Hermiona wróciła do restauracji i
usiadła na krześle naprzeciwko Draco. Mężczyzna spojrzał na nią. Usiadła z
wdziękiem i patrzyła wprost na niego.
– Ładna sukienka, Granger – powiedział
blondyn, próbując zamaskować swój ironiczny uśmieszek. – Wyglądasz zupełnie
inaczej.
Wyglądał tak jakby chciał wybuchnąć
śmiechem. Kobieta posłała mu mordercze spojrzenie. Nie chodziło oto, że miała
nadzieję, że nie będzie komentował jej stroju. Szczerze mówiąc, gdyby tak było,
zaczęłaby się martwić. Jednak miał rację. Zmyła większość makijażu, który miała
na sobie. Jej usta, które wcześniej miały kolor jagód, teraz były bladoróżowe.
Chciała wyglądać naturalnie. Dlatego założyła żółtą wakacyjną sukienkę o takiej
samej długości jak ta, którą miała na sobie wcześniej, ale była zupełnie inna.
– Aaaaaaaaa – Usłyszeli krzyk z
drugiej części sali.
Hermiona spojrzała w tamtą stronę i
jęknęła.
Mężczyzna, z którym wcześniej
rozmawiała, wstał z krzesła. Patrzył na swój talerz z szeroko otwartymi oczami.
– Moja ryba właśnie otworzyła oczy i przesunęła się ponownie. Przysięgam!
– Kochanie, mówiłam ci wcześniej, że
ta ryba jest martwa. To niemożliwe – odpowiedziała kobieta po drugiej stronie
stolika.
– Nie, nie, mówię prawdę Mary Ann. Ta
ryba właśnie się przesunęła… zobacz, znowu to zrobiła! – wskazał palcem talerz,
krzycząc histerycznie.
– Charles, siadaj, ludzie patrzą –
syknęła kobieta.
– Dobrze, ale uwierz mi, ta ryba
naprawdę się poruszyła.
– Po prostu zamówimy coś innego –
mruknęła i gestem ręki poprosiła do siebie kelnerkę.
Panna Granger zmrużyła oczy i
odwróciła się do Draco. W jego oczach było coś dziwnego, a na twarzy błąkał się
firmowy uśmieszek.
– Co to było? – zapytała Hermiona.
Blondyn uchwycił jej spojrzenie i
uniósł brew z zainteresowaniem.
– Dlaczego tak na mnie patrzysz? –
zapytał szybko.
– Nie wiem – powiedziała
sarkastycznie.
– Proszę, proszę, Hermiona Granger
czegoś nie wie.
– Draco – odparła ostrzegawczym tonem.
– To nieszkodliwe, gdybym mógł
zrobiłbym mu świński ogon, ale niestety ten drań jest mugolem. Nie chcę
zrujnować tego weekendu i mieć na głowie Ministerstwa przez to, że atakuję
mugola.
– Ale co dokładnie… – Pytanie Hermiony
przerwał krzyk mężczyzny.
– To, to, to…
– Co znowu Charles?
– Ta pieczona kura wstała i zatańczyła!
– Co?!
– Naprawdę Mary Ann, zobacz!
– Wiesz co, Charles? Nie wiem co się z
tobą dzieje, ale myślę, że powinniśmy wrócić do samochodu. Może ciepło ci nie
służy – powiedziała kobieta, posyłając mu mordercze spojrzenie.
– Mary Ann, ja nie żartuję. Zobacz,
znowu to robi! – Wskazał ze złością pieczoną kurę.
Mary Ann spojrzała na swój talerz, a
potem na niego. – Mógłbyś przestać nas zawstydzać? – syknęła.
Hermiona odwróciła się, żeby spojrzeć
na Draco. – Dziękuję ci.
– Cała przyjemność po mojej stronie –
odparł z uśmiechem.
♥☆♥☆♥☆♥
– Więc to jest Dublin! – zawołała
Hermiona, patrząc przez okno.
– Tak, Granger, ale teraz skup się i
pomóż mi znaleźć miejsce parkingowe, bo mamy tylko dziesięć minut żeby dołączyć
do grupy turystycznej.
– Co? – zapytała, otwierając szeroko
oczy.
Blondyn spojrzał na nią i uśmiechnął
się w swoim stylu.
– Zarezerwowałem nam wycieczkę.
– Ale dlaczego? – Spojrzała na niego,
nic nie rozumiejąc.
Draco zignorował jej pytanie i zaczął
rozglądać się za miejscem parkingowym. Nagle otworzył szeroko oczy i
powiedział:
– Tam, widzę miejsce. Trzymaj się,
Hermiono.
Kiedy Draco wziął bardzo ostry zakręt,
Hermiona podziękowała Merlinowi za to, że zapięła pas. Gdy się zatrzymali,
pokręciła głową, otrząsając się z szoku: – Czuję się tak, jakby ktoś śmignął
mnie batem.
