Hermiona aportowała się prosto do domu
swoich rodziców. — Mamo?
— Tutaj jesteśmy, skarbie.
Weszła do pokoju i od razu podbiegła
do Draco, który siedział na kapanie trzymając dwa worki lodu. Jeden leżał na
jego lewej stopie, a drugi trzymał z tyłu głowy.
— Oh, Merlinie, Draco wszystko w
porządku?
Blondyn spojrzał na nią oczami pełnymi
bólu. — Poważnie kobieto, wiedziałem, że zakochanie się w tobie nie będzie
łatwe, ale nie zdawałem sobie sprawy z tego, że to będzie niebezpieczne dla
mojego zdrowia.
Hermiona westchnęła z ulgą. — Czyli
wszystko dobrze.
Mężczyzna chrząknął.
Hermiona pochyliła się i pocałowała go
w czubek głowy. — W sumie to słodkie, że przyszedłeś do moich rodziców prosić o
zgodę, ale… — Walnęła go lekko w głowę.
— Ała, za co to było, Granger?
— Czy ty masz w szafie tylko czarne
szaty? Wiesz, że powiedziałam rodzicom o śmierciożercach. Prawdopodobnie
myśleli, że jesteś jednym z nich. Naprawdę. I czy musiałeś się teleportować?
Nie mogłeś użyć drzwi? — zapytała z wyrzutem w głosie, kładąc ręce na biodrach.
— Czarodzieje noszą takie szaty gdy
idą na ważne spotkanie z rodzicami ich narzeczonych.
— Draco, moi rodzice nie są
czarodziejami!
— Okay, teraz to do mnie dotarło. —
Skrzywił się, gdy przycisnął lód do głowy. — Ta cholerna patelnia… Tylko
Grangerów stać na coś takiego — mruknął pod nosem.
— Nie mogę się doczekać, kiedy powiem
o tym Blaise’owi i Teddy’emu.
Draco spojrzał na nią ostro. — Nie
zrobisz tego.
Hermiona uśmiechnęła się przebiegle.
Tymczasem pan i pani Granger
obserwowali młodych z zaskoczeniem wypisanym na twarzach. Dawno ich córka nie
była taka pełna życia i radosna. Ostatni raz widzieli ją w dniu, kiedy Ron z
nią zerwał. Wtedy aportowała się do nich i powiedziała, że ślubu nie będzie.
Nie płakała, ale domyślali się, że wylała wiele łez. Jej oczy były czerwone i
spuchnięte. Pamiętali, że została wtedy na herbatę i ciastka, ale potem szybko
wyszła zapewniając ich, że wszystko z nią w porządku.
Teraz była zupełnie inna.
— Kochanie — powiedziała pani Granger,
zwracając na siebie uwagę swojej córki.
Hermiona szybko obróciła się w jej
kierunku.
— Mamo, tato! — krzyknęła, przytulając
ich.
— Moja piękna córeczka — odparł pan
Granger, obracając ją dookoła siebie jak za dawnych czasów. Potem odstawił ją
na ziemię i skrzywił się. Niestety jego plecy nie były w zbyt dobrej kondycji.
— Co się dzieje, kochanie? — zapytał.
Hermiona zaśmiała się nerwowo. — Cóż,
lepiej będzie jak usiądziecie.
Gdy zajęli
miejsca na kanapie, Hermiona usiadła obok Draco.
— Mamo, tato,
chcemy wam opowiedzieć naszą historię. — Wskazała ręką na siebie i blondyna,
który siedział na fotelu, nie okazując zbędnych emocji.
— Ron zdradził
mnie z ówczesną dziewczyną Draco. Supermodelką Sadie Rayne…
Pani Granger
otworzyła szeroko oczy, słysząc znane nazwisko. Pan Granger rzucił Draconowi
ostre spojrzenie.
— … Od tamtej
pory spędzaliśmy ze sobą wiele czasu. I zakochaliśmy się w sobie.
— Znowu —
dodał Draco.
— Znowu? Co to
znaczy? — zapytała mama Hermiony.
Blondyn cicho
przeklął siebie za to, że niepotrzebnie się odezwał. — Dobrze, już wszystko
wyjaśniam. — Odchrząknął. — Cóż, myślę, że byłem zakochany w państwa córce
wiele lat temu. — Skończył, zagryzając wargę. — Nie, ja wiem, że byłem.
Właściwie byłem w niej zakochany przez cały czas — powiedział zdumiony tym jaką
poczuł ulgę, wypowiadając te słowa. Spojrzał w bok i zobaczył zdziwioną
Hermionę. Zarumieniła się, jak mała dziewczynka, która boi się oceny swojego
zachowania przez rodziców.
Pan Granger
był dość speszony wyznaniem tego młodego mężczyzny. Zaledwie kilka miesięcy
temu dał błogosławieństwo innemu mężczyźnie, który prosił go o rękę jego
ukochanej córeczki, ale tamten człowiek złamał jej serce. Spojrzał w górę i
zobaczył, że młodzi zerkają na siebie.
