czwartek, 31 marca 2016

Rozdział 10

– Idziemy tańczyć – powiedziała Sadie, patrząc wyczekująco na Rona.
Ron nie spuszczał oczu z tańczących Hermiony i Harry’ego. Wymamrotał coś, że woli oglądać.
– Ron przestań. Proszę, zrób to dla mnie – odparła, przymilając się do niego. Poczuł jej pierś tuż nad swoim ramieniem.


Harry spojrzał na nią, po czym roześmiał się. – Żartujesz.
– Oczywiście, że nie.
– Jędza. Hmm rzeczywiście trafnie cię opisał.
– Harry! – zapłakała Hermiona.
Rzucił w jej kierunku niewinny uśmiech. – Żartuję.
Hermiona nie mogła się powstrzymać i przewróciła oczami.
­– Przepraszam, mogę przerwać?
Harry i Hermiona spojrzeli w górę.
– Hej Ken. – Kobieta uśmiechnęła się.
– Hamilton. – Harry skinął głową na powitanie.
– Czy mogę prosić o taniec moją sprawiedliwą współpracownicę? – zażartował.
Harry spojrzał na Kena, a potem na Hermionę. Mruknął coś pod nosem.
Panna Granger roześmiała się. – Oczywiście.
Harry przekazał ją mężczyźnie, mówiąc że idzie zatańczyć z żoną i wynosi się z tego pierścienia ognia.
Kiedy Hermiona dotknęła ramienia Kena, zagrano nową piosenkę. Bardzo optymistyczną piosenkę.
– O Boże – powiedziała Hermiona, ukrywając swoją minę, kiedy rozpoznała piosenkę.
– Cóż, czysto krwiści zapewne nie wybierali ścieżki dźwiękowej balu – odparł Ken smutno.
Hermiona zaśmiała się. – Jestem o tym przekonana.


– Kim do cholery jest ten facet? – powiedzieli jednocześnie dwaj mężczyźni. Ale nie słyszeli siebie nawzajem, bo byli z dwóch stron parkietu.


– Wyglądasz  promiennie, Hermiono. Każdy mężczyzna zazdrości Malfoyowi tak pięknej partnerki.
Hermiona zarumieniła się. – Przesadzasz.
– Wcale nie. – Zrobił krok do przodu, a ona krok do tyłu.
– Nie chcę być wścibska, ale myślałam, że nienawidzisz tańczyć. Kiedyś tak mówiłeś.
– Oh, to prawda. Ale… po prostu chciałem zatańczyć z najpiękniejszą kobietą na tym balu.
Panna Granger uniosła brew w swoim stylu. – Uh, heh.
– Dobra, mam w tym ukryty motyw.
– Jaki?
– Cóż, pamiętasz Rosie z Departamentu Komunikacji?
– O mój Boże, tak. Ona ma obsesję na twoim punkcie. To dość przerażające.
– No tak, masz rację. Dzisiaj, po tym jak ciebie zobaczyłem, osaczyła mnie.
– W jaki sposób?
– Powiedzmy, że tak, że będę musiał użyć całą butelkę Listerine, żeby się jej pozbyć. Szukałem sposobu żeby się ukryć ale było już za późno. Więc stwierdziłem, że najlepszym wyjściem będzie schowanie się.
Hermiona wciąż chichotała, kiedy Ken trochę się schował.
– Ekhem.
Przestali tańczyć, aby zobaczyć, kto im przeszkadza. Draco stał wyprostowany i czekał. Jego brwi wygięły się w łuk ze zdziwienia i nie wyglądał na szczęśliwego.
– Oh, cześć Draco – powiedziała Hermiona.
– Wreszcie możemy się oficjalnie poznać. Nazywam się Ken Hamilton. – Ken wyciągnął rękę w stronę Draco, aby się przywitać.
Blondyn zignorował wyciągniętą dłoń i obserwował rękę Kena, która spoczywała na boku Hermiony.
Ken wzdrygnął się i opuścił rękę. – Przepraszam za to.
– Jest… – Hermiona zmrużyła oczy i popatrzyła na niego.
– … w porządku – dokończył Draco, po czym uścisnął rękę Kena.
– Um, cóż. Zobaczymy się potem i dziękuję. – Ken uśmiechnął się do Hermiony.
Jak tylko Ken odszedł, Draco chwycił Hermionę i pociągnął w swoją stronę.
– Co to było? – syknęła.
– Wyglądaliście na za bardzo spoufalonych.
– A co to ma do rzeczy?
Draco pochylił się bliżej. Ich usta były zaledwie centymetr od siebie. – Nawet jeśli udajemy. Jedynym facetem, który myśli o tobie, jestem ja. Jedynym facetem, do którego możesz się tak uśmiechać, jestem ja. I tylko ja jestem tym facetem, z którym… możesz flirtować. – Słowa, wydobywające się z jego ust, pieściły jej wargi.
Hermiona zamrugała, zahipnotyzowana jego uwodzicielskim głosem. – O mój Boże! Jesteś zazdrosny!
– Nie jestem. – Zmarszczył brwi.
– Jesteś i to bardzo – odparła, uśmiechając się.
– Nie jestem. Dlaczego miałbym być zazdrosny o taki patyk jak on?
– Jesteś zazdrosny, bo Ken jest wspaniały i ma nienaganne maniery.
Draco skrzywił się. – Oh, zamknij się Granger i tańcz.
Hermiona zamknęła usta, ale wciąż się uśmiechała. Podświadomie cieszyła się z takiej reakcji Draco na Kena. Blondyn był zaborczy ale w inny sposób niż Ron. Ron miał temperament. Draco był spokojny, atrakcyjny i bardzo seksowny, kiedy mówił w ten sposób. Nie mogła w to uwierzyć, ale kiedy usłyszała, to co powiedział, poczuła się najpiękniejszą kobietą w pomieszczeniu, a nie nierządnicą, za którą brał ją Ron.
Zarumieniła się, kiedy poczuła wszystkie spojrzenia ludzi zgromadzonych na balu.
– Draco, wszyscy się gapią.
– Połóż ręce na moją szyję – szepnął jej do ucha.
Zrobiła to co jej powiedział jednak bardzo niechętnie.
– Damy im temat do plotek – powiedział cicho, po czym dotknął ustami jej szyi i położył ręce na jej biodrach.
– Draco! – zapłakała cicho.
– Odpuść, Hermiono, jesteśmy tu tylko ty i ja. Zamknij oczy. Nikogo innego tu nie ma. Pamiętasz sytuację z Pokoju Życzeń? Jesteśmy tu tylko my. Ty w fioletowej sukience i ja w stroju Ślizgona i tych cholernych mugolskich butach, które dałaś mi jako prezent na Boże Narodzenie.
Hermiona zaśmiała się cicho.
– Conversy, Draco. To były conversy.
Dotknęli się czołami. Jedna ręka obejmowała jej szczupłą talię i co jakiś czas obracali się w takt muzyki. Poczuli, że tylko oni są na parkiecie. Znowu byli w Pokoju Życzeń. Nic innego nie miało znaczenia. Byli tylko oni.

