Krótka
informacja od autorki i tłumaczki:
Drodzy
Czytelnicy, w pierwszej części epilogu zakończyłyśmy historię Draco i Hermiony.
Ta część będzie poświęcona dzieciom naszej ukochanej pary. Jeżeli chcecie
zapoznać się z ich miłosnymi przygodami — zapraszamy do lektury!
Zanim
przejdziemy do właściwej treści, chcemy przedstawić Wam nowych bohaterów:
James Syriusz
Potter
— najstarszy syn Harry’ego i Ginny. W większości rozdziałów jest uczniem
piątego roku. Jest o osiem miesięcy starszy od Lyry. Chłopak jest odbiciem
lustrzanym swojego dziadka: z wyglądu, ale także z rozterek miłosnych, ponieważ
próbuje zdobyć Lyrę. Najmłodszą córkę Malfyów, Willow, traktuje jak siostrę i
często się nią opiekuje. Gryfon tak jak jego rodzice.
Lyra Malfoy — najstarsza
córka Hermiony i Draco. James był w niej zakochany od najmłodszych lat, ale ona
nie zwraca na niego uwagi i zawsze się z kimś spotyka. James często publicznie
wyznaje jej miłość, co niezbyt jej się podoba. Jest na tym samym roku co
Potter, ale jest Ślizgonką.
Harry Scorpius
Malfoy
— drugie dziecko Malfoyów i jedyny chłopiec w rodzinie. Jest najlepszym
przyjacielem Albusa Severusa Pottera i Sabine Zabini. Razem tworzą drugie
pokolenie Złotej Trójcy. Przez większość historii jest na trzecim roku. Jedyny
Gryfon w rodzie Malfoyów.
Sabine Zabini — jedyne
dziecko Luny i Blaise’a. Jest zakochana w Harrym Malfoyu, ale on widzi w niej
tylko przyjaciółkę. Jest na tym samym roku co Harry i Albus. Krukonka.
Albus Potter — najlepszy
przyjaciel Sabine i Harry’ego. Tak jak jego starszy brat jest zakochany w córce
Malfoyów, ale w najmłodszej — Willow Malfoy, która w ogóle nie zwraca na niego
uwagi, a na dodatek nie ma pojęcia o jego uczuciach, bo chłopak nigdy jej o tym
nie powiedział. Jest Gryfonem tak jak jego przyjaciele.
Willow Malfoy — najmłodsza
z dzieci Malfoyów, chociaż wygląda dojrzale jak na swój wiek. Jest
odzwierciedleniem swojej matki. Jest niesamowicie piękna, co wielokrotnie
doprowadza jej ojca do białej gorączki. Jej bratnią duszą jest Tristian Wood,
chociaż jest trzy lata od niej starszy (ona — pierwszy rok, a on — czwarty). Jest
Puchonką.
Crystal
Hamilton
— córka Sadie i Kena. Ken był bardzo przystojnym, ale pokornym
współpracownikiem Hermiony. Dziewczynka jest bardzo ładna (oczywiście po matce)
i jest najlepszą przyjaciółką Willow. Jest Puchonką.
Tristian Wood — najstarszy
syn Oliviera Wooda i jego żony, Cory. Poszedł w ślady swojego ojca i został
obrońcą Gryffindoru. Ma obsesję na punkcie sportu. Jest tradycjonalistą i
niezbyt przejmuje się otaczającym go światem, ale są dwie rzeczy, które kocha:
Quidditch i Willow Malfoy. Jest Gryfonem.
Nowe
pokolenie
Lyra i James
Ośmiomiesięczny James Potter poklepał
po główce nowonarodzoną dziewczynkę, którą jego matka chrzestna trzymała na
rękach.
— James, to jest Lyra. Od teraz
będziesz się nią opiekował, dobrze? — powiedziała cicho Hermiona, po czym
położyła się na łóżku.
Nie miała pojęcia, że nieświadomie
połączyła tę dwójkę.
♥☆♥☆♥☆♥
Pięcioletnia Lyra Malfoy spacerowała
po ogrodzie, a za nią latał plastikowy tłuczek, który służył jej za ochronę.
— Harry, puść mnie, idź to taty albo mamy.
— Nie, Lyie — odpowiedział chłopiec.
Miał dopiero dwa i pół roku i nie potrafił wymówić „r” — Babbiiieee! —
zawołał, wzywając swoją siedmiomiesięczną siostrę, Willow.
Lyra westchnęła i kiwnęła głową. Może
Harry mógłby pomóc jej trzymać z dala Jamesa Pottera? Cóż, warto spróbować.
— Okay, jak zobaczysz Jamesa, to
piśnij, dobrze?
— Czemu? — spytał chłopiec, wkładając kciuk do
buzi.
— Bo…
James Potter spadł z drzewa i
pocałował ją szybko w policzek, po czym uciekł w sobie wiadomym kierunku.
— Ahhhhhhhh! — krzyknęła dziewczynka,
pstrykając palcem na tłuczek, który czekał na jej rozkazy i aż wyrywał się do
tego, żeby komuś przyłożyć. — Dopadnę cię, Jamesie Potterze! — warknęła.
— Już masz moje serce, piękna Lyro! —
zawołał nieco starszy chłopiec.
♥☆♥☆♥☆♥
— Jamesie Potterze, zabiję cię! —
krzyknęła Lyra, widząc fajerwerki, które eksplodowały na suficie Wielkiej Sali.
Była już na piątym roku i starała się być dojrzała, ale James Potter pomimo
tego, że był od niej starszy o kilka miesięcy, zachowywał się jak dzieciak.
Najgorsze w tym wszystkim było to, że
z każdą eksplozją na suficie pojawiał się napis: „JP + LM = RAZEM NA ZAWSZE”.
— Mam chłopaka! — krzyknęła, zanim
zaczęła gonić chłopaka, trzymając w ręce garść owoców. Merlinie, za bardzo
przypominał dziadka.
— Ale jesteśmy sobie przeznaczeni,
Lyro — zawołał James, po czym zrobił unik przed jabłkiem rzuconym w jego
kierunku. — Zobaczysz, kiedyś cię zdobędę, tak jak mój dziadek zdobył babcię!
— Nie jesteśmy Jamesem i Lily! —
wrzasnęła dziewczyna, rzucając w niego pomarańczą.
Całą scenę obserwowało wielu uczniów,
ale najbardziej zainteresowani byli bracia i siostry Jamesa i Lyry.
— On się nie podda, prawda? — zapytała
spokojnie Willow Malfoy, siadając obok Tristiana Wooda z czwartego roku.
— Tak — mruknął Harry Malfoy.
— Myślę, że są słodcy — szepnęła
Sabine Zabini, obserwując dwójkę starszych nastolatków.
— Czuję się tak, jakbym znowu widział
Lily Evans i Jamesa Pottera — mruknął Severus Snape ze swojego portretu, który
wisiał w Wielkiej Sali.
♥☆♥☆♥☆♥
Lyra Malfoy wygładziła sukienkę i spojrzała
na siebie w lustrze. Dzisiaj ma się odbyć Bal Bożonarodzeniowy i bardzo chciała
zrobić takie wrażenie, jak jej matka kilka lat wcześniej. Historia o tym balu,
którą często opowiadał wujek Harry, była jedną z jej ulubionych.
Nie chciała brzmieć zarozumiale, ale
wiedziała, że jest bardzo ładna. Po ojcu odziedziczyła blond włosy, a po matce
delikatną budowę ciała. Była prawdziwą Ślizgonką. Ona i jej rodzeństwo nie
wstydzili się tego, że są półkrwi i nikt nimi nie pogardzał. Lyra była dumna ze
swojego pochodzenia i dzięki niej wszelakie stereotypy Ślizgonów związane z
czystością krwi poszły w niepamięć.
Dziewczyna była bardzo popularną
osobą. Może dlatego, że będąc uczennicą piątego roku spotykała się z chłopakiem
z siódmego roku. Dlatego została nominowana do tańczącej Czarownicy, co było
odpowiednikiem mugolskiej królowej balu. Możliwe, że przyczynił się do tego
fakt, że najstarszy syn Harry’ego Pottera nieustannie wyznawał jej miłość, co
wielokrotnie doprowadzało ją do furii.