Draco spojrzał na nią z politowaniem.
– Bardzo śmieszne, Granger. A jeśli chodzi o wycieczkę, to wiedziałem, że
będziesz chciała na nią jechać. Dlaczego? Bo jesteś Hermioną Granger. Ty
wysysasz wiedzę z książek i opowieści jak wampir krew.
Hermiona uderzyła go w ramię.
– Nie mówię, że to złe, to po prostu
fakt – odparł, śmiejąc się. – A teraz przygotuj się na bieg, bo mamy tylko
osiem minut.
♥☆♥☆♥☆♥
Hermiona z wielka fascynacją słuchała
opowieści przewodnika o tym co działo się w Dublinie podczas rewolucji. Czytała
o tym wcześniej, ale będąc w tym mieście i słuchając ciekawej opowieści,
zaczęła przeżywać to na nowo. Musiała przyznać, że bardzo się jej to podobało.
Draco stanął bliżej Hermiony i objął
ją ramieniem, kiedy zauważył, że przewodnik coraz bardziej się do niej
przysuwa. W sumie nie dziwił mu się. W porównaniu z innymi kobietami w
autobusie, Hermiona była najpiękniejsza i w odpowiednim wieku. Było kilka pań,
które wyglądały na starsze od jego matki i trzy młode dziewczyny, które
wyglądały, jakby uciekły ze szkoły. Za Hermioną przemawiało również to, że była
znakomitym słuchaczem. Zadawała dużo pytań i słuchała tego, o czym opowiadał.
Chłonęła każde jego słowo. Przewodnik był nią oczarowany. Tak jak ona nim.
– Granger, tylko na mnie możesz tak
patrzeć – szepnął jej do ucha blondyn, kiedy położył ręce na jej talii,
próbując ją zatrzymać. Poczuła jego oddech na karku. Kiedyś byłoby to dla niej
krępujące, ale teraz bardzo jej się to podobało.
– Co masz na myśli? – zapytała
niewinnym głosem.
– Nie podoba mi się sposób w jaki
patrzysz na tego faceta.
Uśmiechnęła się pod nosem.
– A w jaki sposób patrzę? – zapytała
zalotnym tonem.
– Patrzysz na niego tak, jakby był
jedyny na świecie – wyszeptał tuż przy jej uchu.
Przekręciła głowę w jego stronę i
uniosła brew ze zdziwieniem. – Naprawdę tak patrzę?
– Tak.
Zanim zdążyła cokolwiek powiedzieć,
Draco pocałował ją prosto w usta.
– Oh, młodzieńcza miłość. – Starsza
pani zachichotała, opierając się o męża.
– Tak, młodzieńcza miłość. – Zgodził
się, splatając swoją kościstą dłoń z jej ręką.
Turyści obserwowali ich z uśmiechami
na ustach. Tylko przewodnik nie był tym zachwycony i co chwila chrząkał. W
końcu obrócił się na pięcie i wskazał ręką bar.
– Tutaj zjemy obiad – powiedział
głośno.
Hermiona i Draco przestali się całować
i patrzyli na siebie z uśmiechami na ustach.
– Zjemy rybę z frytkami. Dorośli będą
mogli napić się prawdziwego irlandzkiego piwa marki Guiness. Dzieci mają do
wyboru kilka napojów. Piwo Guiness jest jednym z najlepiej sprzedających się
trunków w Irlandii. Nigdzie nie znajdziecie drugiego takiego piwa. W każdym
barze barmani dodają do niego czegoś innego, żeby urozmaicić jego smak…
♥☆♥☆♥☆♥
Hermiona roześmiała się, widząc jak
Draco patrzy na kufel pełen irlandzkiego piwa. Oczywiście blondyn nie próbował
nowych trunków zbyt często, bo zawsze kiedy pił robił dziwne miny i nie chciał
wyjść na dziwaka. Powąchał i uniósł brwi ze zdziwieniem. Znał ten zapach…
– Pachnie jak piwo z dodatkiem masła,
ale nie jest słodkie i wyczuwasz kwas chlebowy? – powiedziała Hermiona,
uśmiechając się ironicznie.
– Dlaczego zakończyłaś zdanie znakiem
zapytania?
– Oh, po prostu spróbuj – westchnęła.
Posłał jej dziwne spojrzenie i
wreszcie spróbował.
– I jak?
Oblizał górną wargę, a której zostało
trochę piany. – Nie jest złe.
Hermiona roześmiała się. – To dobrze.
Przyznaj, że poznawanie nowych rzeczy jest fajne?
♥☆♥☆♥☆♥
– Dokąd teraz? – spytała Hermiona,
kiedy wsiadła do samochodu i zapięła pas.