– Granger?
Hermiona spojrzała znad ławki, na której siedziała i uśmiechnęła się, kiedy zobaczyła Draco.
– Cześć, Malfoy.
– Dlaczego tak się ubrałaś? W sumie nie wyglądasz źle.
– Dzięki, uznam to za komplement.
– Więc, dlaczego założyłaś sukienkę i obcasy?
Hermiona uśmiechnęła się smutno. – Oh, to? – Szarpnęła suknię. – Ron powiedział, że postara się dzisiaj przyjść. Ale… oczywiście wszystko na nic.
Draco zmarszczył czoło. – Więc, Łasica cię wystawił – powiedział oburzonym tonem.
– Jest zajęty. Ron chce być najlepszy i kocha Quidditcha aż za bardzo.
– Wystarczająco aby cię zranić – wypalił blondyn bez zastanowienia i natychmiast pożałował swoich słów, kiedy zobaczył jej smutną twarz.
– Tak, możliwe – mruknęła cicho, ledwie szeptem.
Draco skrzywił się, widząc na ogół promienną i przyjazną dziewczynę, jego największy skarb, która teraz nie dopuszczała go do siebie. – Spójrz na moje nogi.
– Co? – Hermiona spojrzała na niego jak na wariata. – Dlaczego miałabym patrzeć na twoje brzydkie i śmierdzące… O mój Boże, ty je nosisz! – krzyknęła z zaskoczenia i zachwytu.
– Cóż, nie są takie złe. Chociaż nadal nie rozumiem, dlaczego mugole mają bzika na ich punkcie. Wyglądają bardzo tanio. Nie ma w nim nawet grama prawdziwej włoskiej skóry.
– Zepsuty bachor – powiedziała.
– Pupilek nauczycieli – odparł.
– Blond albinos.
– Liderka parady kujonów.
– Kapitan Ślimaków.
– To chyba dotyczy Weasleya.
Hermiona zachichotała, tak samo jak on.
– Więc, co będziesz robić? – zapytał, siadając obok niej na ławce.
– Myślę, że mogę odrobić prace domowe. – Oparła głowę o jego ramię.
– Drogi Merlinie, jesteś w połowie drogi do zamienienia się w profesor McGonagall. – Czekał na cios, ale nie uderzyła go. – Dobra, przerażasz mnie. To była zachęta do uderzenia mnie, a ty tego nie robisz.
Hermiona westchnęła. – Chyba nie mam na to ochoty – powiedziała, zamykając oczy i opierając się o niego.
Draco próbował się nie ruszać, żeby jej nie przeszkadzać. Siedzieli tak piętnaście minut, dopóki nie wyszła grupa uczniów z drugiego roku.
– Cóż, przynajmniej przez chwilę był spokój – powiedziała.
– Nienawidzę drugiego roku. – Spojrzał w ich kierunku, kiedy koło nich przechodzili i szeptali do siebie.
– Oh, cicho Malfoy. Chyba pójdę do biblioteki. Do zobaczenia.
– W tym stroju?
Spojrzała na siebie. – Nie chce mi się przebierać. Dlaczego pytasz?
Draco spojrzał na nią, kiedy posłała mu pytające spojrzenie. – Możemy ją wykorzystać.
– Co?
Draco szybkim krokiem ruszył korytarzem, trzymając dłoń Hermiony.
– Jesteś wolna.
– Cóż, jesteś o cholerną stopę wyższy ode mnie – powiedziała, prawie biegnąć aby dotrzymać mu kroku.
Zatrzymali się przed Pokojem Życzeń.
– Paryż, Wenecja czy Nowy York? – zapytał, patrząc na nią.
– Um, Wenecja – powiedziała, nie do końca wiedząc poco.
Wtedy Draco otworzył drzwi. Kiedy przez nie przeszli, Hermiona westchnęła z podziwem. Kręciła się dookoła siebie i przyglądała się dokładnie. Stali na moście, pod którym płynęła rzeka. Po drugiej stronie mostu była mała urocza restauracja.
– Witamy w Wenecji, Granger – powiedział Draco, prowadząc ją do restauracji, trzymając rękę na jej plecach.
– Jest wspaniale – odetchnęła.
Restauracja znajdowała się koło źródła wody. Stoły i krzesła oświecały lampy, otoczone plecionką z różowych kwiatów. Na wodzie kołysały się dwie gondole.
– Miałam na myśli… to jest niesamowite.
– Prawda? Nie ma tu tylko ludzi. Ale szczerze mówiąc, podoba mi się ta intymność.
– Byłeś tu już wcześniej? – zapytała, obracając się wokół żeby na niego spojrzeć.
– Tak. Ale nigdy z nikim innym – Ostatnie zdanie powiedział sam do siebie. – Czy uczyni mi pani ten zaszczyt i zatańczy ze mną?
– Cóż, moja lista jest już pełna, ale dla pana mogę zrobić wyjątek, sir – odparła podobnym tonem.
Kiedy tylko ich ręce się dotknęły, włączono muzykę.