— Lyro, pozwól mi ułożyć ci włosy! —
poprosiła Willow, wchodząc do jej dormitorium.
Blondynka zauważyła, że jej
jedenastoletnia siostra była zaledwie o dwa cale niższa niż ona. Zazdrościła
jej tego, że odziedziczyła wzrost po tacie. Lyra była dość niska tak jak
Hermiona.
Ślizgonka obserwowała siostrę, która
powoli szczotkowała gęste jej loki, wydobywając z nich blask. Gustav kochał ich
wszystkich, ale najbardziej pokochał Willow, która przypominała mu zmarłą żonę
Geminę, która umarła po urodzeniu ich jedynego syna.
Dzięki Willow i Hermionie, Gustav
wrócił do życia i poradził sobie z załamaniem po stracie ukochanej osoby. Obie
panie stały się jego ulubionymi Malfoyami. Trzyletnia Willow była najlepszą
swatką w historii i dzięki niej tworzyły się związki, które w dawnych latach
wydawały się dziwne. W jakiś sposób Gustav zainteresował się Narcyzą Black.
Między nimi było dziesięć lat różnicy, ale oboje byli zmuszeni do małżeństwa
przez swoich ojców, a dodatkowo ich babcia nigdy nie była na randce z żadnym
mężczyzną. Gustav wydobył z niej młodzieńcze piękno, o którym zapomniała będąc
panią Malfoy. Mężczyzna obdarzył ją takim rodzajem miłości, która nie była tak
namiętna jak ta między Draco a Hermioną. Najpierw porównywał Narcyzę z Geminą i
został jej przyjacielem, ale po jakimś czasie coś między nimi zaiskrzyło i zostali złapani w sidła miłości. W zasadzie zostali złapani w
sidła Willow, ale nikt nie miał jej tego za złe.
— Jestem tak zazdrosna, że Gustav
nauczył cię tak pięknie układać włosy. To wygląda tak, jakby zdradził ci swoje
największe zawodowe tajemnice — mruknęła Lyra.
Willow nie odezwała się ani słowem,
dopóki nie skończyła jej czesać.
— Lyra, proszę cię, zatańcz chociaż
raz z Jamesem. Obiecałam mu to, ale wydaje mi się, że on chciałby tańczyć tylko
z tobą.
— Czekaj, idziesz? — zapytała Lyra.
— Tak, jestem…
— Ale myślałam, że Tristian cię nie
zaprosił.
— Cóż, najwyraźniej Tristian nie
wiedział, że powinien to zrobić. Ale oczywiście jest świadomy tego, że skoro
jesteśmy parą to powinniśmy iść razem na bal. Dzisiaj rano zapytał mnie jaki
kolor magicznego krawata powinien założyć, żeby pasował do mojej sukienki —
wyjaśniła.
Lyra spojrzała na nią z zazdrością
wypisaną na twarzy. Nie mogła uwierzyć w to, że jest zazdrosna o związek swojej
siostry z tym wspaniałym chłopakiem. Ale oczywiście nie można było się temu
dziwić, bo Willow była piękna, a wszyscy Gryfoni uważali ją za najsłodszą
pierwszoroczną w historii Hogwartu.
Tristian i Willow chodzili ze sobą od
miesiąca. Potrafili spędzać całe popołudnia w bibliotece i rozmawiać na różne
tematy. Tristian był fanatykiem Quidditcha, a Willow była bardzo inteligentną
dziewczynką, która momentami bardzo przypominała swoją matkę. Wydawało się, że
bardzo się od siebie różnią, ale łączyła ich wyjątkowa więź. Chłopak potrafił rozpoznać
każdą jej emocję i zawsze był jej oparciem.
Tristian kochał Quidditcha tak jak
jego ojciec, ale Willow tylko raz przyszła na mecz, w którym grał i od razu się
pochorowała. Tamtego dnia Gryfoni grali ze Ślizgonami i przypadkiem zerknął w
stronę trybun. Gdy zobaczył Willow, zatrzymał grę i szybko do niej podleciał.
Dziewczynka trzęsła się z zimna i była rozpalona. Wiedział, że musi się nią
zająć, dlatego poprosił Freda Weasleya — syna Rona, żeby zajął jego miejsce, a
on pobiegł do Skrzydła Szpitalnego. Dla niej zrezygnował z gry, bo w tym
momencie to ona była najważniejsza.
— Wydaje mi się, że twój chłopak
często dostaje tłuczkiem w głowę.
— Wiem — Willow westchnęła. — To jest
bardzo typowe dla niego. A ja po prostu go kocham.
— Mam nadzieję, że kiedyś domyśli się,
że powinien ci się oświadczyć — zaśmiała się Lyra.
♥☆♥☆♥☆♥
James zaśmiał się, gdy trzeci raz
zakręcił Sabine w rytm muzyki. Była jego partnerką na balu, bo odrzucał każdą
dziewczynę, która go zaprosiła. Wszyscy wiedzieli, że jego serce należy do Lyry
Malfoy. Sabine była przyjaciółką rodziny i wiedział, że bardzo go lubi i jest
zakochana w młodym Malfoyu, ale on przyszedł na bal z kimś innym. Miał nadzieję, że
gdy zaprosi Sabine, Harry wreszcie coś zrozumie i może przy okazji
pokaże Lyrze, że naprawdę jest dla niego wszystkim. Nie był gotowy się poddać.
— James! — zawołała Sabine, gdy z
powrotem obróciła się twarzą do niego.
— Przepraszam, Sabine, czy za bardzo
cię okręciłem?
— Nie, ale Lyra właśnie wybiegła przez
tamte drzwi — powiedziała, nie patrząc na niego, ale na drzwi.
Oczy chłopaka rozszerzyły się z szoku.
— Biegnij — krzyknęła jego partnerka,
kiedy bez słowa przebiegł obok niej.
Wybiegł na korytarz i rozejrzał się
wokół siebie, ale nigdzie jej nie widział, dlatego pobiegł dalej. Usłyszał
cichy szloch i pobiegł w tamtym kierunku. Smutna blondynka siedziała na
marmurowych schodach. Powoli do niej podszedł.
— Lyra, piękna Lyro, dlaczego
płaczesz? — zapytał cicho.
Dziewczyna podniosła wzrok i zobaczyła
Jamesa, a potem, zanim zdążyła się powstrzymać, zarzuciła mu ręce na szyję.
Chłopak wziął w ramiona swoją ukochaną i trzymał mocno, lekko masując ją po
plecach.
— Ja… James, on — czknęła przez łzy. —
Keith poszedł ze mną na bal, bo się założył — wyszeptała przez łzy. — Założył
się o sto galeonów, że dzisiaj się ze mną prześpi.
James zacisnął pięści i kipiał ze
złości. Przeklinał sam siebie za to, że pozwolił na to co się stało. Jak to się
stało, że ten drań go oszukał? Przed balem wypytywał wszystkich o partnerów
Lyry i Willow, bo miał zadbać oto, żeby nic złego im się nie stało. Miał ich
chronić. Gdyby wiedział, co ten kretyn kombinuje... zapewne w porę by
zareagował i odechciałoby mu się zakładów.
Lyra wreszcie przestała płakać i oboje
usiedli na schody.
— Lepiej się czujesz? — zapytał James
cicho.
Skinęła głową, ale nagle wstrząsnął
nią dreszcz. Chłopak szybko zdjął swoją kurtkę i nałożył jej na ramiona.
— Pójdę po Willow — oznajmił, wstając,
ale Lyra zatrzymała go, chwytając go za spodnie.
— Nie, ona świetnie się bawi z
Tristianem. Nie rób tego — zaprotestowała.
— Ale…
— James, proszę, zostań ze mną, dopóki
nie będę gotowa wrócić — poprosiła, a on oczywiście spełnił jej prośbę.
