niedziela, 4 września 2016

Rozdział 26

Draco wszedł do Departamentu Magicznych Negacji, ignorując krzyki reporterów i błysk fleszy. Jednak stanął twarzą w twarz z jedną z najbardziej irytujących dziennikarek. Tą, która doprowadzała go do białej gorączki — Ritą Skeeter. Merlinie, ta kobieta była naprawdę irytująca.
— Panie Malfoy, czy słyszał pan plotki o pana… dziewczynie — wycedziła ostatnie słowo z niesmakiem.
— Proszę się odsunąć — powiedział szorstko blondyn, ignorując jej zaczepki.
— Czy widział pan zdjęcia w Proroku Codziennym, na których była z kilkoma sławnymi zawodnikami Quidditch’a? — kontynuowała mimo jego prośby. — W artykule pisało, że dwa dni temu rozmawiała z Oliverem Woodem, który został okrzyknięty jednym z pięciu najlepszych graczy Quidditch’a. Była także widziana, gdy rozmawiała z…
— Też tam byłem. — Draco skrzyżował ręce na piersi i spojrzał na kobietę z irytacją.
Rita przez chwilę nie wiedziała co powiedzieć, ale niestety trwało to tylko chwilę. Szybko odzyskała dawną twarz. — Był pan? Czy zgodzi się pan, że wyglądali tak, jakby się spoufalali? Stali bardzo blisko siebie i…
— Nie, ja siedziałem na trybunach z Corą Newin, która od trzech lat jest żoną Olivera. Z zawodu jest pielęgniarką i to ona zajmowała się nim, gdy został poważnie ranny. Bardzo dobrze ją znasz, bo pisałaś o niej artykuł, w którym rzekomo stwierdziłaś, że jest z Olivierem tylko dla pieniędzy. Pamiętasz? Zasugerowałaś tam także, że Cora rozkłada nogi przed każdym sławnym zawodnikiem — wysyczał jej prosto w twarz.
— Nie byłam aż taka…
Mężczyzna rzucił jej pogardliwe spojrzenie, po czym odwrócił się w stronę innych reporterów i wypatrzył w tłumie Lawrenca. Gestem ręki poprosił go do siebie. Dziennikarz szybko stanął we wskazanym miejscu.
— Możesz notować — wymamrotał Draco, czując pulsującą złość.
Lawrence szybko wyjął różdżkę i czekał.
— Ufam Hermionie w każdym calu. Ona jest moim światem i jeśli Prorok lub jakakolwiek gazeta będzie próbować ją zniesławiać, zrobię wszystko żeby zakończyła swoją działalność. Dobrze wiecie, że mam kontakty i pieniądze, a dziennikarze, którzy odważą się napisać coś niestosownego stracą pracę szybciej niż zdążą powiedzieć „Merlin”.
Po czym  odwrócił się i szybkim krokiem szedł przed siebie. Myślał, że dziennikarze dadzą mu spokój, jednak Skeeter biegła tuż za nim.
— Roger Davies był widziany z panną Hermioną Granger w Dziurawym Kotle wczoraj wieczorem około dziesiątej — powiedziała z zadowoleniem.
Malfoy odwrócił się i popatrzył na nią z pogardą. — Widzisz Skeeter, martwiłbym się tym, gdyby nie fakt, że chłopak Davies’a bardziej lubi się malować niż Hermiona.
Mówiąc to, przeszedł przez granicę Departamentu, do którego dziennikarze nie mieli wstępu. Gdyby to zrobili, niewidzialna siła wyrzuciłaby ich w powietrze na pięć metrów i tyłki bolałyby ich przez tydzień. Oczywiście to zaklęcie rzuciła Hermiona. Zrobiła to, gdy zaczęła tu pracować. To był bardzo szalony rok, bo w ministerstwie zaczynało pracę kilku bohaterów wojennych i dziennikarze nie dawali im spokoju. W tym departamencie pracowała dwójka z nich — Hermiona i Blaise. Blaise stwierdził, że przydałoby się zrobić coś, żeby dziennikarze dali im spokój. Hermiona utwierdziła się w tym pomyśle, gdy reporterzy zaczęli snuć domysły o jej zażyłości z Harrym i zadawali wiele pytań odnośnie ich relacji. Ogniem zapalnym plotek był niewinny pocałunek w policzek na przyjęciu bożonarodzeniowym.