Pocałuj mnie wśród jęczmiennych włosów
Nocą, obok zielonej, zielonej trawy
Rozkołysz, rozkołysz, rozkołysz splątane kroki
Ty założysz tamte buty, a ja włożę tą sukienkę


Cofnęła się, kiedy obrócił ją dwa razy z rzędu. Poruszali się po całym parkiecie i uśmiechali jak para głupców.

Oh, całuj mnie pod mlecznym zmierzchem
Prowadź mnie po księżycowej podłodze
Unieś swoją otwartą dłoń
Spraw by zagrała muzyka i zatańczyły świetliki
Srebrny księżyc się iskrzy
Więc pocałuj mnie


Zakręcił nią jedną ręką, tak że jej plecy wygięły się w jego kierunku, a ona wtuliła się w niego. Nie miała drogi ucieczki. Czuła bicie jego serca. Oparła się na jego ramionach i kołysała w rytm muzyki.
– Weasley jest głupcem – wyszeptał.

Pocałuj mnie pod zniszczonym domkiem na drzewie
Rozkołysz mnie na wiszącej oponie
Przynieś, przynieś, przynieś swój kwiatowy kapelusz
Pójdziemy szlakiem zaznaczonym ma mapie twojego ojca


Obrócił ją w swoją stronę. Oboje ciężko oddychali. Hermiona utonęła w jego srebrnych tęczówkach.

Oh, całuj mnie pod mlecznym zmierzchem
Prowadź mnie po księżycowej podłodze
Unieś swoją otwartą dłoń
Spraw by zagrała muzyka i zatańczyły świetliki
Srebrny księżyc się iskrzy
Więc pocałuj mnie

– Pocałuj mnie – powtórzyła słowa, wstrzymując oddech.
Zanim zdążył się powstrzymać, pocałował ją.

– Mogłam rzucić Rona tamtej nocy, Draco. Gdybyś mi powiedział, że powinnam, zrobiłabym to – powiedziała smutno, patrząc mu w oczy.
Draco przygryzł wargę i westchnął. Dotknęli się czołami. – Nie, nie mogłaś. Nie mogłem ci na to pozwolić. Żałowałabyś tego i wiele ludzi było by zawiedzionych twoją decyzją, Hermiono.
– Nie zakładaj, że tak by było – odparła przenikliwie. – Ty obłudny głupku.. – Hermiona przerwała, bo poczuła jego wargi na swoich.
Ron przestał tańczyć i z wściekłością patrzył na parę na środku parkietu. Puścił rękę Sadie. Sadie chwyciła kieliszek Mimozy z tacy kelnera, którzy przechodził obok nich. Pobiegła za rudzielcem.
– Wow – powiedział Blaise, kiedy spojrzał na swoich dwoje najlepszych przyjaciół, całujących się na środku parkietu parę stóp od niego i Luny. Hermiona dotykała palcami twarzy Draco.
– O cholera, nie – krzyknęła Ginny, widząc brata i jego partnerkę, zbliżających się do Hermiony i Draco. Przestała tańczyć z Harrym i szybko pobiegła w tamtym kierunku.
Harry rozejrzał się zdezorientowany i zaczął śledzić ruchy swojej żony. – Oh, Merlinie, Ron nie – jęknął i pobiegł zapobiec najgorszemu.
Hermiona odsunęła się i spojrzała mu w oczy. W srebrnych tęczówkach zauważyła dzikie iskierki pożądania. Draco odetchnął ciężko, próbując powstrzymać się od pocałowania jej ponownie, ale tym razem pragnął pocałować ją tak jak nigdy przedtem. Hermiona westchnęła z szoku, gdy poczuła coś lepkiego i zimnego, bardzo zimnego spływającego w dół jej pleców.
Draco popatrzył surowo i zobaczył Sadie Rayne z niewinną miną i zdziwieniem na twarzy, trzymającą w ręce kieliszek szampana, który w tym momencie był pusty.
– Oh, ty pierwsza lepsza dziw… – zaczęła Ginny, ale Harry zakrył jej usta dłonią, zanim zdążyła dokończyć zdanie.
– O mój Boże! – płakała Hermiona. – O mój Boże!
Draco ścisnął jej dłoń. – Zaraz wrócę – powiedział szorstko.
Spojrzała na niego z zakłopotaniem. Blondyn podszedł do Sadie. Chwycił kieliszek szampana i zmiażdżył go gołą ręką. Spojrzał jej prosto w oczy. – Pożałujesz tego Rayne i nie mów, że to był wypadek, bo w to nie uwierzę!
Hermiona spojrzała na jego dłoń. – O mój Boże, Draconie Malfoyu, ty idioto! – krzyknęła, kiedy zobaczyła, że jego ręka krwawi.