Jakiś czas później ruszyli w stronę
sali i od razu zaatakowały ich Sabine i Willow. Sabine wzięła Lyrę na bok i dała
jej szklankę soku dyniowego, który pomagał na suche gardło.
— On jest tam, James. Po prostu pogroź
mu trochę, ale zrób wszystko, żeby cię nie wyrzucili i żebyś miał szansę na
chociaż jeden taniec z moją siostrą — powiedziała Willow, wskazując Keitha, który
stał w otoczeniu swoich przyjaciół.
James przeszedł w tamtym kierunku, a
kiedy stanął blisko chłopaka, poklepał go po ramieniu. Obrócił się i bezczelnie
uśmiechnął.
— Posłuchaj, Lyra jest dzisiaj moją
partnerką, więc chociaż raz daj jej spokój i przestań ją nachodzić —
powiedział, podczas gdy jego przyjaciele wybuchli śmiechem.
— Ty draniu. Ty cholerny draniu, jeśli
tkniesz Lyrę, ja…
— Ja już zrobiłem więcej, Potter, a
dzisiaj wieczorem mam zamiar iść na całość.
James nie mógł się opanować i uderzył
go prosto w nos. Keith patrzył na niego ze zdziwieniem i trzymał się za
krwawiący nos.
— Walka, walka, walka! — krzyczeli
ludzie, zgromadzeni wokół nich.
Keith zaczął wymierzać ciosy w stronę
Jamesa, ale za każdym razem nie trafiał, bo Potter robił uniki. Nikt o tym nie
wiedział, ale James i Albus czasem się bili, żeby nabrać wprawy. James zauważył
lukę i uderzył Keitha prosto w brzuch.
— Przerwijcie to! Przerwijcie to! —
zawołała McGonagall, przechodząc przez tłum. — Co tu się stało?
— Pani profesor, Potter pierwszy go
uderzył! — oświadczył jeden z przyjaciół Keitha.
Dyrektorka dyszała z szoku. James
Potter słynął z wielu wybryków, ale na pewno nie uderzał nikogo bez powodu.
Jego żarty dotyczyły głównie miłości do Lyry Malfoy. Patrząc na tą dwójkę,
przypominała sobie burzliwy związek Lily Potter i Jamesa Pottera, a chłopak był
tak samo słodki jak jego dziadek.
— Przepraszam, pani profesor, ale
James ma doskonałe wytłumaczenie. — Willow podeszła do McGonagall, chcąc
obronić swojego przyjaciela.
— Willow Malfoy, ty tutaj? Jak się tu
dostałaś?
McGonagall musiała przetrzeć oczy, bo
dziewczynka miała na sobie taką samą sukienkę, którą parę lat temu miała na
balu jej matka.
— Tristian jest na czwartym roku —
oświadczyła dziewczynka, jakby od niechcenia.
W sumie wszyscy byli zdziwieni, widząc
ją na balu.
— Oczywiście — mruknęła dyrektorka, wiedząc,
że młody Wood jest oczarowany najmłodszą córką Malfoyów. — Czy ktoś może mi
powiedzieć, co tu się stało?
— Rozmawiałem z kolegami i nagle on
rzucił się na mnie, łamiąc mi nos — powiedział Keith histerycznie.
— Czy to prawda, panie Potter? —
zapytała kobieta surowo.
— Tak — mruknął James.
— Cóż, jestem bardzo mnie pan
rozczarował, panie Potter.
— Ale pani profesor, to nie jest cała
historia! — przerwała im Willow, po raz kolejny ratując skórę Jamesa przed
totalnym upokorzeniem.
McGonagall spojrzała na dziewczynkę.
— Co masz na myśli, Willow? — zapytała
ze zmęczeniem w głosie. Miała już swój wiek i naprawdę nie miała siły na
użeranie się z nastolatkami.
— Ten kundel — powiedziała, wskazując
Keitha. — Chciał dzisiaj wieczorem pozbawić niewinności moją siostrę za sto
galeonów, a James po prostu stanął w jej obronie, kiedy on zasugerował, że Lyra
jest łatwa.
Kobieta odwróciła się twarzą do
Keitha.
— Czy to prawda?
— Nie, oczywiście, że nie. Ona kłamie!
— Ja nie kłamię! Jak śmiesz, ty
łajdaku — ryknęła Willow. — On mi to powiedział. — Wskazała ręką jednego z
kolegów chłopaka. — Myślał, że będę pod wrażeniem opowieści jak to masz zamiar
puknąć moją popularną i bogatą siostrę.
— Ty idioto! — krzyknął Keith na
przyjaciela. — Czy nie mówiłem ci, że Lyra ma siostrę?
— Ale powiedziałeś, że jest na
pierwszym roku.
— Bo jest, idioto, ale powiedziałem
też, że nie wygląda jak Lyra!
McGonagall zakaszlała, zwracając na
siebie uwagę wszystkich.
— Pan Keith Sandres pójdzie ze mną, a
pan Potter jutro o szóstej zgłosi się na szlaban do Hagrida.
James zasalutował jej, dziękując
Merlinowi, że nie został wyrzucony ze szkoły.
— Mój Boże, ja nie wiem co ty byś beze
mnie zrobił. — Westchnęła Willow. — Pozwól mi trochę cię poprawić przed
ostatnim tańcem z moją siostrą.
Popatrzyła na jego koszulę i chwilę
później wymierzyła w nią różdżką. Trzy razy rzuciła zaklęcie, ale nadal nie
było idealnie. Nagle otworzyła szeroko oczy.
— Tristian! — zawołała, ciągnąc Jamesa
za koszulę do swojego chłopaka.
James założył kamizelkę i krawat
Tristiana, ale i tak na kołnierzyku koszuli były ślady krwi.
— Na szczęście Tristian i ja mamy już
zrobione zdjęcie pamiątkowe — powiedziała, poprawiając Jamesowi skrzywiony
krawat. — Teraz idź i ciesz się tańcem z Lyrą!
Potter pobiegł do miejsca, gdzie stały
Sabine i Lyra i żywo rozmawiały o tym, czy magazyn Czarownica zainteresuje się
tą bójką między Jamesem a Keithem.
— Lyro, czy mogę cię prosić o taniec?
— zapytał James.
Blondynka spojrzała na Sabine, która
skinęła głową, bo bardzo chciała, żeby ta dwójka chociaż raz ze sobą
zatańczyła.
— Oczywiście, z wielką przyjemnością —
odpowiedziała, podając rękę chłopakowi.
Sabine westchnęła i zdjęła buty, bo
miała przeczucie, że teraz na parkiecie będą tańczyć tylko James z Lyrą.
Wreszcie mogła się zrelaksować, ale jej odpoczynek trwał mniej niż minutę, bo
nagle poczuła, że ktoś ciągnie ją za sukienkę. Podskoczyła do góry, kiedy
usłyszała ciche nawoływanie.
— Sabine, to ja — powiedział Harry
Malfoy, wychodząc spod stołu.
Dziewczynie opadła szczęka. — Harry,
co ty tu robisz? Jak się tu dostałeś?
— Jestem ulubionym chrześniakiem
mojego wuja — oświadczył. — A dodatkowo zostałem nazwany po nim, więc kiedy
zapytałem się go, czy mogę pożyczyć pelerynę-niewidkę, aby niezauważalnie
wślizgnąć się na bal i móc zatańczyć z moją najlepszą przyjaciółką, bez wahania mi ją dał i oto jestem.
Sabine uśmiechnęła się szeroko i
zarzuciła mu ręce na szyję.
— Jesteś najsłodszym chłopakiem
jakiego znam, Harry. — powiedziała spontanicznie. — To chyba dlatego jestem w tobie zakochana — dodała w myślach.
— Czy mogę cię prosić do tańca, Sabine
Zabini?
Nic nie odpowiedziała, tylko
pociągnęła go w stronę parkietu.
Tymczasem Lyra i James kołysali się w
rytm spokojnej muzyki.
— Dziękuję, James — wymruczała
dziewczyna, wtulając głowę w jego pierś. — Ten wieczór mógł być najgorszym w
moim życiu, ale ty zrobiłeś wszystko żeby mnie uratować przed katastrofą.
