Mecz o serce Hermiony
Granger
Czarodzieje i czarodziejki, dzisiaj jest ten dzień, o którym mówi cały
magiczny świat. Dziś o dziewiątej na stadionie Armat odbędzie się mecz o serce
naszej ulubionej bohaterki wojennej. Ja i połowa magicznego świata na pewno tam
będziemy.
Draco wszedł na stadion Armat i popatrzył
na wszystkich ludzi, którzy przyszli. Za pół godziny ma zacząć się mecz, a na
stadionie jest zajęte więcej niż połowa miejsc i ludzie wciąż przychodzą.
Czarodzieje i czarownice chcą obejrzeć ten darmowy mecz między dwójką wrogów.
Dziennikarze byli wszędzie. Siedzieli w każdym rogu stadionu i wypatrywali
głównej bohaterki dzisiejszego dnia. Cóż, nic dziwnego, bo chyba nikt nie
oparłby się urokowi jego pięknej narzeczonej.
— Dobrze się czujesz? —
zapytała cicho, biorąc go za rękę.
Tłum oszalał, gdy Draco i Hermiona
pojawili się na stadionie. Dziennikarze błyskali fleszami i przekrzykiwali się,
próbując zwrócić na siebie ich uwagę. Wszystkie oczy zwrócone były w ich
stronę.
— Wynośmy się stąd i
ucieknijmy jak najdalej się da — wyszeptał, odwracając się w jej kierunku. Jego
wargi praktycznie pieściły jej ucho.
— Oh, do diabła, nie! —
warknęła Ginny, kiedy podeszła do nich. Zdawało jej się, że nie usłyszeli jej
słów, bo nadal wpatrywali się w siebie tak jakby zapomnieli o całym świecie.
Stanęła bliżej i pogroziła im palcem. — Wy dwoje stąd nie uciekniecie, bo to
nie jest żadne wyjście. Poza tym nie chcę żeby moja praca poszła na marne!
Draco położył ręce na talii Hermiony i
nadal się w nią wpatrywał, ale sekundę później spojrzał na panią Potter
— Cześć, Ginerwo —
powiedział, nie mogąc się powstrzymać.
— Draco — jęknęła
Hermiona, odsuwając się od niego.
— Co powiedziałeś, Malfoy?
— Ginny niemal krzyknęła.
— Muszę się przebrać.
Kocham cię. — Draco przelotnie cmoknął Hermionę w usta i pobiegł w kierunku
szatni. Ginny pobiegła za nim, ale w jej stanie miała bardzo małe szanse na
złapanie go.
— Draconie Malfoyu, wracaj
tu natychmiast, bo cię przeklnę!
Draco śmiał się głośno, biegnąc na oślep.
Swoją droga, to było straszne, ale bardzo chciał nazwać Ginny Potter Ginerwą,
odkąd na treningu usłyszał, jak George szepta jej imię za każdym razem, gdy
dała mu w kość. Ruda postanowiła „pomagać” im w treningach, co zazwyczaj kończyło
się tym, że wszyscy mieli pełno siniaków od atakujących ich tłuczków. Cieszyli
się, gdy Ginny miała poranne mdłości, bo wtedy była spokojniejsza i nie
włączała się za bardzo do treningu.
Hermiona zaśmiała się, gdy spojrzała na
radosnego Dracona i goniącą go jej przyjaciółkę.
♥☆♥☆♥☆♥
Ron siedział w szatni, a reszta jego
drużyny po obu jego stronach. Szukający Philip popatrzył na niego.
— Prawdę mówiąc, nie
chcemy tego robić, ale zrobimy to — powiedział sucho. — Naprawdę skrzywdziłeś
Hermionę i na nią nie zasługujesz. Ale jesteś naszym obrońcą i wesprzemy cię
dla dobra zespołu. Zagramy ten mecz, bo jesteśmy profesjonalistami, ale to nie
znaczy, że popieramy twoje zachowanie — dodał, dobitnie akcentując ostatnie
słowa.
— Nie mogę liczyć na coś
więcej, prawda? — zapytał Ron, krzywiąc się.
— Nie — odpowiedzieli
chórem zawodnicy Armat.
♥☆♥☆♥☆♥
— Okay, to nasze stroje —
powiedział Harry, wręczając zawodnikom stroje.
— Co do... — mruknął Adrian
Pucey, gdy zobaczył czerwono-srebrny kolor. — Niech zgadnę — Granger?
— Mieliśmy do wyboru taki
albo czerwono-zielony — wyjaśnił Harry.
— A to zapewne był pomysł
Ginny — domyślił się George.
Wybraniec skinął głową.