Hermiona myła rękę Draco w umywalce. – Nie mogę uwierzyć, że to zrobiłeś. Co ty sobie myślałeś, kretynie? Gołymi rękami? To szkło. Ty głupi, idiotyczny… – westchnęła i dokończyła: – niezwykły człowieku. – Pochyliła się ku niemu. – Nie mogę uwierzyć, że to zrobiłeś.
– Cóż, ja mogę.
Blaise udał odruch wymiotny, rozśmieszając tym Lunę.
– Zamknij się Zabini – powiedział Draco.
– To zaklęcie żądlące, więc przygotuj się, bo może zaboleć – powiedziała panna Granger, rzucając zaklęcie oczyszczające rany.
Blondyn skrzywił się, kiedy poczuł żądło. Ale szybko zniknęło i rzuciła zaklęcia uzdrawiające na jego dłoń. Usiadł na jednym z krzeseł w damskiej toalecie i razem z Luną i Blaise’em czekał na zagojenie ran.


Ginny i Harry byliby tam, ale dawali reprymendę Ronowi i jednocześnie starali się uspokoić dziennikarzy. W tej chwili Harry miał ochotę wszystkich wyrzucić i pozwać każdego, kto napisze o tym co tu się stało. Mógł to zrobić, bo to było święto głównie na jego cześć.
– Nie wierzę ci. Nie możesz nas pozwać.
– Chcesz się przekonać? – powiedział Harry groźnie.
Młody reporter przełknął ślinę. Gdyby to był ktoś inny, ośmieliłby się, ale to był Harry Potter, opinia publiczna zawsze będzie po stronie Wybrańca.
– Dobrze, nie rozpowszechnimy tego, jeśli udzielisz specjalnego wywiadu. Ekskluzywnego wywiadu – powiedział reporter do Harry’ego.
Potter westchnął. – Dobrze.


Hermiona czuła się okropnie, kiedy Mimoza kapała z jej sukienki. Plecy i wszystko było lepkie i oślizgłe. Drink znalazł się nawet na jej włosach. Przed chwilą wyglądała jak Kopciuszek, a teraz wygląda jak jedna z przyrodnich sióstr.
– A co zrobimy z tobą, Hermiono? Zaklęcie może oczyścić suknię, ale może ją także zniszczyć – zapytał Blaise.
– Sadie Rayne twierdzi, ze to był wypadek, ale jej nie wierzę – powiedziała Luna.
– Tak, ja też nie, ale dziennikarze uwierzyli. Ładna buzia powiedziała im, że została przypadkowo uderzona przez tańczącą obok was parę i upadając wylądowała na sukni Hermiony. Oczywiście wyglądała jakby miała się rozpłakać. Nie obchodzi mnie to czy ta para rzeczywiście ją potrąciła. Wiem, że zrobiła to celowo – odparł Blaise, zaciskając zęby.
– I co z tobą zrobimy, Hermiono? – westchnęła Luna ze smutkiem. – Twoje piękne włosy też ucierpiały.
– Nie wyglądasz strasznie, Hermiono, ale… nie wyglądasz tak jak przedtem. Ten sok pomarańczowy sprawił… no wiesz – mruknął Blaise.
Hermiona i Draco popatrzyli po sobie.
– Gustav – powiedzieli jednocześnie.
___________

Witajcie :) Tak jak obiecałam dzisiaj publikuję 10 rozdział :) Wreszcie się pocałowali :D mam nadzieję, że Was to cieszy tak samo jak mnie ;) Sadie to wredna żmija, która przerwała taki ważny moment! Czy tylko ja mam ochotę ją zabić? Jak wrażenie po rozdziale?
Jutro zaczyna się kwiecień i rozpoczynam pracę. Mój wolny czas będzie bardzo okrojony, no ale tak jak mówiłam będę starała się publikować przynajmniej jeden rozdział tygodniowo. Wszystko zależy od moich innych zajęć, a ostatnio jest tego trochę ;) Mam nadzieję, że zrozumiecie i mi wybaczycie...
Przy okazji zapraszam na trzeci rozdział Muzycznej misji. Proszę o komentarze, bo jak wiecie one dodają mega kopa do dalszej pracy ;)
Uwaga informacja dla osób piszących opowiadania i miniaturki o dramione. Powstało nowe stowarzyszenie zrzeszające fanów tego cudownego pairringu! Należę do ekipy Stowarzyszenia Dramione i proszę Was o wysyłanie zgłoszeń! 
To tyle. Komentujcie i oceniajcie. Enjoy!