— Lyra, zasługujesz na wszystko co
najlepsze.
— Wiem o tym i zamierzam to mieć —
szepnęła, zanim wspięła się na palce i pocałowała go prosto w usta.
Oczy chłopaka poszybowały ku niebu, bo
to był jego pierwszy pocałunek, którego nie musiał wymuszać czy kraść. Był
zachwycony tym, że Lyra wreszcie dała mu szansę.
— Kocham cię, Lyro Malfoy — krzyknął,
gdy odsunęli się od siebie po pocałunku.
— Wiemy, James! — odpowiedziała cała
sala, ciesząc się, że wreszcie spełniło się marzenie chłopaka.
James roześmiał się, a Lyra
zarumieniła się na jasnoczerwono.
Harry i Sabine
Hermiona usiadła na łóżku, kiedy Draco
i reszta rodziny weszli do pokoju. Na ramionach babci siedziała ich
pięcioletnia córka.
— Jest piękny, Draco — powiedziała
Hermiona.
— Oczywiście, w końcu jest naszym
synem — mruknął blondyn prawie zadowolony z siebie, ale bardziej przejęty tym,
że nie będzie jedynym mężczyzną w rodzinie.
— Czy wybraliście mu już imię? —
zapytał Blaise, kiedy wziął na ręce ich córkę.
Draco i Hermiona spojrzeli na siebie.
— Cóż. — Blondyn potarł kark. — Trochę
się oto pokłóciliśmy, a potem…
— Poszedłeś do pracy — dokończyła
kobieta.
— Co zrobiłeś, Draco? — zapytała
ciężarna Luna.
— Um, wydaje mi się, że imię, które
wymyśliła to żart…
— Co masz na myśli? — spytał Harry,
trzymając swoją ciężarną żonę, która musiała pilnować ich niesfornego syna
przed ciągłym atakowaniem Lyry Malfoy.
— Chciałam dać mu twoje imię, Harry —
odpowiedziała Hermiona cicho.
W pomieszczeniu zapadła niezręczna
cisza, którą przerwał śmiech George’a.
— Harry, jesteś moim najlepszym
przyjacielem i dlatego tak postanowiłam. Chcę, żeby mój syn był takim dobrym
człowiekiem jak ty.
— Ohhh — westchnęły wszystkie kobiety
zgromadzone w pokoju.
Draco przez chwilę patrzył na wszystko
z niedowierzaniem, ale sekundę później wpadła mu do głowy genialna myśl, co
obwieścił, klaszcząc w ręce.
— Wiem, na drugie imię będzie miał
Scorpius!
♥☆♥☆♥☆♥
Oczy Harry’ego Scorpiusa Malfoya
błyszczały z podnieceniem, bo już za parę godzin będzie uczniem Hogwartu.
— Podekscytowany? — zapytał miękki
głos.
Spojrzał w górę i zobaczył swojego
najlepszego przyjaciela — Albusa Pottera.
— Oczywiście, a ty?
— Pewnie, ale nie wiem do jakiego dom…
Przerwał, gdy poczuł, że ktoś obejmuje
ich ramionami.
— Harry, Albus! — zawołała Sabine
Zabini.
— Chodźcie, dzieciaki, musimy już iść
— powiedział Teddy, kiedy on i James włożyli ich kufry do pociągu. To był
ostatni rok Teddy’ego w Hogwarcie i musiał iść do głównego przedziału w
pociągu.
Luna Zabini uśmiechnęła się, widząc
swoje jedyne dziecko, żywo rozmawiające ze swoimi przyjaciółmi. Zawsze martwiła
się oto, że ekscentryczna Sabine nie znajdzie przyjaciół, którzy ją zrozumieją,
ale na szczęście dziewczynka miała coś po tacie i potrafiła szybko nawiązywać
nowe znajomości. Wiedziała, że ci dwaj chłopcy zaopiekują się Sabine i nie
pozwolą, żeby kiedykolwiek stało jej się coś złego.
— Moja mama powiedziała, że chce nam
coś dać przed wyjazdem — oświadczyła dziewczynka, prowadząc chłopców do matki.
— Pani Zabini, Sabine powiedziała, że
pani… — zaczął Albus, ale przerwał, gdy zobaczył, trzy srebrne naszyjniki na
srebrnych sznurkach leżące na dłoni Luny.
— To mój prezent dla waszej trójki —
wyszeptała blondynka, podając im zaczarowaną rodową pamiątkę.
— Super — powiedział Harry, biorąc do
ręki naszyjnik, aby lepiej mu się przyjrzeć.
— Mamo, czy one mają coś ze sobą
wspólnego? — zapytała Sabine, domyślając się intencji swojej matki.
— Zbliżcie je do siebie i dotknijcie —
odpowiedziała słodkim głosem Luna.
Dzieci zrobiły, o co prosiła i
otworzyły szeroko oczy, gdy naszyjniki zaczęły rosnąć i ostatecznie połączyły
się, tworząc symbol nieskończoności.
— Niesamowite — zawołali razem Albus i
Harry.
— Będą świeciły, gdy któreś z was
będzie miało kłopoty, dlatego dbajcie o nie — nakazała blondynka.
— Oczywiście — odpowiedziały chórem
dzieci.
Gdy maszynista Expressu do Hogwartu
zasygnalizował odjazd, rodzice po raz ostatni przytulili swoje dzieci. Czasem
zdarzało się tak, że przytulali także obce dzieci, ale w tym momencie nie miało
to zbyt dużego znaczenia. Blaise uściskał swoją chrześnicę Lyrę i przy okazji
włożył jej do kieszeni kilka galeonów, jak to miał w zwyczaju.
— Tatusiu, nie mogę się doczekać,
kiedy pojadę do Hogwartu — powiedziała cicho dziewięcioletnia Willow, która
była odbiciem lustrzanym obojga rodziców.
— Nie wiem, czy mógłbym pozwolić ci
odejść. Nie chciałabyś zawsze być córeczką tatusia? — zapytał Draco, patrząc na
swoją ukochaną córkę.
— Zawsze będę córeczką tatusia —
odpowiedziała zadziornie dziewczynka, machając na pożegnanie rodzeństwu.
♥☆♥☆♥☆♥
Harry spojrzał ze zdziwieniem na sufit
Wielkiej Sali, gdy pierwszy raz przeszedł przez wielkie masywne drzwi. Czekał
cierpliwie na swoją kolej w Ceremonii Przydziału, wiedząc, że to już niedługo.
— Będzie dobrze — powiedziała Lyra
swojemu chłopakowi Randy’emu, wiedząc, że jej brat zaraz będzie wyczytywany.
— Oh, wiem o tym, widzę to po
reakcjach nauczycieli — mruknął James, kiedy zarzucił rękę na ramię Lyry.
Dziewczyna obróciła się w jego stronę
i z całej siły wbiła mu obcas buta w stopę. Chłopak skrzywił się i zabrał rękę.
— Harry — pani profesor zatrzymała
się, nie mogąc uwierzyć w to, co widzi. — Harry Malfoy!
Można było usłyszeć rechot ze
wszystkich zakątków Wielkiej Sali. Kiedy na środek wyszedł mały chłopiec o
blond włosach, zachichotali nawet nauczyciele. Wyglądał jak Draco Malfoy w tym
wieku. Imię, które mu nadano, w ogóle do niego nie pasowało. Ale najgorsze w
tym wszystkim było to, że Tiara przydzieliła go do Gryffindoru. Wtedy śmiali
się już wszyscy.
♥☆♥☆♥☆♥
— Harry Malfoy, jutro idziesz ze mną
do Hogsmade — oświadczyła Cindy Cho-Smith, gdy podeszła do nich.
— Naprawdę? — Harry spojrzał ze
zdziwieniem na najładniejszą dziewczynę z trzeciego roku.
— O tak i zabierzesz mnie do Trzech
Mioteł na drinka — odpowiedziała, zanim posłała w jego kierunku złośliwy
uśmieszek i odeszła w sobie wiadomym kierunku.