Draco otworzył drzwi do gabinetu, po czym krzyknął z przerażenia, bo zobaczył przyjaciela całującego się z Lovegood.
— Draco! — krzyknął Blaise, kiedy odskoczył od Luny. — Nie umiesz pukać?
— Ty nigdy nie pukasz!
Blaise zmarszczył brwi, gdy zrozumiał, że blondyn rzeczywiście ma rację. — Racja, ale od teraz ustalamy nową regułę — pukamy zanim wejdziemy do gabinetu.
— Teraz to nie ma żadnego znaczenia, bo ten obraz na zawsze wrył się w moją pamięć.
— Widziałem jak całowałeś się z Hermioną, a traktuję ją jak siostrę — zasugerował Blaise.
— Ale ja nie wkładałem ręki pod jej bluzkę!
Twarz Zabiniego lekko poróżowiała.
— Draco, myślę, że sukienka Hermiony była zbyt obcisła, żebyś mógł włożyć pod nią swoją rękę — mruknęła rozbawionym tonem Luna, wspominając pamiętny pocałunek na Gali. W międzyczasie zeszła z kolan Blaise’a i usiadła na fotelu obok biurka. Wyglądała bardzo naturalnie i nawet nie poprawiła swojej bluzki po namiętnych chwilach z chłopakiem.
Draco nie odezwał się ani słowem. Szczerze mówiąc, nie miał pojęcia, co mógłby powiedzieć.
Blaise popatrzył na blondynkę. Przerażało go to, że potrafiła bez problemów rozmawiać z każdym o intymnych sprawach i nie być przy tym speszona. Luna Lovegood była naprawdę wyjątkową osobą.
Westchnął głęboko i spojrzał na Draco, który nadal stał przy drzwiach.
— Więc, Draco, co cię do mnie sprowadza? — zapytał jakby od niechcenia.
— Nie mogę po prostu przyjść się przywitać?
— Nie, bo wtedy wysłałbyś sowę. Ty przychodzisz do mnie osobiście kiedy coś ode mnie chcesz i nie przyjmujesz odmowy.
Malfoy przeczesał włosy ręką. On i Blaise naprawdę zbyt długo się przyjaźnili.
— Dobra, przejrzałeś mnie. Chciałbym żebyś poszedł ze mną na obiad.
Zabini rzucił mu dziwne spojrzenie. — Wydaje mi się, że pomyliłeś gabinety. Musisz przejść do biura w rogu tuż przy oknie. Gdy otworzysz drzwi, zobaczysz bukiety kwiatów w każdym rogu pomieszczenia. To będzie znak, że jesteś we właściwym miejscu.
— Wiem, gdzie jest gabinet Hermiony — mruknął z irytacją Draco.
— Mam nadzieję, ale jeśli nie, wystarczy, że będziesz podążał za zapachem fauny…
— Wysyłam jej kwiaty raz w tygodniu — powiedział blondyn na swoją obronę.
— Tak, wysyłasz jej kwiaty, które nigdy nie więdną. Jeśli będziesz to robił cały czas, w niedługim okresie jej biuro będzie przypominało ogród botaniczny. — Blaise parsknął śmiechem, przypominając sobie sytuację, kiedy próbował znaleźć miejsce na dokumenty w biurze Hermiony, ale uniemożliwiały mu to wszechobecne kwiaty.
— Blaise, myślę, że to słodkie. Takie zachowanie pokazuje wielką różnicę między Draco a Ronem.
— Dzięki, Luno — powiedział Draco, na co kobieta skinęła lekko głową. — Ale nie przyszedłem tu rozmawiać o wysyłaniu kwiatów.
— Dobrze, Draco, pójdę. To musi być coś ważnego, skoro nadal tu jesteś.
— Dobra, spotkajmy się o dziesiątej. Muszę na chwilę wpaść do Hermiony.
— Oczywiście, dostawco kwiatów. — Blaise machnął ręką niedbale, niemal szyderczo.
Blondyn rzucił mu mordercze spojrzenie, zanim wyszedł na korytarz.


Hermiona zamknęła oczy, gdy oparła głowę na rękach. Przez tych cholernych dziennikarzy bolała ją głowa. Nie dawali jej spokoju po tej głupiej reklamie Rona, a na dodatek on ciągle próbował się z nią skontaktować. Ten drań wykorzystywał do tego małego Teddy’ego. Nawet użył chłopca żeby niepostrzeżenie wejść do departamentu. Na szczęście nie udało mu się to, bo Blaise go zauważył.
Nie chcąc dłużej myśleć o Ronie, machnęła różdżką i w jej gabinecie zabrzmiała muzyka. Nie mogła się powstrzymać i zaczęła cicho śpiewać. Potem nadal śpiewała, tyle że coraz głośniej i głośniej, a parę minut później darła się na całe gardło.
Draco lekko pomachał Annie, ale ona była zajęta swoją pracą. Nie chcąc jej przeszkadzać, podszedł cicho do drzwi gabinetu swojej dziewczyny i otworzył je ze skrzypnięciem. Usłyszał głośny śpiew i zerknął do środka.
Hermiona zakończyła piosenkę dramatycznym obrotem na krześle. Gdy zagrał ostatni takt, usłyszała cichy chichot. Omal nie spadła z krzesła, gdy zorientowała się, że to Draco.
— O mój Boże, ile słyszałeś? — zapytała nerwowo, a jej twarz zarumieniła się ze wstydu.
— Wystarczająco — mruknął rozbawionym tonem, zanim zamknął drzwi, tym samym uniemożliwiając Annie podsłuchiwanie.
— Cholera — wyszeptała kobieta, kiedy zdała sobie sprawę, że ją przejrzał.