sobota, 26 marca 2016

Rozdział 9

Hermiona i Draco przechodzili obok dziennikarzy, odpowiadając szybko na pytania i grzecznie uśmiechając się do aparatów.
– Bolą mnie policzki od ciągłego uśmiechania się – mruknęła Hermiona pod nosem, kiedy przeszli obok ostatniego dziennikarza.
– Opowiedz mi o tym, ja muszę to robić praktycznie każdego dnia.
– To dlatego, że lubisz się pokazywać – prychnęła dziewczyna.
Draco uśmiechnął się. – Czasami przeraża mnie to, jak dobrze mnie znasz.
Hermiona przewróciła oczami. – Draco, wiele osób wie, że jesteś napuszony, ale po prostu nie mówią ci tego prosto w twarz.
– Prawda. – Wzruszył ramionami. – Ale lubię myśleć, że w twoim sercu jest specjalne miejsce dla mnie – zażartował, po czym dodał: – I wiesz o mnie tyle, bo masz obsesję na moim punkcie. W sumie nie dziwię ci się, bo jestem bardzo przystojny.
Hermiona uderzyła go w ramię. – Nie mam obsesji na twoim punkcie, idioto, ale w moim sercu jest specjalne miejsce dla ciebie.
Draco uniósł brwi, kiedy powiedział zaskoczonym tonem: – Naprawdę?
– Tak, zawsze będę cię postrzegać jako niesamowicie skoczną fretkę. – Hermiona położyła dłoń na sercu w dramatyczny sposób.
– Ha ha, Granger – odparł sucho, po czym zapytał: – Kiedy o tym zapomnisz?
– Nigdy, będę o tym pamiętać tak długo jak będę żyć. – Uśmiechnęła się słodko.
– Wyglądacie przeuroczo – powiedział Blaise, wychodząc im na spotkanie.
Hermiona spojrzała na niego i kiedy podszedł bliżej z całej siły uderzyła go w ramię.
– Auuuuućććć kobieto, to bolało – odparł Blaise, trzymając się za ramię. – Jutro pewnie będę miał siniaka.
– Dlaczego nie powiadomiłeś mnie, że on będzie mi towarzyszył na balu zamiast ciebie? – Hermiona wskazała na Draco.
– Przepraszam. Luna nie miała pary i nie mogłem pozwolić jej iść samej. Powiedział, że z tobą pójdzie, więc pomyślałem, że to dobry pomysł. Powiedziałem mu, że ma się dobrze zachowywać. Chyba tak było, prawda?
– Halo, stoję obok was – warknął Draco.
– Jest w porządku, tak myślę – Hermiona wzruszyła ramionami i zignorowała blondyna.
– W porządku? Tylko na tyle cię stać? – Draco przerwał swój wywód, kiedy na horyzoncie pojawili się państwo Potter.
– Hermiona! – krzyknęła Ginny. – O mój Boże, wyglądasz wspaniale! – powiedziała, mijając Blaise’a i Draco, aby przytulić Hermonę.
– Witaj, Gin, też wyglądasz cudownie. – Odwzajemniła uścisk. – Twoje włosy wyglądają oszałamiająco!
– Dobrze o tym wiem – zażartowała Ginny.
Obie kobiety roześmiały się.
– Witaj, Miona.
– Harry! – Podbiegła do niego i przytuliła go.
– Miona, wyglądasz fenomenalnie – powiedział Harry.
Hermiona zarumieniła się. – Ty również, Harry.
– Prawda? Gdzie znalazłaś taką przepiękną sukienkę? – zapytała Ginny.
– Właściwie… – Hermiona urwała i spojrzała na Draco.
Ginny podążyła za jej wzrokiem. – Malfoy dał ci tą sukienkę? – zapytała zdezorientowana.
Hermiona przytaknęła.
– Mam dobry gust – odparł Draco złośliwie, obejmując ramieniem talię Hermiony i patrząc na nią. Hermiona popatrzyła na niego, przewracając oczami.
– I zastanawiasz się, dlaczego podejrzewam, że jesteś gejem.
– Ale docenianie piękna kobiecego ciała o tym nie świadczy – odpowiedział bezczelnie. – Myślisz, że ich przekonaliśmy? – szepnął jej do ucha.
Ginny i Harry przyglądali się Hermionie i Draco, którzy szeptali do siebie. Wyglądali tak, jakby szeptali sobie czułe słówka.
– Pani Potter, wygląda pani pięknie – powiedział Draco, patrząc na nią.
Ginny pisnęła z zaskoczenia. – Nie Łasica? – zapytała, patrząc przebiegle.
– Obiecuję, że będę cię tak nazywał, kiedy mnie zaskoczysz lub wkurzysz – powiedział Draco.
Hermiona szturchnęła go w ramię. – Malfoy!
– Nie, jest w porządku Hermiono. Ja będę mówić do ciebie Malfoy ale jeśli mnie wkurzysz, nazwę cię fretką. – Uśmiechnęła się.
– Dobrze dla mnie. – Draco również się uśmiechnął.
– Merlinie – powiedzieli Hermiona i Harry jednocześnie.
– Myślę, że jeśli moja żona może traktować cię jak człowieka, to ja też powinienem. – Harry wyciągnął rękę w stronę blondyna.
– Tylko, jeśli nie jest to dla ciebie za trudne, Potter – odparł Draco sucho, kiedy uścisnął dłoń Harry’ego.
– Zachowuj się! – Hermiona kolejny raz walnęła go w ramię.
– Cicho kobieto, nikt ci nie powiedział, że przemoc niczego nie rozwiązuje?
Harry popatrzył na nich i uśmiechnął się. Był jednym z niewielu, którzy próbowali jej to uzmysłowić, ale zanim zdążył cokolwiek powiedzieć, uderzyła go jedną ze swoich ciężkich książek.
– O widzę, że znalazłeś wszystkich – powiedziała Luna, podając Blaise’owi drinka.
– Dzięki, Luno – powiedział Blaise.
– Pozwoliłeś jej przynieść sobie drinka? Oh, co za dżentelmen. – Draco szturchnął go w ramię.
– Oh nie, chciałam zobaczyć Pohydrenpites obok stołu z napojami – wyjaśniła Luna.
Harry, Ginny, Hermiona i Draco popatrzyli po sobie.
– Nie będę nawet pytać czym one są – powiedział Draco pod nosem. Hermiona jedynie skinęła głową.
– Znalazłam nasze miejsca. Harry i Ginny mogą z nami usiąść, bo kobieta, która miała siedzieć obok nas wraz z mężem, rodzi w szpitalu. Mam nadzieję, że ochronili się przed Yeuliries. Wiecie one powodują, że…
– Tak, Luno, prowadź. – Blaise przerwał jej wywód i stanął obok niej, oferując swoje ramię.
– Oh, oczywiście – odparła, biorąc go pod rękę.
– Ale Hermiono, mamy przypisane miejsca, tak jak wszyscy zaproszeni – powiedział Harry.
– Nie będzie siedziała blisko Weasleya – mruknął Draco. – Poczekajcie, znajdę dobre miejsca i trochę… jak to nazywają mugole, popling?
– Popcorn – odpowiedzieli Harry i Hermiona jednocześnie.
Blaise roześmiał się. – O tak, chciałbym zobaczyć wściekłą Hermionę w akcji, dopóki ta złość nie dotyczy mojej osoby, oczywiście. Hermiono, myślisz, że mogłabyś skierować na niego tłuczek? Oczywiście, żeby poćwiczyć mój refleks.
– Mój też – powiedziała Ginny entuzjastycznie, podnosząc rękę do góry.
– Nigdy nie sądziłem, że dożyję dania, kiedy będę siedzieć na gali razem z Potterami – wyszeptał Draco do ucha Hermiony.
– Nie sądzę, że jesteś jedyny. Harry także nie może w to uwierzyć.
Potem oboje spojrzeli na Harry’ego. Wyglądał, jakby się wyłączył.
– A ty?
– Draco, nie jesteś taki zły i niegrzeczny jak widzą cię ludzie.
– Dobra chłopaki, mamy swoje miejsca. Chodźmy wmieszać się w tłum i potańczyć – powiedział Blaise. – A wy oboje. Przestańcie ciągle szeptać. Czuję się, jakbym przeżywał deja vu z naszego ostatniego roku w Hogwarcie. Dobrze pamiętacie, że go nienawidziłem.
Draco prychnął. – Tylko dlatego, że Ślizgonki zorientowały się, że byłeś jedynym Ślizgonem, który miał bogactwo, władzę i dobrą reputację. Wszystkie na ciebie czyhały, ich matki je do tego namawiały.
– Ale ty i Nott też tacy byliście – burknął.
– Tak, ale byliśmy złośliwi dla wszystkich dziewcząt, z wyjątkiem Daphne, która była zaręczona z Puceyem.
– Nie mówisz o Hermionie. W rzeczywistości mphm mph – Draco przerwał Blaise’owi, rzucając w niego serwetką.
Blaise odrzucił serwetkę na bok i kontynuował: – Ja tylko chciałem powiedzieć, że w rzeczywistości ty i Hermiona staliście się… złotą parą. Nawet jeśli nie byliście parą. Nie byliście, prawda?
– Oczywiście, że nie – prychnął Draco.
– Tak jakby – powiedziała Hermiona w tym samym czasie.
Potem spojrzeli po sobie.
– Przynajmniej raz się w czymś zgadzamy – odparła Hermiona, biorąc łyk szampana.
– Więc napięcie seksualne eksplodowało i teraz jesteście razem? – zapytała Luna.
Szampan Hermiony poleciał nie tam gdzie trzeba i omal się nie zakrztusiła. Tak samo jak Draco. Blaise i Ginny nie mogli się powstrzymać i roześmiali się. Hary spojrzał na Lunę ze zmieszaniem. Z własnych doświadczeń nauczył się, że Luna mimo swoich dziwnych zachowań potrafiła niepokojąco dobrze odczytywać ludzkie emocje.
– Hermiono, zatańczysz ze mną? – zapytał Harry, po czym dodał: – Jeśli Malfoyowi to nie przeszkadza.
Hermiona zamrugała ale uśmiechnęła się. Ona i Draco spojrzeli na siebie.
Draco wzruszył ramionami. – Zakładam, że i tak byś mnie nie posłuchała?
– Zgadza się. – Przytaknęła Hermiona, śmiejąc się kiedy pogłaskała go po policzku.
Draco skrzywił się i spiorunował ją wzrokiem. Wszyscy przy stole roześmieli się, nawet Harry.
– Oczywiście Harry, ja nigdy nie odmawiam. – Uśmiechnęła się.
– Mnie odmawiasz cały czas – narzekał Draco.
– Dobrze wiesz dlaczego. – Hermiona przewróciła oczami.