— Potter, proszę cię, nie
zapładniaj więcej swojej żony. Wcześniej była nie do zniesienia, ale teraz jej
hormony ciążowe sprawiają, że postradała zmysły i boję się, co jeszcze wymyśli
— dodał Roger.
— Ugh, faceci —
skomentowała Angelina z niesmakiem. Co oni mogli wiedzieć o ciąży?
— Ale i tak nie chciałabyś
żebyśmy się zmieniali, prawda Angelino? — zapytał George z przekąsem.
— Dobra, chłopaki, skupmy
się na meczu — powiedział Oliver, próbując opanować sytuację. — Teraz zajmijmy
się taktyką.
— Oh, Ollie, jak ja
tęskniłem za twoimi przemowami — mruknął George, nie mogąc się powstrzymać. —
Mamy z tym wiele wspomnień, prawda Angelino?
— Weasley — ostrzegł Wood.
George jedynie bezczelnie się uśmiechnął.
Draco i Adrian patrzyli nieufnie na
Oliviera, który rozpoczynał swoją przemowę, w duchu dziękując Merlinowi za to,
że Flint nie był wybitnym mówcą i nie zanudzał ich wyniosłymi gadkami o
potencjalnym zwycięstwie i wierze we własne umiejętności.
Gdy Oliver skończył mówić, Angelina poszła
się przebrać, a faceci stanęli blisko Draco.
— Wygramy to Malfoy —
Adrian poklepał blondyna po plecach, zanim wyszedł z szatni.
— Ślizgoni mieli rację
wybierając cię na szukającego. Nie jesteś taki zły jak myślałem, ale wydaje mi
się, że wojna każdego z nas zmieniła na lepsze — mruknął Olivier, przechodząc
obok niego.
— Jeżeli zranisz Hermionę tak jak mój brat,
to przysięgam, że na zawsze zamienię cię we fretkę — dodał George ostrzegawczym
tonem. — Ale dopóki ją uszczęśliwiasz... będziemy cię wspierać. — Uśmiechnął
się lekko.
♥☆♥☆♥☆♥
W międzyczasie Hermiona, Luna i Ginny
siedziały na trybunach i oczekiwały na rozpoczęcie meczu. Blondynka uśmiechała
się serdecznie i rozglądała na boki.
— Czy wy też czujecie ten
ekscytujący zapach? — zapytała Luna.
— Chyba chodziło ci o
atmosferę?
— Nie, miałam na myśli
zapach, który można powąchać — wyjaśniła blondynka.
Hermiona zaśmiała się cicho.
— Tak, Luno, masz rację —
mruknęła pod nosem, patrząc ze zdziwieniem na swoją ekscentryczną przyjaciółkę.
— Szkoda, że Blaise jest
komentatorem, bo chciałam zobaczyć jego spocone gorące ciało. Chciałabym cofnąć
czas i móc spotykać się z nim w szkole — powiedziała Luna kapryśnie.
— Tak, ale wydaje mi się,
że kiedyś nie był taki jak teraz.
— Jesteś szczęściarą,
Hermiono. Draco był totalnym palantem podczas szkoły, ale między wami zawsze
było... Nie wiem jak to wyjaśnić. Chodzi oto, że między wami zawsze było tyle
namiętności, bez względu na to czy się nienawidziliście, czy kochaliście... To
takie piękne.
Hermiona spojrzała na nią ze zdumieniem.
— Ona ma rację, Hermiono. —
dodała Ginny. — Ciebie i Draco łączy wyjątkowa więź i chemia, o której ja i
Harry możemy pomarzyć. Jak...
— Zakazana miłość pełna
namiętności i ognia — skończyła Luna.
Hermiona zamrugała dwa razy, słysząc
wypowiedź swoich przyjaciółek. Chciała coś powiedzieć, ale nie zdążyła, bo
Blaise zaczął komentować mecz.
♥☆♥☆♥☆♥
Dopiero teraz Draco zrozumiał, dlaczego
Ginny była uważana za jedną z najlepszych zawodniczek Quidditcha. Treningi,
chociaż były męczące, przyniosły oczekiwany skutek i bez problemu robił uniki
przed nadlatującym w jego kierunku tłuczkiem. Nie musiał za bardzo się starać,
bo tłuczek latał o wiele wolniej niż te wybijane przez rozwścieczoną Ginny.
Żałował, że nie trenował z nią w Hogwarcie. Możliwe, że dzięki temu Ślizgoni
nauczyliby się robić uniki bez oszukiwania.