Sabine patrzyła na to wszystko z
przerażeniem wypisanym na twarzy. Podkochiwała się w Harrym od zeszłego roku,
ale nie miała odwagi mu tego powiedzieć i znienawidziła Cindy odkąd ta zaczęła
się do niego przystawiać.
— Um, muszę iść. Mam coś do zrobienia
— mruknęła, zanim wybiegła z Wielkiej Sali. Nie chciała powiedzieć czegoś
strasznego o Cindy. Czegoś, co mogłoby wystraszyć Harry’ego.
— Co to było? — zapytał Harry Albusa,
który w odpowiedzi wzruszył ramionami i spojrzał na Willow Malfoy żywo
rozmawiającą z Tristianem Woodem o strategii na kolejny mecz.
— Miłość rani, kolego — powiedział
Albus, zanim popatrzył na swój talerz i odsunął na bok puree z ziemniaków.
Harry popatrzył na niego dziwnie.
— Wszystko w porządku, kolego?
— Nie — wyszeptał, krzywiąc się z
obrzydzenia, kiedy Willow położyła głowę na ramieniu obrońcy Gryffindoru.
— Albus proszę cię, nie mów, że to
prawda! — zawołał Harry.
Potter spojrzał na niego ze smutkiem
wypisanym na twarzy.
— Fujj, to straszne! Twój brat jest
zakochany w mojej starszej siostrze, a ty w Willow? Stary, odpuść, proszę cię.
Ona jest na pierwszym roku i jest do szaleństwa zakochana w Tristianie. Nie
masz z nim szans, szczególnie, że tata popiera ten związek, bo jej chłopak jest
takim samym fanatykiem Qiudditcha jak on. Tristian i ojciec to jedyni faceci,
którzy są jednocześnie zakochani w Quidditchu i w Willow. Najgorsze jest to, że
tata go lubi, chociaż jakiś czas temu mówił, że nie pozwoli, żeby jakikolwiek
chłopak związał się z jego małą dziewczynką. W sumie to Tristian nie jest taki
jak reszta chłopaków, więc może dlatego go zaakceptował — wyjaśnił Harry,
próbując odgonić od siebie myśl, że jego najlepszy przyjaciel podkochuje się w
jego siostrze.
— Wiesz, że nie możesz jutro wyjść z
Cindy, prawda? — oświadczył Albus, chcąc zmienić temat.
— Dlaczego nie?
— Bo bardzo skrzywdzisz Sabine —
powiedział Albus.
Harry spojrzał na niego ze zdziwieniem
wypisanym na twarzy.
♥☆♥☆♥☆♥
Tydzień później Sabine chciała z nim
porozmawiać, ale nie miał dla niej czasu, bo ciągle spotykał się z Cindy, która
oficjalnie została jego dziewczyną. Dlatego siadała koło Willow i Tristiana,
albo obok Lyry.
Dwa tygodnie później chodził bardzo
smutny, bo dowiedział się, że Sabine przyjęła zaproszenie Jamesa na Bal
Bożonarodzeniowy, zamiast spotkać się z nim i Albusem na Anty-Balu, który miał
się odbyć tego samego dnia w Pokoju Życzeń.
Sabine spędzała z nimi coraz mniej
czasu, a Cindy stawała się coraz bardziej nachalna. Jednak wszystko zmieniło
się w dzień Balu Bożonarodzeniowego, kiedy to Harry zobaczył na korytarzu swoją
siostrę niosącą pod pachą wielkie pudło.
— Willow, co to jest? — zapytał,
wskazując paczkę.
— Moja sukienka na bal. We wszystkich
sklepach w Hogsmade sprzedano mój rozmiar i mama pozwoliła mi założyć sukienkę,
którą ona miała na balu.
— Tristian cię w końcu zaprosił?
— Właściwie to nie. — Wzruszyła
ramionami.
— Co masz na myśli, mówiąc „Właściwie
to nie”?
— To skomplikowane, ale muszę iść, bo
mam zrobić włosy Lyrze i Sabine — mruknęła i ruszyła w sobie wiadomym kierunku,
ale Harry zatrzymał ją w ostatniej chwili.
— Jak się miewa Sabine? Ostatnio nie
spędza z nami zbyt wiele czasu — powiedział, robiąc smutną minę i mając
nadzieję, że siostra wie, o co chodzi dziewczynie.
Willow zatrzymała się w pół kroku i
odwróciła się twarzą do niego.
— Zapytaj oto swoją dziewczynę, ale
chyba macie swoje naszyjniki i zapewne widzieliście, że niedawno świeciły.
Sabine nic nie mówi, ale wiem, że Cindy parę dni temu nieźle nastraszyła ją pod
prysznicem i zabrała jej ubrania — powiedziała ze złością.
Harry zbladł, gdy zrozumiał sens słów
siostry. Potem szybko odwrócił się na pięcie i pobiegł tam, gdzie stała jego
dziewczyna ze swoimi koleżankami. Wiedział, że musi z nią zerwać i to
natychmiast. Kiedy znalazł się obok niej, krzyczał na nią tak głośno, że aż
zaniosła się płaczem i uciekła do łazienki. Nie było mu jej szkoda. Nie mógł
pozwolić, żeby ktokolwiek tak traktował jego przyjaciółkę.
— Muszę porozmawiać z Sabine! —
powiedział do Willow, gdy zobaczył ją w pokoju wspólnym Gryffindoru, kiedy
pomagała Tristianowi wiązać krawat.
— Harry, ona już poszła do Wielkiej
Sali z Jamesem — mruknęła dziewczyna współczującym tonem.
Chłopak jęknął i złapał się za włosy.
Nagle go olśniło.
— Albus! — wrzasnął.
♥☆♥☆♥☆♥
— Okay, czysto — powiedział Albus
konspiracyjnym tonem, patrząc na mapę Huncwotów i podążając wzrokiem za kropką,
podpisaną „McGonagall”. Kobieta chwilę temu która zeszła na dół, żeby bawić się
na balu z resztą pracowników.
Chłopcy pobiegli do gabinetu
dyrektorki i wślizgnęli się do środka. Kucnęli przy kominku i popatrzyli po
sobie.
— Wujku Harry! — zawołał Harry Malfoy.
— Cześć, tato — dodał Albus.
— Harry, Albus? — jęknął Harry Potter,
nie spodziewając się tego, co widzi.
— Tak, wujku H.
— Używacie kominka dyrektora?
— W sumie tak — oświadczyli chórem chłopcy.
— Nieźle. — Harry Potter nie mógł
powstrzymać się od śmiechu, ale w gruncie rzeczy był z nich dumny za odwagę. —
Potrzebujecie czegoś?
— Tak, muszę pożyczyć twoją pelerynę —
powiedział Harry.
— Nie masz swojej? — zapytał mężczyzna
zdezorientowany.
— Nie pelerynę, ale pelerynę — podkreślił chłopiec,
poruszając sugestywnie brwiami.
Wybraniec od razu zrozumiał, że chodzi
o pelerynę-niewidkę.
— Oh, ale po co? — zapytał, patrząc na
nich jak na dwójkę chuliganów.
Młody Malfoy przełknął ślinę.
— Sabine — wyszeptał.
— Oczywiście — odpowiedział Wybraniec.
Willow i
Tristian
Willow miała długie ciemnobrązowe
włosy tak jak jej matka, ale nie były tak poskręcane jak Hermiony tylko proste
i bardzo podobne do tych, które miał Draco. Jej cera była śnieżnobiała, tak jak
w mugolskiej bajce o Śnieżce i miała naturalnie szerokie karmelowe oczy w
kształcie migdałów. Ku ogromnemu przerażeniu ojca była prawdopodobnie jedną z
najpiękniejszych dziewczyn w świecie czarodziejów. Według niego była nawet
piękniejsza od Sadie. Z wiekiem piękniała coraz bardziej. Wszyscy ją lubili, bo
była bardzo inteligentną i dobrą dziewczynką. Ona i jej rodzeństwo
odziedziczyli inteligencję po matce i dojrzałość, jednak dziewczynki bardzo się
od siebie różniły, ponieważ Lyra była bardzo niezależna, a Willow była
prawdziwą córeczką tatusia.