Ron usiadł przy stole, przy którym miał zarezerwowane miejsce. Miejsca rezerwowano dawno, więc teoretycznie Hermiona i Harry mieli siedzieć przy tym samym stole co on. To nie tak, że chciałby być w pobliżu tej cholernej fretki. Denerwowało go to, że wszyscy siedzieli przy stole ze zdrajcą. Z tymi cholernymi Ślizgonami. Malfoy i Zabini. Patrzył z zaciśniętymi pięściami, jak ta cholerna fretka całuje rękę Hermiony, pozwalając jej iść z Harrym.
– Ron Weasley – powiedziała Sadie swoim melodyjnym głosem, ale wyczuwało się w nim ślady gniewu. – Proszę, przestań na nich patrzeć. Robisz widowisko – odparła, uśmiechając się do niego. Potem pochyliła się i złożyła na jego ustach zmysłowy pocałunek swoimi wydatnymi różowymi ustami.
Ron spojrzał na swoją wybrankę. Była piękna, nikt nie mógł temu zaprzeczyć. Jej proste piękne hebanowe włosy i jasne oczy zachwycały.
Każdy kto ją mijał, patrzył na nią. To było nieuniknione. Patrzenie na nią trochę go uspokoiło. Przypomniała mu się zazdrość wszystkich ludzi. Była prawdopodobnie najpiękniejszą kobietą na gali, a jej sukienka ujawniała kuszące kształty. Oczywiście wszyscy wiedzieli, że była ta, która zdradziła Draco Malfoya z nim — Ronem Weasleyem.
Tymczasem Sadie patrzyła na trzy tańczące pary i skoncentrowała się na brunetce. Potem spojrzała na swojego byłego, który choć pięknie tańczył i rozmawiał ze swoją partnerką, cały czas obserwował Hermionę Granger.
Westchnęła i spojrzała w dół na swoją Mimozę*. Uśmiechnęła się, myśląc o czymś.