Ron nie mógł uwierzyć, że jego własny brat
pomaga fretce! Zauważył także Harry'ego, Oliviera Wooda i Rogera Daviesa. Co do
cholery? Co oni tam robią? Kiedy to wszystko się stało? Ledwo zdążył podrzucić
kafla i Davies był tuz obok niego. Chciał obronić pętlę, ale kafel przeleciał w
stronę Angeliny, która szybko zdobyła gola. Ron aż zaniemówił z wrażenia.
Odrzucił kafel do jednego z kolegów z drużyny, ale już wiedział, że nie będzie
łatwo. Cholera, jego drużyna była dobra, ale tam byli najlepsi gracze
Quidditcha!
Draco dostrzegł znicz, ale wiedział, że
szukający Armat siedzi mu na ogonie. Zrobił dwa koła wokół stadionu i stracił
znicz z oczu. Spojrzał na tablicę i uśmiechnął się, gdy zobaczył wynik 210 do
80. Jeszcze kilka punktów i nie będzie miało znaczenia to, czy złapie znicza
czy nie. Oczywiście chciał go złapać i wierzył, że mu się to uda.
Olivier Wood uśmiechnął się, gdy po raz
kolejny złapał rzucony przez przeciwnika kafel i podał go Adrianowi. Były
Ślizgon był świetnym graczem i nikogo nie faulował. Hermiona nie pomyliła się
co do niego. Wood był pod ogromnym wrażeniem Puceya. Taki zawodnik bardzo by
się przydał jego drużynie. Musi wspomnieć o nim swojemu trenerowi, bo taki
talent nie może się zmarnować.
Ron warknął z irytacja, gdy Pucey sprytnie
go zmylił i przerzucił kafel przez środkową pętlę, zdobywając kolejne punkty
dla swojej drużyny. W tym momencie miał tylko jeden cel — zabić Malfoya.
— Celujcie w Malfoya! —
krzyknął najgłośniej jak potrafił. — Nie możemy pozwolić, żeby ten mecz się
skończył!
Zawodnicy Armat osłupieli, słysząc
polecenie ich obrońcy. Ron chciał to skończyć raz na zawsze, dlatego wyrwał
pałkę z rąk jednego z pałkarzy i z całej siły uderzył w tłuczek.
George usłyszał polecenie brata i szybko
znalazł się obok Draco, gotowy do obronienia go przed nadlatującym tłuczkiem.
To co stało się później, nie było zaplanowane, ale jakoś nie był za bardzo
niezadowolony z tego, co zrobił. On tylko bronił Draco przed tłuczkiem, a gdy
odbił go pałką, ten poleciał w kierunku Rona i uderzył go z taką siłą, że
rudzielec spadł z miotły. Niecałą minutę później Draco złapał znicza, podczas
gdy Philip patrzył jak obrońca Armat z zawrotną szybkością spada w dół. Na
szczęście Harry zneutralizował jego upadek zaklęciem.
♥☆♥☆♥☆♥
Wszyscy stali na szpitalnym korytarzu i
czekali na lekarza. Gdy przeszedł przez drzwi, poderwali się ze swoich miejsc i
podeszli do niego.
— Nie ma żadnego trwałego
uszkodzenia. Wygląda na to, że pan Weasley odzyskał pamięć. Bedzie go bolało
przez kilka dni, ale... pan Weasley pyta o pannę Granger i tylko o nią.
Połowa ludzi mruknęła „Oczywiście”, a Weasleyowie zaczęli przeklinać Rona.
Draco zrobił jedno i drugie.
— Sądzę, że nie powinniśmy
spełniać zachcianki mojego głupiego brata — mruknęła Ginny.
Draco oczywiście się z nią zgodził i
stanął bliżej Hermiony.
— Muszę tam iść, Draco. Wiesz, że muszę.
— Wiem, ale nie chcę żebyś tam szła.
— Jestem twoja, Draco. Nic nie może i nie
mogłoby tego zmienić — wyszeptała, odwracając się w jego stronę. — Jesteś dla
mnie wszystkim i w moim sercu jest miejsce tylko dla ciebie. — Chwyciła jego
koszulę palcami.
— Pozwolę ci tam iść, jeśli zgodzisz się
wkrótce zostać moją żoną.
Hermiona spojrzała na niego ze
zdziwieniem.
— Draco — jęknęła, widząc poważny wyraz
jego twarzy.
— Kocham cię i nie mogę pozwolić ci iść do
jego — Ostatnie słowo powiedział niemal z obrzydzeniem. — pokoju, dopóki nie
zgodzisz się za mnie wyjść.
Kobieta znowu zamrugała.
— Draco…
Nie byli świadomi tego, że wszyscy obecni
na korytarzu patrzyli na nich. Byli we własnym świecie i nic oprócz nich się
nie liczyło.
Draco spojrzał na Hermionę. Jego oczy były
przepełnione szczerością i miłością.