Nie
potrzebowali słów, żeby ze sobą rozmawiać. W ich oczach było coś niesamowitego.
Łączyła ich więź, której każdy mógłby im pozazdrościć. Jednak musiał być
ostrożny, bo nie chciał żeby ktokolwiek zranił jego córkę.
— Hermiono,
skarbie, nie sądzisz, że za wcześnie podjęliście decyzję o zaręczynach?
Przecież dopiero rozstałaś się z Ronem — mruknęła pod nosem pani Granger.
Pan Granger
zauważył, że Hermiona chwyciła dłoń Draco na wzmiankę o swoim byłym. Blondyn
gładził jej dłoń kciukiem, próbując ją uspokoić.
— Daję wam
moje błogosławieństwo — powiedział po chwili mężczyzna.
— Naprawdę? —
zapytały Hermiona i jej mama jednocześnie.
— Tak.
Wyglądacie jak para i tak też się zachowujecie. Zapewne gdybym powiedział „nie”
nic by to nie zmieniło między waszą dwójką. Widzę, że się kochacie, a dla mnie
najważniejsze jest szczęście mojej córeczki. Mam wrażenie, że los chciał
żebyście byli razem. Kim jestem, żeby was powstrzymywać? Poza tym muszę odkupić
swoje winy za uderzenie Draco patelnią. Jeszcze raz przepraszam.
— Tato —
wyszeptała Hermiona, wstrząśnięta jego słowami.
Draco
odetchnął z ulgą. Gdyby pan Granger powiedział „nie” było by bardzo źle. To
byłaby katastrofa. Spojrzał na dłoń Hermiony i zamarł. W jaki sposób wyjaśnią
to, że na palcu kobiety znajduje się pierścień zaręczynowy? Cóż, mogą to zrobić
później.
♥☆♥☆♥☆♥
— A potem szepnął sowie, że jest mu
przykro. — Luna zakończyła historię. Zamknęła książkę i spojrzała na dzieci. —
Czy ktoś z was może mi powiedzieć, jaki jest morał tej historii? — poprosiła,
uśmiechając się pod nosem, gdy kilka rąk wystrzeliło w górę.
Nikt by się nie spodziewał, że Luna
Lovegood będzie pracować w przedszkolu. Nawet ona tego nie wiedziała, ale gdy
ukończyła Hogwart nie miała pojęcia gdzie mogłaby pracować. Pewnego dnia
Hermiona powiedziała jej, że w przedszkolu podlegającym pod Ministerstwo Magii
potrzebni są pracownicy. Luna zdecydowała się zaryzykować. Najpierw pracowała
jako zwykła przedszkolanka, a po trzech latach została dyrektorem placówki.
— Może ty, Ariel? — zapytała,
wybierając chłopca spośród grupki dzieci.
Gdy chłopczyk zaczął mówić, Luna
zobaczyła przez okno Blaise’a energicznie machającego ręką.
— Jenny, możesz mnie chwilę zastąpić?
— zapytała swoją współpracownicę.
Jenny nie mogła się powstrzymać i
uśmiechnęła się promiennie.
— Idź do niego, szefowo — mruknęła pod
nosem, gdy blondynka wybiegła na korytarz.
Luna stanęła na korytarzu i czekała aż
mężczyzna do niej podejdzie.
— Cześć, Blai… — przerwała w połowie
zdania, bo mężczyzna szybko ją pocałował.
— Witaj, piękna — mruknął, uśmiechając
się pod nosem.
Kobieta odwzajemniła uśmiech i
spojrzała mu prosto w oczy. — Czy coś się stało?
— Nie, po prostu chciałem cię zobaczyć
przed wyjazdem.
— Oh — szepnęła. — Jesteś gotowy?
— Tak. Na szczęście nie grozi nam
katastrofa i większość spraw jest już ukończona.
— Widocznie ktoś nad wami czuwa —
powiedziała Luna.
— Zapewne masz rację. — Zaśmiał się,
zanim znowu ją pocałował. — Czy jesteś wolna dziś wieczorem? Draco i Hermiona
zaprosili nas na kolację.
— Oczywiście.
— Dobrze, to może wpadnę po ciebie o
szóstej?
♥☆♥☆♥☆♥
— Teddy, chodź tutaj, usiądź i
przebierz się!
— Nie chcę się przebierać! Dlaczego
nie możemy od razu iść do Draco i cioci Mionki? — zapytał Teddy z wyrzutem.
— Ponieważ powiedzieli, że mamy być u
nich o szóstej, a twoje ubrania są brudne i przepocone. Chyba chcesz ładnie
wyglądać dla cioci Mionki?
— Ale ja tak bardzo za nimi tęsknię i
wiem, że ciocia nie miałaby nic przeciwko temu, gdybyśmy przyszli wcześniej! —
krzyknął chłopczyk, całkowicie ignorując prośbę o zmianę ubrań.