Draco spojrzał na Ginny i otworzył usta. Uniosła brwi. Draco zamknął usta i zadrżała.
– Nie jestem cholernym Gryfonem, który udaje odważnego – mruknął.
Ginny o mało nie wybuchła śmiechem, ale powstrzymała się i tylko lekko się uśmiechnęła.
– Luna, czy uczynisz mi ten zaszczyt? – zapytał Draco, oferując swoją rękę.
– Oczywiście, Draco – odpowiedziała, podając mu dłoń. – Czy zdajesz sobie sprawę z tego, że mamy prawie ten sam kolor włosów? – zapytała, kiedy poprowadził ją na parkiet.
– Może jesteśmy spokrewnieni – odparł blondyn sucho. Oczywiście było to możliwe, bo Luna jest czystej krwi. Tylko Merlin wie, jak to się stało, że Luna i jej rodzina jest czystej krwi.


            – Chcesz dołączyć do naszych partnerów? – spytał Blaise Ginny.
            – Cholernie tak.


– Bardzo mnie to boli, Hermiono, ale wydajesz się bardzo zadowolona, kiedy z nim jesteś. Dopiero teraz wydajesz się szczęśliwa – westchnął Harry.
Hermiona uśmiechnęła się do niego delikatnie. – Jestem Harry. On mnie rozśmiesza i bawię się tak dobrze jak nigdy. Czuję się piękna, kiedy z nim jestem. Chociaż czasem drwi z moich ubrań, zwłaszcza z piżamy, kiedy odwiedza mnie bez uprzedzenia. – Hermiona zmarszczyła nos.
– Widział już tą w pingwiny? – Harry zachichotał.
– Nie, prawdopodobnie uciekłby z krzykiem. – Westchnęła, po czym dodała: – Czekaj, to byłoby świetne. – Rozpromieniła się.
Harry wybuchnął śmiechem.
– Tak, ale to dziwne, Harry. Czuję się całkiem dobrze z nim. Nie zdawałam sobie sprawy, jak bardzo mi go brakowało, dopóki nie zaczęliśmy się spotykać ponownie. Nie jest taki zły, jak mówią ludzie.
– Wierzę ci, Hermiono, ale muszę się z tym oswoić… na razie będę go tolerował. Zrobię to dla ciebie. Ale nie zawaham się rzucić w niego zaklęciem, jeśli zrobi cos złego lub niewłaściwego.
– Nie martw się, z przyjemnością do ciebie dołączę.
– Ale wiesz, przypominam sobie, że Ginny pisała do mnie, że ty i Malfoy zbliżyliście się do siebie na siódmym roku.
– Naprawdę?
– Tak, szczególnie pamiętam jedną historię, w której napisała, że razem utknęliście w schowku na miotły na kilka godzin.
Hermiona uśmiechnęła się wesoło.
– O mój Boże, zapomniałam o tym incydencie. Ale uwierz mi, Draco i ja tego nie planowaliśmy, Irytek nas oszukał…