— W porządku — powiedziała bez
zastanowienia, ale on nawet tego nie usłyszał. — Tak, tak, tak! — krzyknęła
głośniej, uśmiechając się szeroko i patrząc w jego błyszczące oczy.
Hermiona była nadal przejęta oświadczynami
Dracona, gdy weszła do sali, w której leżał Ron.
Głowa mężczyzny odwróciła się w stronę
drzwi, gdy je otworzyła. Otworzył usta, żeby coś powiedzieć, ale nie zrobił
tego, bo skupił się na dłoni Hermiony. Niestety nie zdawała sobie sprawy z
tego, że pierścionek zaręczynowy, który zawsze ukrywa, był wyraźnie widoczny na
jej dłoni i Ron go zobaczył. W sumie trudno było nie zauważyć dużego i zbyt
kosztownego pierścienia.
— Ron ja…
— Kiedy będzie cholerne wesele? — zapytał
ze złością.
Oczy Hermiony rozszerzyły się. Skąd on… o
mój Boże, pierścień! Otworzyła usta, żeby coś powiedzieć, ale nie miała
pojęcia, co mogłaby powiedzieć. Zamiast tego, postanowiła po prostu
odpowiedzieć na jego pytanie. — Chcemy żeby odbyło się za miesiąc.
— Kiedy poprosił cię o rękę?
— Kilka tygodni temu — odpowiedziała
cicho.
— Proszę, proszę, jakie długie zaręczyny —
mruknął gorzko. — Ten mecz był bez znaczenia, prawda? Nawet jeśli bym wygrał,
wy byliście już zaręczeni. Jasna cholera, Hermiono, jak mogłaś zapomnieć o tych
wszystkich latach, które razem przeżyliśmy? — wrzasnął wściekle, nie próbując
nawet tłumić swojego temperamentu.
— Ja? Ja? — spytała Hermiona w szoku. —
Ronaldzie Weasley, nie masz prawa tak do mnie mówić. Jest wiele słów, które
chciałabym ci teraz powiedzieć, ale nie będę się zniżać do twojego poziomu i
powiem tylko jedno — to ty przekreśliłeś te wszystkie lata, zdradzając mnie!
— Wynoś się stąd, po prostu wyjdź! —
krzyknął Ron, nie mogąc opanować emocji. Draco Malfoy za miesiąc ma ożenić się
z kobietą, która powinna być jego żoną, gdyby tego nie spieprzył. Wiedział, że
zawiódł, ale duma nie pozwalała mu się do tego przyznać.
— Ciesz się cholernym życiem z nim! —
prychnął, gdy zamykała drzwi.
Miesiąc
później…
Ginny biegała w kółko za Teddym, który
próbował zdjąć swoje ubrania.
— Teddy, wiesz, że mamusia nie może
biegać! — zawołała, poprawiając biały żakiet. Miała zamiar dogonić go, zanim
straci resztki tchu. Znowu przeklęła los, za to, że jest w piątym miesiącu
ciąży.
— Draco, łap go! — krzyknęła,
spostrzegłszy znajomą postać.
Draco właśnie szedł w stronę ołtarza,
żeby stanąć na stopniu w otoczeniu mugoli. Odwrócił się, gdy usłyszał krzyk
kobiety. Na szczęście miał szybki refleks i złapał małego urwisa, zanim ten
zdążył zdjąć koszulę.
— Karzełku! — syknął, próbując się nie
roześmiać, widząc częściowo rozebranego chłopca.
— Draco, ten garnitur jest żałosny! —
powiedział chłopiec, dokładnie wymawiając każdą sylabę.
Draco uniósł jedną brew.
— Niech zgadnę — słowo tygodnia cioci
Hermiony?
Teddy skinął głową.
Draco zaśmiał się krótko, gdy Ginny do
nich dobiegła.
— Oh, dzięki Bogu, ja…
— Ginny Potter, siadaj zanim
zemdlejesz! — warknął mężczyzna.
Kobieta była tak wyczerpana, że nawet
nie miała siły z nim dyskutować i po prostu usiadła. Położyła dłoń na swoim
wielkim brzuchu.
— Nie mogę się doczekać, kiedy się
urodzi.
— Idę po twojego męża, a ty się nie
ruszaj! Merlinie, jesteś w piątym miesiącu ciąży! Wezmę go — warknął ponownie.
Ginny pomachała do niego, gdy podniósł
rzeczy Teddy’ego.
— Po prostu zaprowadź go do Sadie.
Właśnie czesze dzieci. Może Vicky będzie w stanie przekonać go, żeby się nie
rozbierał. Najwyraźniej ona uważa, że Teddy w garniturze wygląda bardzo
dziarsko.