Harry uśmiechnął się i potargał włosy
chłopca. — Prawdopodobnie masz rację, ale nie wiem czy ten argument przekona
Gin.
Teddy fuknął i skrzyżował ramiona. —
Tak, masz rację. Draco lubi mnie o wiele bardziej niż ty i mama. — Prychnął.
— Kocham cię, ty mały kombinatorze.
Jeśli teraz się przebierzesz, teleportujemy się do nich trochę wcześniej…
— Dobrze, zaraz się przebiorę. —
Westchnął teatralnie, jakby przebranie się było najstraszniejszą rzeczą na
świecie.
♥☆♥☆♥☆♥
— Draco! — Hermiona wrzasnęła,
uderzając dłoń Draco, kiedy sięgał po świeżo upieczone ciasteczka. Wykorzystał
moment, gdy wkładała suflet do piekarnika.
— Ała, to bolało! Dlaczego wszyscy
Grangerowie muszą mnie uderzać? Ja chciałem tylko jedno ciastko.
— Musisz poczekać na innych.
— Nie mogę dostać jako
zadośćuczynienie za dzisiejszy dzień?
— Nie i nie dotkniesz żadnego, dopóki
się nie przebiorę.
— Ale…
— Draco — ostrzegła, kiedy zdjęła
fartuch.
Hermiona wciąż się przebierała, gdy
przyszli pierwsi goście.
— Dracoooo! — krzyknął Teddy, gdy
biegł w stronę blondyna.
Mężczyzna złapał go zanim ten wpadł
prosto na niego. — Cześć, mikrusie.
Teddy zmrużył gniewnie oczy. — Wybaczę
ci nazwanie mnie mikrusem, jeśli masz dla mnie jakiś prezent z Irlandii.
— Teddy! — krzyknęła Ginny przerażona.
— Oczywiście, że coś mam, przecież
wiesz kim jestem — powiedział Draco, zanim dał mu piękną porcelanową lalkę w tradycyjnym
stroju irlandzkim. — Proszę, to dla ciebie.
— Lalka, co ja mogę zrobić z lalką?
Nie bawię się lalkami — mruknął chłopiec rozczarowany.
— Ty nie, ale założę się, że Victoria
lubi lalki, prawda?
— Cóż, oczywiście, przecież jest
dziewczyną.
— Kiedy ją zobaczysz, daj jej tą lalkę
i powiedz, że prosiłeś mnie, żebym ją dla ciebie kupił. Dziewczyny uwielbiają
prezenty. — Draco mrugnął porozumiewawczo.
Oczy Teddy’ego otworzyły się szeroko,
gdy zrozumiał co mężczyzna ma na myśli.
— Ale oczywiście mam jeszcze coś —
powiedział blondyn, pokazując chłopcu miotłę. To był najnowszy model Błyskawicy
i jeden z najdroższych na rynku. Chłopczyk chwycił miotłę i spojrzał na nią z
podziwem. Potem zarzucił ręce na szyję Draco. — Jesteś najlepszym kuzynem na
świecie!
Harry i Ginny byli przerażeni i
zaskoczeni jak cholera. Draco Malfoy był kimś wyjątkowym, ale nie mogli się
zdecydować, czy to dobrze, czy źle. Teddy naprawdę go lubił i miał ku temu
powody.
Chłopiec spojrzał na blondyna i
powiedział konspiracyjnym tonem: — Teraz musimy to ukryć przed ciocią Mionką.
— Co musicie przede mną ukryć? —
zapytała Hermiona, wchodząc do pokoju.
____________
Witajcie :) w ten wtorkowy wieczór publikuję długo wyczekiwany rozdział. Jak wrażenia? Czy tak jak ja cieszycie się z takiego obrotu spraw? Mnie bardzo ucieszyło to, że rodzice Hermiony dali im zgodę. Oczywiście Teddy jest głównym bohaterem tego rozdziału, ale to chyba standard ;) Jestem ciekawa Waszych opinii.
Jestem świadoma tego, że zawaliłam i mogę Was tylko za to przeprosić. Ostatnio wszystko się skumulowało, a ja na domiar złego miałam zastój twórczy. Nie miałam chęci na nic. Tłumaczenia odeszły w kąt, a z pisaniem także nie było najlepiej. Przez te kilka tygodni powstał pierwszy rozdział na Last Minute Love, na który Was bardzo serdecznie zapraszam. Mam nadzieję, że się spodoba.
Nie będę składać obietnic co do publikacji kolejnego rozdziału. Podejrzewam, że będzie to przed 10 sierpnia, bo wtedy wyjeżdżam na wakacje. O wszystkim będę na bieżąco informować.
Przy okazji pragnę Was zaprosić do udziału w wakacyjnym konkursie na miniaturkę zorganizowanego przez Stowarzyszenie Dramione. Wystarczy kliknąć TUTAJ.
To tyle. Komentujcie i oceniajcie. Enjoy!