie.
— Mój Boże, ona jest wspaniała — mruknęła Sabine z podziwem.
Najwyraźniej nargle dodały Willow więcej uroku.
Szczęka Tristiana opadła do samej ziemi, kiedy zobaczył swoją dziewczynę. Krawat, który miał na szyi, bardzo go uwierał, ale nagle przestało to mieć jakiekolwiek znaczenie.
— Pięknie wyglądasz, Willow — wyszeptał.
— Moja mała nimfa! — zawołał James z entuzjazmem i podniósł ją do góry.
— James! — Dziewczynka zaśmiała się. — Proszę, postaw mnie.


— Pozwól, że ci pomogę — zaoferowała, widząc jak jej chłopak znowu walczy z krawatem, kiedy James i Sabine udali się do Wielkiej Sali.
Gdy wiązała krawat, jej brat wpadł do pokoju wspólnego i szukał Sabine. Ale zniknął szybciej niż się pojawił, bo pobiegł przed siebie, wołając Albusa.


— Zastanawiam się, co planuje mój brat — powiedziała głośno Willow, kiedy razem z Tristianem ustawiali się do zdjęcia pamiątkowego.
— Nie jestem pewien, ale wydaje mi się, że ma to coś wspólnego z Sabine — mruknął, kładąc ramiona na jej talii.
— Też tak sądzę — odpowiedziała, przytulając się do niego i szeroko uśmiechnęła się do zdjęcia.


Willow była szczęśliwa, gdy Tristian obracał nią w rytm muzyki i nie zwracała uwagi na to, że kilka razy nadepnął jej na stopę, albo zrobił dwa czy trzy kroki za dużo. Po godzinie tańca była bardzo zmęczona i chciała się czegoś napić, dlatego razem z chłopakiem ruszyli w kierunku baru. Usiadła na krześle i popijała drinka, przysłuchując się rozmowie Tristiana z kolegą.
— Hej, czy mi się wydaje, czy my nigdy się nie spotkaliśmy?
Spojrzała w górę i zobaczyła chłopaka, który był kumplem Keitha — partnera jej siostry. Jęknęła, uświadamiając sobie, że ten idiota próbuje z nią flirtować. Miała ochotę go przekląć, ale powstrzymała się, bo usłyszała, co wygadywał o Lyrze. Musiała coś zrobić. Musiała ją ostrzec.


— Przepraszam za to, Tristian, ale chciałam żeby James dobrze wyglądał, kiedy będą im robić zdjęcie. To wyjątkowa noc i nie powinie…
— W porządku, moja Willow Wood — powiedział chłopak, mocniej ją przytulając i przy okazji pozwalając jej oprzeć głowę na jego piersi. — Jeśli im nie przeszkadzają te małe plamy krwi, mnie także nie przeszkadzają.
— Im to w ogóle nie przeszkadza — zgodziła się panna Malfoy.
— W takim razie jest idealnie — mruknął, uśmiechając się do niej.
— Tak, wszystko jest idealne — odpowiedziała, zanim lekko nadepnęła na jego skórzane buty i wspięła się na palce. — Idealnie — wyszeptała blisko jego ust i po raz pierwszy publicznie go pocałowała.
Wiele osób nie rozumiało, kiedy mówiła, że Tristian przypomina jej tatę, ale on patrzył na nią w taki sam sposób jak tata patrzył na mamę. Czuła się przy nim bezpiecznie. Tristian i tata byli różni, ale obaj kochali ja bezwarunkowo, a ona kochała ich.

KONIEC
____________

Witajcie :) w to poniedziałkowe popołudnie publikuję ostatnią część epilogu naszej ukochanej historii. Mam nadzieję, że czytając ją, bawiliście się tak dobrze jak ja. Perypetie miłosne młodych Malfoyów są momentami takie urocze, że aż uśmiech sam ciśnie się na usta :) Jestem ciekawa Waszych opinii. Piszcie, co myślicie.
Korzystając z okazji chciałam wszystkim podziękować za wiele wspaniałych komentarzy i miłych słów. Pokochałam tą historię i jest mi strasznie smutno, że się skończyła. Miałam trudności z zabraniem się za tłumaczenie, bo przerażała mnie wizja końca opowiadania, ale wszystko co fajne kiedyś się kończy i trzeba się z tym pogodzić.
Na osłodę zdradzę, że bookworm przygotowała krótki fragment kontynuacji historii, który za jakiś czas tutaj opublikuję. A na samą kontynuację trochę poczekacie, ponieważ będę ją tłumaczyć, kiedy zostanie napisana do końca. Zresztą kiedyś już o tym wspomniałam.
To tyle. Komentujcie i oceniajcie. Miłego tygodnia :) Enjoy!
Mia Land of Grafic