Od najmłodszych lat przyciągała do
siebie przeróżnych chłopców, którzy traktowali ją tak, jakby była z porcelany.
Draco często walczył z pragnieniem przyłożenia prosto w twarz mężczyznom,
którzy skanowali wzrokiem jego pięcioletni skarb. Nie podobał mu się ich dziwny
wzrok. Czasem niestety nie mógł się powstrzymać i rzucał w ich kierunku
przeróżne uroki.
Chłopcy kręcili się wokół niej jak
pszczoły w ulu i zawsze zastanawiali się ile lat ma ta piękna istota. James
Potter był jednym z nich, ale on widział w niej małą siostrzyczkę i podzielił
się z nią swoim błyskotliwym planem, który dotyczył jego ślubu z Lyrą (oczywiście,
ślub miał się odbyć jak dorosną, a sama zainteresowana nie miała o tym
pojęcia), a kilka dni później oficjalnie nazwał Willow siostrą. Chłopak chronił
ją, gdy ojciec nie mógł mieć jej na oku.
— Willow Wood! — zawołał tak jak miał
w zwyczaju ją nazywać, kiedy wszedł do jej przedziału, gdzie siedziała ze swoją
najlepszą przyjaciółką Crystal Hamilton — córką Sadie i Kena.
Usiadł obok nich, czując potrzebę
ochrony tych dwóch pierwszorocznych przed kręcącymi się na korytarzu
chłopakami. Te dwie dziewczynki wyglądały na więcej lat niż mały i
prawdopodobnie chłopcy mogliby je nagabywać, a do tego James nie mógł dopuścić.
Merlinie, chciałby mieć w przy sobie tłuczek, którym zawsze straszyła go Lyra.
Wtedy nikt nie odważyłby się wejść do ich przedziału. Przeczuwał, że w tym roku
taka forma ochrony przyda się nie raz.
— James! — Willow przytuliła starszego
chłopca. — Czy widziałeś się już z moją siostrą? — zapytała podekscytowana
swoją podróżą do Hogwartu.
— Oczywiście, zostawiłem łajnobombę w
przedziale, w którym siedzi ze swoim nowym chłopakiem. Podejrzewam, że niedługo
tutaj przyjdzie — powiedział, mrugając porozumiewawczo.
— James. — Westchnęła. — Lyra nie
będzie się cieszyć z tego tak jak ty.
— Nie obchodzi mnie to, przerwałem ich
pocałunek, więc jestem zadowolony. Więc, do jakiego domu chciałybyście trafić?
♥☆♥☆♥☆♥
Ku przerażeniu Dracona Malfoya jego
najmłodsza córka została przydzielona do Hufflepuffu. Był tym tak przejęty, że
wpadł do gabinetu dyrektora, oświadczając, że jego córka powinna być przeniesiona
gdzie indziej, a Tiara Przydziału trzeba natychmiast wyrzucić. Hermiona stała
obok niego i mruczała coś pod nosem o przerośniętym ego swojego męża i o
uprzedzeniach związanych z wybranym domem.
— Draco, Willow zapewne ma dobry powód
na to, dlaczego jest w Hufflepuffie! — powiedziała Hermiona.
— Ale kochanie, to HUFFLEPUFF!
Myślałem, że trafi razem z Sabine do Ravenclavu, ale nie…
— Crystal też jest w Hufflepuffie —
przerwała mu kobieta.
— Cóż, dobrze dla niej, ale ona ma
osobowość Kena. Willow jest naszą córką! Willow.
— Tak, tatusiu?
Dziewczynka weszła do pomieszczenia
tuż za swoimi rodzicami, ale jak dotąd trzymała się z boku.
— Skarbie, wiem, że Tiara zwariowała i
pomieszała domy. W związku z tym profesor McGonagall zgodziła się ponownie przeprowadzić
Ceremonię Przydziału, jeśli…
— Ale tatusiu, powiedziałam Tiarze, żeby
mnie tam umieściła. Wyszeptała mi, że nadaję się do wszystkich domów.
Draco uniósł brew i spojrzał na córkę.
— Ale Willow, dlaczego Hufflepuff? —
niemal jęknął.
— Powiedziałam Tiarze, żeby umieściła
mnie w domu, który najbardziej mnie potrzebuje — oświadczyła, wzruszając ramionami, bo w
sumie było jej wszystko jedno, w którym domu się znajdzie. Najważniejsze było to,
że jest uczennicą Hogwartu.
Szczęka Dracona opadła aż do podłogi,
a Hermiona i McGonagall zamrugały. Mężczyzna spojrzał na swoją żonę.
— Tak bardzo cię kocham, kochanie, ale
nie mogę zrozumieć, dlaczego twoje cholerne gryfońskie cechy, zastąpiły moje
ślizgońskie!
Małżeństwo patrzyło na siebie ze
złością, a w międzyczasie Willow wyszła z gabinetu, nie chcąc słuchać rozmów
dorosłych. Kiedy schodziła po schodach, nuciła pod nosem swoją ulubioną
piosenkę. Zachichotała pod nosem, gdy przypomniała sobie minę swojego ojca.
Była tak zamyślona, że nie zauważyła chłopca, który szedł naprzeciwko niej,
trzymając w rękach pergaminy i książki dotyczące Quidditcha.
Wpadli na siebie i razem runęli na
podłogę.
— O mój Boże, bardzo, bardzo cię
przepraszam — wyszeptała pod nosem, ale zamarła, kiedy zobaczyła parę zielonych
oczu i kosmyki brązowych włosów.
— W porządku, nic się nie stało —
powiedział i zaczął zbierać swoje rzeczy. — Prawdopodobnie nie powinienem nieść
tylu rzeczy naraz.
— A ja powinnam uważać — wyjąkała
dziewczynka.
— Nic złego mi się nie stało, więc
jest okay. A tak w ogóle, to jestem Tristian Wood z czwartego roku.
— Willow Malfoy — powiedziała, podając
mu pergaminy, które podniosła z podłogi. — Pierwszoroczna.
— Słucham? — zapytał, niemal
wstrząśnięty.
— Naprawdę jestem na pierwszym roku —
zaśmiała się.
— Kurczę, myślałem, że jestem na moim
roku… twoja mama musiała ci dawać więcej mleka niż moja, bo wyglądasz bardzo…
dojrzale.
— Nie, ja tylko… um, um — wyjąkała po
raz pierwszy w życiu.
Nigdy nie była nerwowa, ale gdy
zobaczyła tego przystojnego chłopaka, oniemiała. Jego szkocki akcent dodawał mu
wiele uroku. Spojrzała w dół, aby uniknąć jego wzroku. Zauważyła zwój
pergaminów pod ścianą. Podeszła tam i podniosła go z podłogi.
— Powinniście mieć drugiego
ścigającego, który będzie się trzymał z boku i najlepszego ścigającego, który
będzie latał po lewej stronie, bo obrońca Ravenclawu ma tendencję do bronienia
tylko lewej pętli. Wtedy można podać kafla do drugiego ścigającego, który zmyli
obrońcę i bez trudu zdobędzie punkt — powiedziała, wręczając mu pergamin i uciekła
jak najdalej się dało, zanim zdążył cokolwiek powiedzieć.
Ukryła się w zaciszu biblioteki.
Próbowała nie myśleć o chłopcu, na którego wpadła, ale to nie było takie łatwe.
Za każdym razem, gdy zamykała oczy, widziała jego zielone tęczówki i
przeklinała siebie za to, że zachowała się jak małe dziecko. Prawdopodobnie
zrobiła z siebie idiotkę, podając mu na tacy sposób na obrońcę Krukonów, ale szczerze
mówiąc, w tamtym momencie nie miała pojęcia o czym mówi.
— Przepraszam.
Willow podniosła wzrok znad książki,
upuszczając ją na podłogę, gdy zobaczyła, że to on — Tristian Wood.