– Co to za książka, Granger? – zapytał Draco, marszcząc nos z obrzydzeniem, kiedy spojrzał na okładkę.
Szczęśliwy traf – odpowiedziała po prostu nawet na niego nie patrząc.
– Dlaczego, do cholery na okładce jest facet ubrany tylko w spodnie? – zapytał chłopak z niesmakiem.
– Bo jest cudowny i każda kobieta doceni wspaniałe ciało, nawet jeśli to powieść – odparła Hermiona z rozmarzeniem.
– Żartujesz. Nie sądziłem, że kobiety są takie powierzchowne, zwłaszcza ty, Granger. Myślałem, że tylko ja tak mam.
– Nie, kobiety chcą widzieć dobrze wyglądającego mężczyznę. Nie okazujemy tego, że chcemy mieć takiego faceta.
– Trafnie to ujęłaś.
Hermiona przewróciła oczami.
– Ej wy, ktoś przykleił chłopaka z drugiego roku do jednego z filarów – krzyknął Irytek, przybliżając się do nich.
– Co? Kto? – krzyknęła Hermiona.
– Dlaczego mamy ci wierzyć? – Draco spojrzał na niego sceptycznie.
Hermiona chwilę się zastanowiła. Draco miał rację. Nigdy nie było wiadomo, kiedy Irytek żartował, a kiedy mówił prawdę.
– Może dlatego, że to ja go tam umieściłem? – wyjaśnił, przewracając oczami.
Szczęka Hermiony opadła na dół. – Ty, ty, ty głupi duchu – krzyknęła. – Gdzie on jest?
– Piąte piętro, trzeci korytarz, filar blisko schowka na miotły.
Hermiona spojrzała na Irytka po raz ostatni i ruszyła biegiem przed siebie.
– Boże, ta jej głupia gryfońska moralność – mruknął Draco zanim pobiegł za nią.
Oboje nie zwrócili uwagi na Irytka, który obserwował ich bieg.
Hermiona dobiegła do wskazanego miejsca, ale nigdzie nie widziała ucznia. Krzyknęła nawołując go.
– Tutaj – usłyszała głos chłopca. Dobiegał z drugiej strony filaru. Irytek zapewne przykleił go tak, żeby nikt go nie zauważył.
Podeszła do filaru, zaledwie krok od schowka na miotły, kiedy nagle Draco wbiegł prosto na nią. Nie spodziewała się tego i z łoskotem wpadli do schowka na miotły.
– Umph – jęknęła. – Draconie Malfoy! – krzyknęła zanim usłyszała huk zatrzaśniętych drzwi.
Draco obejrzał drzwi z każdej strony. Były zamknięte. – Cholera – powiedział, po czym dodał: – Zobacz do czego doprowadziły nas twoje gryfońskie przyzwyczajenia.
– Moje? To ty na mnie wpadłeś!
– Cóż, jesteś zbyt ufna. Nie mogę uwierzyć, że potraktowałaś słowa Irytka poważnie.
– Wystarczy, że ty mu nie ufasz. Co jeśli naprawdę przykleił tego ucznia?
– Pewnie nas tylko nastraszył.
– Możliwe. Teraz zejdź ze mnie ty wielka blond łamago.
– Słucham?
– Masz problemy ze słuchem, Malfoy?
– Nie, ale nadal mnie boli, kiedy mówisz do mnie po nazwisku – odparł Draco, tłumiąc łzy.
– O mój Boże, nic się nie zmieniłeś, Malfoy.
Draco pomógł wstać Hermionie. Podeszli do drzwi z różdżkami w ręku. Dziewczyna próbowała zaklęć otwierających, ale nie zadziałały. Draco rzucił zaklęcie, które spowodowało tylko iskrzenie zamka w drzwiach.
– Do diabła, Irytek zamknął nas w jedynym magicznym schowku – krzyknęła Hermiona.
– Co? – Draco spojrzał na nią.
– Nie czytałeś Historii Hogwartu?
– Tylko część dotyczącą Slytherinu.
Hermiona przewróciła oczami.
– Cóż, zgodnie z nią, w Hogwarcie jest tylko jeden magiczny schowek. Kiedyś jeden z uczniów zamknął się w nim ze swoją dziewczyną i rzucił na nie zaklęcia. Oboje musieli czekać aż ktoś ich uwolni.
– To bardzo pomysłowe. Niech zgadnę, był Ślizgonem? – Draco uśmiechnął się.
Hermiona uderzyła go w ramię. – I dlaczego się uśmiechasz? Teraz jesteśmy tu uwięzieni i musimy czekać aż ktoś nas uwolni.
Draco posmutniał. – Ach tak. Czy ty właśnie mnie uderzyłaś?
– Tak i to mocno. Czuję się o wiele lepiej.
Potem odwrócił się do drzwi i zaczął uderzać w nie pięściami. – Pomocy, niech mnie ktoś uwolni. Utknąłem tu z jędzą!
– Jak mnie nazwałeś? – krzyknęła Hermiona.
– Pospieszcie się, widzę jej rogi!
– Draco Abraxas Malfoy!
Wspominając to, śmiali się w niebogłosy, bo byli tam zamknięci niecałe dwie godziny. Nawet nie spostrzegli kiedy drzwi się otworzyły i stanęła w nich profesor Sprout, bo usłyszała wrzaski dochodzące z pomieszczenia.
Jednak musieli przyznać, że świetnie się bawili.

Mimoza – drink składający się z szampana i soku pomarańczowego
Jędza – określenie umyślnie obrażające kobietę, której zachowanie i temperament są gwałtowne
Pohydrenpites i Yeuliries – z góry przepraszam za nieprzetłumaczenie tych nazw, ale niestety nie miałam pojęcia jak je przetłumaczyć. Jeśli wpadniecie na jakiś pomysł, dajcie znać w komentarzu
___________

Witajcie :) Tak jak obiecałam dziś publikuję 9 rozdział. Tłumacząc go, cały czas się śmiałam. Podziwiam autorkę za jej poczucie humoru :D Jeśli chcecie możecie podziwiać okładkę książki, którą czytała Hermiona (link przy tytule "Szczęśliwy traf") Dziewczynom powinno się spodobać, chłopakom pewnie trochę mniej :D
Teraz akcja będzie rozgrywać się na balu. W następnym rozdziale możecie spodziewać się tego na co wszyscy czekamy ;) Domyślcie się o co chodzi :D Prawdopodobnie dodam go około czwartku. 
To chyba tyle. Wesołych Świąt! Komentujcie i oceniajcie. Enjoy!
Mia Land of Grafic