– Galway, mam spotkanie z kilkoma
ludźmi o dziewiątej, więc mamy cztery godziny żeby tam dojechać – powiedział,
patrząc przed siebie.
– W porządku. – Uśmiechnęła się
łagodnie. – Dziękuję ci, Draco. Za to wszystko. Kobieta, która za ciebie
wyjdzie, będzie bardzo szczęśliwa.
– Dlaczego mówisz to tak, jakbyś
uważała, że nie będziesz nią ty?
– Co? – zapytała, otwierając szeroko
oczy.
– Dlaczego mówisz to tak, jakbyś
uważała, że nie będziesz nią ty? – powtórzył głośniej.
Hermiona zarumieniła się. – Draco…
– Cholera, Granger, myślę, nie ja
wiem, że kocham cię bardziej niż wcześniej – powiedział nerwowym tonem.
– Draco… czekaj, co masz na myśli,
mówiąc wcześniej? – zapytała, mrużąc oczy.
Blondyn milczał i zjechał z drogi.
Przejechali kilka utwardzonych nawierzchni i zatrzymali się przy łące. Wyszedł
na zewnątrz i wyczarował ławkę. Patrzył przed siebie i unikał jej wzroku.
– Draco… – zaczęła, chociaż nie
wiedziała co powiedzieć. To wszystko było dla niej wielkim zaskoczeniem.
– Proszę, usiądź – odparł, nadal na
nią nie patrząc.
Powoli usiadła obok niego. Spoglądał
przed siebie. Jego twarz nie wyrażała żadnych emocji. Wreszcie westchnął i
zaczął mówić:
– Zakochałem się w tobie w Boże
Narodzenie, trzy lata temu. Wiedziałem, że chciałaś jechać do domu i spędzić
święta z rodzicami i Weasleyami. Jednak zostałaś ze mną, bo wiedziałaś, że nie
mogę jechać do domu. Wybrałaś mnie… zdajesz sobie sprawę z tego ile to dla mnie
znaczyło? Jak w ogóle mogłaś wybrać mnie, cholernego Draco Malfoya,
śmierciożercę pochodzącego z rodziny morderców.
– Draco – odparła słabym głosem.
– Wtedy kupiłaś mi te śmieszne buty –
mruknął z uśmiechem.
– Conversy.
– Widziałem je na komputerze pewnego
mugola. Wiem, że nie były tanie. Wiem też, że były oryginalne.
– Draco…
– Zakochałem się w tobie, a kiedy
Weasley przyszedł cię przepraszać, moje serce pękło na miliony kawałków. Ale
potem przypomniałem sobie, że nie byłaś moja. Nie mogłaś być. Ja byłem śmiercią
i diabłem w jednym, a ty byłaś aniołem, taka czysta i niewinna. Ja… ja
zniszczyłbym cię.
– Przestań! – krzyknęła, łapiąc do za
ramię i przyciągając w swoją stronę. – Draco, ty taki nie jesteś. Draco, ty
nigdy nikogo nie zabiłeś.
– Dumbledore – wychrypiał.
– Skończ z tym. Przestań siebie
oszukiwać. Zamieszani w to są dwaj poprzedni dyrektorzy Hogwartu, a nie ty.
Nikt nie uwierzy w te bajki.
– Hermiono…
– Pamiętasz, jak na gali powiedziałam
ci, że zostawiłabym Rona dla ciebie?
– Tak.
– To nie było pod wpływem chwili. Ja
nie udawałam. Mówiłam prawdę. Ja też coś do ciebie czułam. Może trochę późno to
do mnie dotarło, ale tak kochałam cię. Ale ty mnie odepchnąłeś! Co ty sobie
myślałeś?
– Byłaś rozdarta między mną a
Weasleyem…
– Wiesz kogo bym wybrała?
– To nie jest takie trudne do
odgadnięcia – powiedział gorzko.
– Wybrałabym tego, który mnie
odrzucił.
Draco spojrzał na nią ostro.
– Co?
– Tak, Draco, wybrałabym ciebie,
gdybyś nie był takim durniem i mnie nie odrzucił.
– Mnie? – powtórzył w kompletnym
szoku.
– Tak – powiedziała zanim pochyliła
się i wpiła się w jego usta.
♥☆♥☆♥☆♥
Draco jednym uchem słuchał tego, co
mówili mężczyźni w garniturach. Jego umysł wciąż był na łące. Chciał jak
najszybciej znaleźć się przy Hermionie. Musiał z nią porozmawiać.
– Skończyliśmy panowie? – zapytał
znudzonym głosem.
– Cóż, tak – powiedział jeden z nich z
wahaniem.
– Dobrze, to możemy już się rozejść.