— Miałem nadzieję, że pomożesz mi z
taktyką na mecz. Usłyszałem większość z tego, co powiedziałaś wcześniej, ale… —
powiedział tajemniczym głosem. — Chciałem tylko wiedzieć, czy chciałabyś ze mną
gdzieś wyjść — dodał z większą pewnością siebie, bo wiedział, że James go
zaakceptował i nie musiał obawiać się problemów ze strony Pottera. Poza tym
chłopak mu ufał i wiedział, że nie skrzywdziłby panny Malfoy.
Kilka godzin temu odbył ciekawą
pogawędkę z jej bratem, Harrym Malfoyem, który był od niego o rok młodszy. Tego
dnia chłopak siedział na kanapie w pokoju wspólnym Gryffindoru i Tristian
postanowił do niego zagadać. Kilka dni temu na imprezie Gryfonów, Harry
pozwolił mu umówić się z jego młodszą siostrą.
Kiedy powiedział mu o swoim pomyśle,
Harry omal nie spadł z kanapy.
— Wiesz, że żartowałem na przyjęciu,
prawda? Willow jest dopiero na pierwszym roku!
— Naprawdę? — zapytał Tristian lekko
zdezorientowany.
— Koleś, oczywiście, że tak. Ona ma
dopiero jedenaście lat. Ja, mam na myśli, po prostu nie mogę pozwolić, żebyś
ty, no wiesz… — powiedział, ruszając sugestywnie brwiami.
Oczy Tristiana rozszerzyły się, gdy
dotarło do niego to, co Harry sugeruje.
— Nie, nie, nie, to nie tak! Chodzi mi
oto, że ja po prostu jestem w niej zakochany od momentu, kiedy na siebie
wpadliśmy. A kiedy zobaczyłem, że ona także gra w Quidditcha — wpadłem po
uszy. Nie myśl sobie, że mam jakieś złe zamiary wobec niej. Absolutnie nie! Moi
rodzice nauczyli mnie, że powinno się szanować dziewczyny, a ja nie zamierzam
nic złego jej zrobić. Ja tylko chciałbym spędzać z nią więcej czasu. Wiem, że
ona ma dopiero jedenaście lat i zdaję sobie sprawę z tego, że jest za młoda na…
wiele niedozwolonych rzeczy, ale przysięgam, że z mojej strony nic złego jej
nie grozi — wyjaśnił Tristian, mając nadzieję, że Malfoy coś zrozumiał z jego
paplaniny.
— Dobra, koleś, wyluzuj. Zrozumiałem o
co chodzi, więc masz moje pozwolenie, ale mój tata strzeże Willow jak oka w
głowie, więc może porozmawiaj z moją mamą, a potem wspólnie spróbujemy wymyślić
coś, co przekona mojego tatę.
— Oh, dziękuję.
Jakiś czas później Tristian siedział w
Wielkiej Sali i pił sok dyniowy. Niemal się nim zakrztusił, kiedy zobaczył dużą
brązową sowę, niosącą ku niemu list z pieczęcią rodu Malfoyów. Wczoraj wysłał
swój list z prośbą o pozwolenie na umawianie się z córką Malfoyów. Wciągnął
głośno powietrze, zanim otworzył list.
Drogi
Tristianie,
Brzmisz
jak idealny młody człowiek, ale nie jesteś godzien przebywać w obecności mojej
córki…
Tristianie,
proszę, zignoruj to, co napisał mój mąż. Lyra, Harry i Willow pisali wiele o
Tobie w swoich listach, które do nas przysłali i byliśmy pod wielkim wrażeniem
Twojej osoby, a szczególnie Twojej szczerości. Czytając Twój list, mogę
stwierdzić, że jesteś gentlemanem i z wielką radością poznamy Twoich rodziców,
aby powiedzieć im, że wychowali Ciebie na wspaniałego młodego człowieka.
Willow
jest bardzo młoda, ale podobna do mnie i dojrzała jak na swój wiek. Z jej listu
wywnioskowałam, że jest w Tobie szaleńczo zakochana i napisała, że przypominasz
jej Draco. Dlatego mój mąż zgodził się, żebyś na próbę chodził z naszą córką,
ale chciałby się z Tobą spotkać w Hogsmade w przyszłym tygodniu. Nie martw się,
ja też tam będę.
Pozdrawiam
Hermiona
Malfoy
Tristian był nerwowy przez cały
tydzień przed spotkaniem z Malfoyami. Czuł się tak, jakby przejechał go pociąg.
♥☆♥☆♥☆♥
— Lubię go, Draco — powiedziała
Hermiona do męża, gdy chłopak wyszedł z restauracji.
Draco uświadamiał go przez bitą
godzinę, przy okazji informując go o tym, że jeśli skrzywdzi jego córkę, gorzko
tego pożałuje. Tristian cierpliwie odpowiadał na pytania, chociaż był bardzo
nerwowy i często się jąkał, ale oboje wiedzieli, że jest szczery. Hermiona
dopiero teraz zrozumiała, co jej najmłodsza córka widziała w tym bystrym
chłopaku.
— Ale Hermiono, ona ma dopiero
jedenaście lat. Ona nie może być w związku już na pierwszym roku. Kto przy
zdrowych zmysłach wiąże się z kimś mając jedenaście lat?
— Dwa słowa, Draco — Pansy Parkinson —
powiedziała Hermiona niemal bez emocji.
To spowodowało, że blondyn zamknął się
naprawdę szybko.
— A teraz kochanie, idź za tym
chłopcem i powiedz mu, że ma naszą zgodę — nakazała kobieta, uśmiechając się
zadziornie.
♥☆♥☆♥☆♥
Tristian zaprosił Willow na randkę już
następnego dnia. Od tej chwili zostali najsłodszą parą w Hogwarcie. Prawie
zawsze jedli razem posiłki i zawsze uczyli się razem w bibliotece. Jednak przez
ten czas ani razu nie pocałowali się publicznie. Spowodowane to było tym, że
Tristian znał granice, a Willow jakoś na tym nie zależało.
— Cóż, wygląda na to, że wybrałem ci
właściwy pseudonim, Willow Wood. Widzisz, mam w sobie coś z jasnowidza —
zażartował James, kiedy usiadł obok Lyry.
— Wy dwoje prawie w ogóle nie
okazujecie sobie uczuć w miejscach publicznych, ale mimo to jesteście tacy
słodcy, że aż mi niedobrze. Chodzi mi oto, że on jest w tobie tak bardzo zakochany
jak James we mnie — powiedziała blondynka. — Ale Tristian jest trochę mniej
przerażający i bardziej słodki.
James westchnął teatralnie i złapał
się za serce.
— To bolało! Moja ukochana mnie rani!
— Lyro — upomniała siostrę Willow. —
James jest tak bardzo w tobie zakochany, że większość dziewczyn ci zazdrości i zrobiłyby
wszystko, żeby ktoś je aż tak kochał.
— Willow Wood, dlaczego nie zakochałem
się w tobie tylko w twojej nieczułej siostrze?
— U ciebie jest tak samo, siostro.
Tristian zachowuje się tak, jakby nie miał pojęcia o istnieniu innych kobiet —
odparła Lyra, ignorując Pottera.
Willow uśmiechnęła się ciepło.
— Chciałabym, żeby ktoś pokochał mnie
tak, jak tata kocha i mam przeczucie, że Tristian jest odpowiednim kandydatem.
♥☆♥☆♥☆♥
Bal Bożonarodzeniowy został ogłoszony
kilka tygodni temu, ale Willow starała się nie okazywać smutku z powodu tego,
że Tristian jeszcze jej nie zaprosił. Jednak nie zawsze jej się to udawało.
— Myślę, że on po prostu nie chce iść
na bal z uczennicą z pierwszego roku — powiedziała dziewczynka swojej
przyjaciółce, robiąc smutną minę.
Wiele osób mówiło jej, żeby nie robiła
sobie nadziei na to, że Tristian ją zaprosi. Nigdy w historii Hogwartu na bal
nie byli zapraszani uczniowie pierwszego roku.