Draco wzdrygnął się lekko. Nie miał
pojęcia jak to się stało, ale w ciągu miesiąca jego narzeczona i jego była
dziewczyna zbliżyły się do siebie. Dzięki Hermionie Sadie poznała Hamiltona i w
niedługim czasie z nim zamieszkała. Zachowywały się tak, jakby były najlepszymi
przyjaciółkami. To go trochę niepokoiło. Szczególnie od czasu, gdy śmiały się,
że gdyby nie były hetero, z pewnością miałyby się ku sobie. Zawsze towarzyszył
temu histeryczny śmiech. Zapewne wielu facetów uznałoby to za mega seksowne,
ale on był tym bardzo poruszony i wzburzony, bo miał przeczucie, że to mogłoby
być prawdą…
Spojrzał na Teddy’ego, który wyglądał
na obrażonego. Jego koszula nadal była rozpięta.
— Teddy, zapnij koszulę zanim zobaczy
cię Vicky i inni — nakazał.
— Ale to swędzi! — żachnął chłopiec.
— Wiem, ale dzisiaj jest najważniejszy
dzień w życiu cioci Miony i moim. Chciałaby, żebyś wyglądał idealnie. Czy
możesz to dla niej zrobić?
Teddy westchnął ze smutkiem, po czym
skinął głową.
— Wio, koniku!
Draco wspinał się po marmurowych
schodach w rezydencji, skacząc co dwa stopnie, a chłopczyk ciągle do popędzał.
Parę minut później mężczyzna z wielkim entuzjazmem oddał karzełka Sadie, która
prześwietliła go wzrokiem. Ukradkiem zerknął do pomieszczenia, mając nadzieję,
że zobaczy Hermionę.
— Nie zobaczysz jej, dopóki nie stanie
przed ołtarzem, więc ani mi się waż.
Sekundę później zatrzasnęła mu drzwi
przed nosem. Zanim odwrócił się w kierunku schodów, usłyszał, że Teddy woła
Colby’ego.
♥☆♥☆♥☆♥
Narcyza i Helena Granger jęknęły z
wrażenia, gdy Gustav pomógł Hermionie nałożyć welon, na wspaniałą fryzurę,
którą przed chwilą skończył robić. Pomiędzy włosy włożył białe wstążki, które
eksponowały pięknie poskręcane loki.
— Pięknie — wyszeptał mężczyzna, gdy
założył welon.
Obie kobiety były na granicy płaczu.
Za niespełna pół godziny ich dzieci będą małżeństwem. Narcyza próbowała trzymać
fason, podczas gdy pani Granger miała twarz mokrą od łez.
— Wyglądasz pięknie — szepnęła Helena,
dotykając delikatnie welonu.
Hermiona rozejrzała się nerwowo i
dotknęła rękami haftowanego gorsetu sukni.
— To należy do ciebie. Każda przyszła
pani Malfoy nosi ten medalion — powiedziała Narcyza rozpinając piękny medalion.
— Jest przekazywany z pokolenia na pokolenie. Nałożony jest na niego specjalny
czar, dzięki któremu świeci, gdy ktoś z Malfoyów jest w tarapatach. Przez te
wszystkie lata, strzegł mojego syna przed śmiercią. Będzie tak samo działał,
gdy urodzisz swoje dziecko. Tradycja nakazuje, żeby panna młoda miała przy
sobie coś starego. — Uśmiechnęła się serdecznie, podając Hermionie zaczarowany
medalion.
— Twoja piękna sukienka jest nowa, ale
powinnaś także założyć coś pożyczonego — mruknęła Sadie, wpinając we włosy
Hermiony piękną diamentową spinkę. — Dostałam ją kiedyś od pewnego księcia, ale
nie pamiętam nawet jego imienia. W sumie chyba nie powinnam jej mieć, ale…
oddam ją jak wrócicie z podróży poślubnej.
— I oczywiście powinnaś mieć coś
niebieskiego — dodała pani Granger, zakładając na rękę przyszłej pani Malfoy perłowy
pierścień, który Draco kupił jej bardzo dawno temu.
— Jesteś gotowa — zapłakała Ginny, gdy
Hermiona do niej podeszła. Przez cały czas próbowała się nie rozpłakać, ale
teraz nawet się przed tym nie powstrzymywała. Luna delikatnie poklepała panią
Potter po plecach, uśmiechając się pod nosem, czując przy okazji aurę weselnego
dnia.