Jest późno i chciałbym wrócić do mojego hotelu.
– Oczywiście, panie Malfoy.
♥☆♥☆♥☆♥
Draco wrócił do hotelu z bukietem
kwiatów w ręce. Kiedy otworzył drzwi, zauważył, że w pokoju jest ciemno. Uniósł
brwi ze zdziwieniem i powiedział:
– Hermiono?
Nie było odpowiedzi.
– Hermiono?
Włączył światło. Odłożył kwiaty na
stolik i zaczął jej szukać. Nigdzie jej nie było. Kiedy wrócił do salonu,
zauważył gazetę na stoliku.
Sadie Rayne w ciąży!
Krążą słuchy, że Draco Malfoy jest ojcem!
Krążą słuchy, że Draco Malfoy jest ojcem!
– O cholera! – krzyknął, zanim wybiegł
z pokoju.
Biegł po schodach najszybciej jak się
dało. Potrącił jakiegoś faceta, ale to nie miało znaczenia. Teraz najważniejsza
była Hermiona. Wreszcie zbiegł na sam dół i stanął przy recepcji, próbując
złapać oddech. Zauważył recepcjonistę, który podszedł do niego i uśmiechnął się
szeroko.
– Widziałeś brunetkę ubraną w żółtą
sukienkę? – zapytał szybko Draco.
– Tak, jest w barze – odpowiedział
mężczyzna.
– W barze?
– Tak.
Draco pobiegł prosto do baru.
Zatrzymał się nagle, kiedy zobaczył znajomą osobę o niesfornych włosach, siedzącą
przy ladzie. Podszedł bliżej. Siedziała smutna z kieliszkiem whisky w ręce.
Patrzyła przed siebie. Przełknął ślinę.
– Hermiono… – wyszeptał.
Poruszyła się nieznacznie, słysząc
jego głos, jednak nie spojrzała w jego stronę.
– Nie chcę z tobą teraz rozmawiać. Potrzebuję
trochę przestrzeni. Za kilka drinków jakoś się z tym uporam.
– Musimy porozmawiać.
Gwałtownie obróciła się jego stronę.
– Nie! Nie musimy! – prawie krzyknęła.
– Pozwól mi się upić, proszę Draco.
Spojrzał na jej twarz i zobaczył łzy
spływające po policzkach.
– Proszę, Draco – powiedziała
zrozpaczonym głosem.
– Dobrze, ja też muszę się napić,
porozmawiamy o tym rano.
– Dziękuję ci – wyszeptała, po czym
jednym haustem wypiła kieliszek whisky.
Draco usiadł na krześle obok niej i
wypatrywał barmana. Gdy podszedł powiedział:
– Trzy kieliszki wódki.
♥☆♥☆♥☆♥
Hermiona obudziła się ze strasznym
bólem głowy. Merlinie, co ona robiła w nocy?
Przypomniała sobie, że się upiła.
Skierowała się do łazienki. Szybko zdjęła ubranie i weszła pod prysznic. Zamknęła
oczy, pozwalając wodzie spływać po ciele.
Sadie Rayne… ta cholerna kobieta. Nie
może zabrać jej Draco. Nie może. Nie pozwoli jej na to. Sięgnęła po szampon i
wypuściła go trochę na dłoń. Kiedy to robiła, zauważyła duży pierścionek z
brylantem, którego nie miała rano.
Pisnęła, kiedy zrozumiała co się
stało.
_____________
Witajcie kochani :) Powracam z kolejnym rozdziałem. Zapewne domyślacie się, co się stało pamiętnej nocy? Nietrudno się tego domyśleć ;) Przyznam szczerze, że jakoś nie miałam chęci na tłumaczenie tego rozdziału, chociaż jest tak istotny dla dalszego rozwoju wydarzeń. Co sądzicie o wyznaniu Draco i sposobie zemsty na tajemniczym mężczyźnie?
20 rozdział opowiadania jest jednym z najdłuższych w tej historii. Postaram się, żeby pojawił się na blogu w przyszłym tygodniu. Wszystko jest uzależnione od wolnego czasu. Dziś zacznę tłumaczyć 5 rozdział Życia od nowa. Parę dni temu napisałam 5 rozdział Muzycznej misji. Zapraszam do lektury, wystarczy kliknąć TUTAJ. Jeśli chodzi o Muzyczną misję, to postanowiłam, że rozdziały będą pojawiały się częściej. Trochę to komplikuje dodawanie nowych rozdziałów tłumaczeń, ale myślę, że się nie obrazicie, jeśli nowe rozdziały będą pojawiały się raz w tygodniu. Zostaje ich coraz mniej i nie chcę tak szybko kończyć tego tłumaczenia ;)
To tyle. Komentujcie i oceniajcie. Miłego weekendu :) Enjoy!