— Willow, wydaje mi się, że Tristian
jest po prostu zajęty. Chodzi mi oto, że Gryfoni niedługo grają ze Ślizgonami i
zapewne opracowuje strategię na mecz — dodała Crystal, chcąc podnieść ja na
duchu.
— Pewnie masz rację.
Rano w dniu balu dziewczynka
całkowicie straciła nadzieję. Co ona sobie wyobrażała? Pierwszoroczni nigdy nie
byli na Balu Bożonarodzeniowym, więc dlaczego dla niej miałaby być złamana ta
tradycja?
Szła korytarzem, kiedy znajome ramiona
objęły ją w pasie.
— Wiem, że oto nie zapytałem, Willow,
ale jaki kolor ma twoja sukienka? Moja mama uzmysłowiła mi, że powinienem
dopasować do niej swój krawat.
— Słucham? — zapytała dziewczyna. —
Ale, czekaj, twój krawat i moja sukienka?
Tristian spojrzał na nią z
rozbawieniem.
— Nadal idziesz ze mną na bal, prawda?
Po prostu myślałem, że skoro jesteś moją dziewczyną, to…
— Ale ja myślałam, że nie chcesz ze
mną iść.
— Co? Kocham cię i co ci w ogóle
przyszło do głowy? Jakbym mógł ciebie tam nie zabrać? Wydawało mi się, że
wszystkie pary tak robią — odparł, szukając właściwych słów.
— Po prostu nigdy mnie o to nie
zapytałeś i dlatego ja... — Willow zaczęła chichotać. — Myślałam, że nie chcesz
mnie zabrać, bo jestem na pierwszym roku i za bardzo bym odstawała od innych —
skończyła mówić i roześmiała się na dobre.
— Co masz na myśli? To bzdura, moi
przyjaciele cię uwielbiają i podejrzewam, że chętnie zamknęliby mnie w schowku
na miotły, żeby chociaż raz z tobą zatańczyć. Myślałem, że wiesz, że cię
zabiorę.
— Jesteś taki słodki — mruknęła pod
nosem i objęła go w pasie.
♥☆♥☆♥☆♥
Willow weszła do pokoju wspólnego
Ravenclawu, żeby pomóc Sabine się ubrać, a potem ułożyć jej włosy w klasycznym
francuskim stylu. Potem ubrała się sama i godzinę później obie były gotowe.
Starały się ignorować uwagi, które rzucały w ich kierunku dziewczyny z
trzeciego roku i tej głupiej Cindy, która była dziewczyną Harry’ego. Bez słowa
udały się do wieży Gryffindoru.
— Wspaniała sukienka, Willow, skąd ją
masz? — zapytała Sabine, kiedy obie przeszły przez dziurę pod portretem i
weszły do pokoju wspólnego.
Willow zaśmiała się.
— Było już za późno żeby kupić
sukienkę w Hogsmade, więc poprosiłam mamę, żeby mi pomogła. Niestety w żadnym
sklepie nie było mojego rozmiaru, dlatego wysłała mi sukienkę, którą miała na
swoim balu. Mamy taki sam rozmiar, więc pasuje idealnie.
— Mój Boże, ona jest wspaniała —
mruknęła Sabine z podziwem.
Najwyraźniej nargle dodały Willow
więcej uroku.
Szczęka Tristiana opadła do samej
ziemi, kiedy zobaczył swoją dziewczynę. Krawat, który miał na szyi, bardzo go
uwierał, ale nagle przestało to mieć jakiekolwiek znaczenie.
— Pięknie wyglądasz, Willow —
wyszeptał.
— Moja mała nimfa! — zawołał James z
entuzjazmem i podniósł ją do góry.
— James! — Dziewczynka zaśmiała się. —
Proszę, postaw mnie.
♥☆♥☆♥☆♥
— Pozwól, że ci pomogę — zaoferowała,
widząc jak jej chłopak znowu walczy z krawatem, kiedy James i Sabine udali się
do Wielkiej Sali.
Gdy wiązała krawat, jej brat wpadł do
pokoju wspólnego i szukał Sabine. Ale zniknął szybciej niż się pojawił, bo
pobiegł przed siebie, wołając Albusa.
♥☆♥☆♥☆♥
— Zastanawiam się, co planuje mój brat
— powiedziała głośno Willow, kiedy razem z Tristianem ustawiali się do zdjęcia
pamiątkowego.
— Nie jestem pewien, ale wydaje mi
się, że ma to coś wspólnego z Sabine — mruknął, kładąc ramiona na jej talii.
— Też tak sądzę — odpowiedziała,
przytulając się do niego i szeroko uśmiechnęła się do zdjęcia.
♥☆♥☆♥☆♥
Willow była szczęśliwa, gdy Tristian
obracał nią w rytm muzyki i nie zwracała uwagi na to, że kilka razy nadepnął
jej na stopę, albo zrobił dwa czy trzy kroki za dużo. Po godzinie tańca była
bardzo zmęczona i chciała się czegoś napić, dlatego razem z chłopakiem ruszyli
w kierunku baru. Usiadła na krześle i popijała drinka, przysłuchując się
rozmowie Tristiana z kolegą.
— Hej, czy mi się wydaje, czy my nigdy
się nie spotkaliśmy?
Spojrzała w górę i zobaczyła chłopaka,
który był kumplem Keitha — partnera jej siostry. Jęknęła, uświadamiając sobie,
że ten idiota próbuje z nią flirtować. Miała ochotę go przekląć, ale
powstrzymała się, bo usłyszała, co wygadywał o Lyrze. Musiała coś zrobić.
Musiała ją ostrzec.
♥☆♥☆♥☆♥
— Przepraszam za to, Tristian, ale
chciałam żeby James dobrze wyglądał, kiedy będą im robić zdjęcie. To wyjątkowa
noc i nie powinie…
— W porządku, moja Willow Wood —
powiedział chłopak, mocniej ją przytulając i przy okazji pozwalając jej oprzeć
głowę na jego piersi. — Jeśli im nie przeszkadzają te małe plamy krwi, mnie
także nie przeszkadzają.
— Im to w ogóle nie przeszkadza —
zgodziła się panna Malfoy.
— W takim razie jest idealnie —
mruknął, uśmiechając się do niej.
— Tak, wszystko jest idealne —
odpowiedziała, zanim lekko nadepnęła na jego skórzane buty i wspięła się na
palce. — Idealnie — wyszeptała blisko jego ust i po raz pierwszy publicznie go
pocałowała.
Wiele osób nie rozumiało, kiedy
mówiła, że Tristian przypomina jej tatę, ale on patrzył na nią w taki sam sposób
jak tata patrzył na mamę. Czuła się przy nim bezpiecznie. Tristian i tata byli
różni, ale obaj kochali ja bezwarunkowo, a ona kochała ich.
KONIEC
____________
Witajcie :) w to poniedziałkowe popołudnie publikuję ostatnią część epilogu naszej ukochanej historii. Mam nadzieję, że czytając ją, bawiliście się tak dobrze jak ja. Perypetie miłosne młodych Malfoyów są momentami takie urocze, że aż uśmiech sam ciśnie się na usta :) Jestem ciekawa Waszych opinii. Piszcie, co myślicie.
Korzystając z okazji chciałam wszystkim podziękować za wiele wspaniałych komentarzy i miłych słów. Pokochałam tą historię i jest mi strasznie smutno, że się skończyła. Miałam trudności z zabraniem się za tłumaczenie, bo przerażała mnie wizja końca opowiadania, ale wszystko co fajne kiedyś się kończy i trzeba się z tym pogodzić.
Na osłodę zdradzę, że bookworm przygotowała krótki fragment kontynuacji historii, który za jakiś czas tutaj opublikuję. A na samą kontynuację trochę poczekacie, ponieważ będę ją tłumaczyć, kiedy zostanie napisana do końca. Zresztą kiedyś już o tym wspomniałam.
To tyle. Komentujcie i oceniajcie. Miłego tygodnia :) Enjoy!