♥☆♥☆♥☆♥
Draco usłyszał pierwsze takty piosenki
Pocałuj mnie, z którą wiązało się tak
wiele wspaniałych wspomnień. Uśmiechnął się, domyślając się, że to był pomysł
Hermiony. Chciała żeby ten ważny moment był wyjątkowy, a ta piosenka była
dopełnieniem całości.
Pierwsza po schodach zeszła Vicky
ubrana w piękną sukienkę dziewczynki od kwiatków. Za nią szły druhny. Najpierw
zauważyli Lunę w długiej srebrnej sukni, eksponującej blond włosy. Hermiona nie
chciała żeby druhny miały takie same suknie. Zastrzegła tylko, że mają być
srebrne — odcieniem podobne do koloru oczu Draco. Oczywiście mu tego nie
powiedziała, bo domyślała się, że gdyby się o tym dowiedział jego ego przerosłoby
wszystkich. Tuż za blondynką szła Sadie w ekstrawaganckiej srebrnej sukni na
jedno ramię. Była dość krótka, co eksponowało zgrabne nogi modelki. Na samym
końcu kroczyła Ginny w plisowanej sukni, idealnie podkreślającej ciążowy brzuch.
Draco wstrzymał oddech, gdy zobaczył
Hermionę na szczycie marmurowych schodów. Po jej obu stronach stali Teddy i
Colby, którzy trzymali długi tren. Powoli schodziła po schodach, eksponując
przy tym piękną haftowaną suknię od francuskiego projektanta. Gorset idealnie
podkreślał jej idealne kształty, a spódnica falowała z każdym jej krokiem.
Kiedy zeszła na dół, podszedł do niej jej ojciec i wziął ją pod rękę i wolnym
krokiem szli w kierunku ołtarza.
Hermiona powstrzymywała łzy, które
napływały do jej oczu. Ta chwila była wyjątkowa, bo zawsze chciała, żeby tata zaprowadził
ją do ołtarza. Jakiś czas temu miała brać ślub z Ronem, ale teraz liczyło się
tu i teraz, bo jej przyszłość zbliżała się wielkimi krokami, a głównym jej bohaterem
miał być Draco w pięknym czarnym smokingu.
Parę sekund później stanęła przed
ołtarzem i spojrzała na swojego przyszłego męża.
— Naprawdę jestem najszczęśliwszym
człowiekiem na świecie — mruknął do niej, gdy podniósł go góry jej welon, tak
żeby mógł zobaczyć jej piękną twarz i aby mógł bez przeszkód ją pocałować.
Ludzie zgromadzeni w pomieszczeniu z
uwagą słuchali urzędnika, który mówił o weselnych obrzędach czarodziejów.
Jednak państwo młodzi w ogóle go nie słuchali. Byli wpatrzeni w siebie jak w
obrazek, a wszystko dookoła nich nie miało żadnego znaczenia.
— Czy ty, Draco Abra…
— Tak, całym swoim sercem — przerwał
mu blondyn.
— I czy…
— Tak, na zawsze i na wieki. —
Hermiona ledwo pozwoliła mężczyźnie dojść do słowa.
— Cóż — zakaszlał. — Ogłaszam was
mężem…
Draco pochylił się i namiętnie
pocałował swoją żonę. Hermiona zarzuciła mu ręce na szyję i oddała pocałunek.
Właśnie poślubiła Dracona Malfoya, więc należy jej się coś od życia, prawda?
— I żoną. Możesz pocałować pannę młodą
— dokończył urzędnik, patrząc na całującą się parę.
Ron Weasley stał w cieniu z dala od
wszystkich. Chcąc wyładować całą swą złość, zmiął w ręce zaproszenie ślubne,
które wysłała do niego Hermiona. Patrzył z obrzydzeniem na całujących się Draco
i Hermionę. Dopiero teraz zrozumiał, że nie ma z nim szans. Był kretynem,
porzucając tą wspaniałą kobietę. Wiedział, że nie będzie w stanie wszystkiego
naprawić. Odwrócił się na pięcie i wolnym krokiem poszedł przed siebie, gubiąc
przy okazji zaproszenie. Nie miał już nadziei.*
Wszyscy goście śmiali się z zakochanej
pary.
Hermiona nie mogła powstrzymać
uśmiechu podczas pocałunku. W końcu była szczęśliwa. Nagle Draco odsunął się od
niej i popatrzył jej w oczy.
— Hermiona Malfoy — powiedział z
podziwem.
*
Rok później pogodził się ze swoją rodziną. W końcu byli spokrewnieni i zawsze
wybaczali mu wszystko. Ale nigdy nie odzyskał przyjaźni Hermiony, która nie
była już Hermioną Granger, tylko Hermioną Malfoy. Nie mógł się z tym pogodzić i
naprawdę nie znosił ich trójki dzieci.
_________
Witajcie :) Zapewne jesteście zdziwieni tytułem tego posta. Cóż, postanowiłam rozdzielić Epilog na dwie części, ponieważ byłby strasznie długi, a nie mam zbyt wielu chęci do tłumaczenia. Być może dzięki temu, druga część pojawi się szybciej :)
W tej części wyjaśniły się wszystkie sprawy, które nie zostały wcześniej rozwiązane. Jestem bardzo ciekawa waszych opinii. Piszcie co myślicie!
Postaram się drugą część epilogu dodać jak najszybciej. Wszystko jest zależne od mojej weny, która ostro sobie ze mną pogrywa. Trzymajcie kciuki, żeby się udało!
To tyle. Komentujcie i oceniajcie. Enjoy!
Ja osobiście nie nazwałabym tego epilogiem, a dodatkowym rozdziałem. Nie mniej jednak akcja potoczyła się ekstra szybko. Nie zdążyłam nawet mrugnąć :))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam KH
Cóż, gdyby dwie części były razem, to można by to nazwać epilogiem. Rzeczywiście teraz wygląda to jak dodatkowy rozdział. Widocznie za szybko czytasz ;)
UsuńPozdrawiam
No wiadomo, że Draco wygrał mecz. I ten ślub. Cuuudowny. Całe szczęście, że Ron niczego nie popsuł. Nie wiadomo, co mu mogło strzelić do tego rudego łba. Z niecierpliwością będę czekała na drugą część.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
dramione-ja-to-ja.blogspot.com
Mówiłam, że będzie szczęśliwe zakończenie, a ja zawsze dotrzymuję słowa :)
UsuńPozdrawiam
świetne zakończenie
OdpowiedzUsuńbył mecz i ślub i wszystko
tak świetne opowiadanie, że chyba przeczytam je sobie od początku
pozdrawiam
Dziękuję miło, że się podobało :)
UsuńPozdrawiam
No cudowne! Co innego mogę powiedzieć? ;)
OdpowiedzUsuńW sumie to bardzo dobrze, ze rozdzieliłaś epilog na dwie części, nie pochłonie się wszystkiego na raz, dzięki temu ;).
Pozdrawiam i życzę chęci do dalszego tłumaczeni! :D
Charlotte
Komplementy tylko mnie uskrzydlają :D
UsuńPomyślałam sobie, że cały epilog byłby za długi i zapewne mielibyście problem ze zrozumieniem, co autorka miała na myśli (głównie chodzi o drugą część).
Dziękuję i pozdrawiam
Nie mam pojęcia dlaczego mam złe przeczucia co do 2 części, ale pewnie to moje kolejne urojenie. Epilog przepiękny, ale faktycznie przeleciał błyskawicznie. Czekam na kolejną część z niecierpliwością.
OdpowiedzUsuńSpokojnie nic złego się nie stanie :)
UsuńPozdrawiam
Hejo hejooo :D
OdpowiedzUsuńNo wiadomo było, że Dracze wygra mecz! Przynajmniej ja w to nie wątpiłam :D
Tak właśnie przeczuwałam, że w epilogu będzie weselicho :P Eh ta moja intuicja :P
Akcja serio działa się bardzo szybko, ledwie zdążyłam mrugnąć oczętami a tu już koniec. Nie wiem kiedy się skończyło :P
Było mega dużo opisów i za to serdeczne dzięki, bo je uwielbiam :D
Pozdrawiam serdecznie, Iva Nerda
kiedyjestesprzymniedramione mblogspot.com
Wiadomo, że w epilogach zawsze jest happy end (szczególnie w tych opowiadaniach, które ja tłumaczę/piszę). Widocznie potrafisz przewidywać przyszłość, albo to było aż tak oczywiste :) Ależ nie ma za co :D
UsuńPozdrawiam
Poziom słodkości osiągnął wyżyny :D ahhh, to lubię w epilogach najbardziej
OdpowiedzUsuńMecz, ślub, pokłócenie z Ronem, pogodzenie z Sadie - wszystko idealnie. Właśnie tak wyobrażałam sobie zakończenie tego opowiadania ;) zostaje mi tylko czekać na to, co wydarzy się w drugiej części.
Życzę weny i pozdrawiam! Johanna Malfoy
Cieszę się, że Ci się podobało ;) Druga część będzie zaskoczeniem, przynajmniej tak przewiduję :D
UsuńPozdrawiam
Mecz, który skończył się dobrze. Kłótnia z Ronem, dość kiepsko. Ślub, arcydzieło.
OdpowiedzUsuńWszystko jest dobrze, jak na ogół w epilogach. Cieszę się, że to opowiadanie tak się skończyło, tak to sobie wyobrażałam, no może bez kłótni. Ale jeszcze drugi epilog... Zobaczymy co w tamtym się pojawi.
Trzeba podziękować autorce za napisanie tak fajnego opowiadania, a w szczególności tobie, że zajęłaś się tłumaczeniem. Jakbym była lepsza w angielskim, może też bym się za to zabrała :). A swoje podziękowania jeszcze pewnie powtórzę.
Na razie to tyle i nie pozostaje mi nic więcej jak czekać na drugą część.
Pozdrawiam,
Re(Beca)
PS: Teddy <3
Można się było spodziewać takiego obrotu spraw. Do kłótni z Ronem musiało kiedyś dojść. Dobrze, że stało się to przed ślubem ;) Nie masz za co dziękować, bo tłumaczenie tej historii to sama przyjemność :)
UsuńPozdrawiam
Ojejku <3
OdpowiedzUsuńSądząc po reakcji, stwierdzam, że się podobało :) Fajnie, cieszę się.
UsuńPozdrawiam
Kochana, rozdział, a raczej i niestety epilog cudowny :) Z każdym kolejnym zdaniem bałam się, że Ron coś zepsuje i Hermiona znowu będzie musiała przez niego cierpieć... na szczęście nic takiego się nie stało i wszystko jak na razie idzie bardzo dobrze :) w końcu wyczekiwany ślub <3 tylko nie rozumiem końcówki...druga część będzie tak jakby rok później ? Pozdrawiam i oczywiście czekam na nexta ! :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, fajnie, że się podobało :) Autorka stopniowo dawkowała emocje, ale końcowy fragment zapewne wynagrodził Wam wszystko :)
UsuńPozdrawiam
Znalazłam twojego bloga z jakąś... Godzinę temu. I bardzo mi się spodobał-twój styl pisania, emocje które "włożyłaś" między słowa. Wiele razy gdy czytałam na moje usta wkradał śpię uśmiech, oraz śmiałam się na cały głos. Rzadko kiedy, jakiś blog mnie tak pozytywnie zaskoczył. Tylko szkoda że niestety już koniec. Jedyne co mogę powiedzieć to czapki z głów i pogratulować wyobraźnii
OdpowiedzUsuńDziękuję za komentarz 😉 Wyobraźni i pomysłów możesz pogratulować autorce oryginału. Ja tylko tłumaczę tą historię, ale niektórzy mówią, że tłumacz to drugi autor, więc... bardzo mi miło, że się spodobało 😃
UsuńPozdrawiam
Och, cały czas uważam i tak już zapewne będzie do samego końca, że autorce fantastycznie udało się wyważyć w tym opowiadaniu ilość słodyczy i negatywnych elementów, zrównoważyć je jeszcze dodatkowo niezłą dawką słownego i sytuacyjnego humoru.
OdpowiedzUsuńNawet jeśli jest subtelnie, słodko i radośnie, to w taki delikatny, nie przesadzony sposób. No i zaraz znajdzie się Weasley, który nie pozwoli o sobie zapomnieć i daje kolejny popis swoich najgorszych możliwości. Całe szczęście, że przynajmniej ślubu nie zepsuł...
Jeśli do tego dodamy nieodłączny dowcip - vide: "rozbierana" scenka z Teddym ;), to mamy kwintesencję tego, czym ta opowieść urzeka tak duże grono czytelników.
Niezaprzeczalnym atutem jest świetne tłumaczenie, bo ono dodatkowo pozwala delektować się tym tekstem. Udało Ci się fantastycznie wyłapać i przekazać te gierki słowne i niuanse opowieści.
Bardzo dziękuję i pozdrawiam serdecznie.
Margot
Masz rację, autorka świetnie potrafi działać na emocje. Raz się śmiejemy, a potem dziwimy co tu się stało :) Zgadzam się z Tobą w 100%!
UsuńDziękuję, staram się, żeby tekst był dobrze przetłumaczony. Czasem muszę się głowić nad tym, co autorka miała na myśli, ale na szczęście mam duży zasób słownictwa, więc potrafię wybrnąć z kłopotów :D
Pozdrawiam
Tak to sobie właśnie wyobrażałam. Hermiona i Draco jak nikt zasłużyli na szczęście. W zasadzie wszystkim całkiem nieźle się ułożyło. Epilog idealny na poprawienie humoru. Zdecydowanie sięgnę po kolejną część tego niezwykłego Dramione.
OdpowiedzUsuńhttp://dramione-demons-of-the-past.blogspot.com/
Fajnie, że się podobało i że wszystko potoczyło się tak, jak to sobie wyobrażałaś :)
UsuńPozdrawiam