Dziesięć minut później lekko zirytowany Blaise przyszedł do gabinetu Hermiony. Jednak nie wszedł tam od razu, ponieważ zauważył Annę, która stała bokiem i podsłuchiwała.
— Anno?
— Nic nie słyszę. Hermiona wyciszyła pokój — powiedziała konspiracyjnym tonem.
— Jak długo on tam jest? — zapytał Blaise.
— Cały czas.
— Myślisz, że oni…
— O tak.
Zabini uśmiechnął się pod nosem. Wymienił z Anną znaczące spojrzenia i bez słowa otworzył szeroko drzwi do gabinetu Hermiony.
Tak jak się spodziewał, Hermiona i Draco odskoczyli od siebie. Kobieta cicho pisnęła, a Draco niemal skręcił sobie kark, gdy gwałtownie obrócił głowę w stronę drzwi.
— Buena Sera, gołąbeczki — krzyknął Blaise zbyt radosnym tonem.
— Blaise — warknął Draco.
— Oko za oko, kolego. A dodatkowo jestem głodny — odparł mężczyzna.
Kiedy dwaj mężczyźni ruszyli do wyjścia, Hermiona usłyszała piskliwy głos Anny:
— O mój Boże, ty i Draco jesteście tacy idealni!
— Anno! — jęknęła Hermiona.


— Więc, dokąd idziemy?
— Nie wiem, to coś w rodzaju kawiarni.
Blaise spojrzał na Draco sceptycznie. — Czy mi się wydaje, czy się zgubiliśmy? Błagam, nie mów, że się zgubiliśmy! Nie chciałbym żałować odwołanego obiadu z Luną, tylko dlatego, że nie masz orientacji w terenie!
— Wiem, dokąd idę!
— Jasne, jasne.
— To tutaj — powiedział Draco dziesięć minut później, kiedy wskazał małą mugolską kawiarnię po drugiej stronie ulicy.
— To mugolska kawiarnia.
— Wiem, kolego.
— W mojej głowie jest wiele pytań, które boję się zadać.
— To nie zadawaj, tylko chodź. Nie mamy czasu.
— Draco, dobrze cię znam i wiem, że coś kombinujesz. Dlatego pyt… co do cholery?! — zapytał Blaise, gdy zobaczył znajomą rudą czuprynę.
— Chodź — mruknął Draco i wszedł do środka, a Zabini za nim.
Ron rozglądał się po kawiarni, z którą wiązało się tak wiele wspomnień. To była ich ulubiona kawiarnia. Przychodzili tu zawsze po każdym meczu.
Spojrzał w górę i zobaczył Malfoya i Zabiniego, którzy byli ubrani w wyjściowe szaty.
— To szaleństwo — mruknął Blaise, gdy razem z Draco usiadł naprzeciwko Rona.
— Chciałeś się spotkać — powiedział rudzielec chłodno. — Nie wiedziałem, że potrzebne ci wsparcie. Gdybym wiedział…
— Potter nadal jest na ciebie wkurzony za to, że wykorzystujesz Teddy’ego, żeby spotkać się z Hermioną — przerwał mu Draco. — A Blaise nie jest moim wsparciem, tylko twoim ochroniarzem. Jest tu, żeby powstrzymać mnie przed przyłożeniem ci prosto w twarz.
Zabini spojrzał na przyjaciela z zaskoczeniem wypisanym na twarzy. Cholera, Hermiona wykonała kawał dobrej roboty i zmieniła Dracona nie do poznania. Ona nim sterowała, ale on wydawał się nie mieć o tym zielonego pojęcia.
— Jestem tu, żeby porozmawiać z tobą o twoim wyzwaniu — kontynuował Draco.
— Więc, zgadzasz się.
— Jeszcze nie. — Westchnął Draco. — Jestem tu żeby porozmawiać z tobą jak facet z facetem.
Twarz Rona nie wyrażała żadnych emocji.
— Jestem tu, żeby powiedzieć ci, że traktujesz Hermionę jak gówno. I że na nią nie zasługujesz. I zanim cokolwiek powiesz, dodam, że jestem świadomy tego, że prawdopodobnie ona jest zbyt dobra dla nas obu. — Ron chciał coś powiedzieć, ale blondyn przerwał mu gestem ręki. — Ona jest zbyt dobra dla każdego z nas, ale teraz ja mam swoją szansę. Lata temu, oddałem ją tobie, bo naprawdę wierzyłem, że na nią zasługujesz i ją uszczęśliwisz. Kochałem ją na tyle, żeby pozwolić jej odejść i być szczęśliwą… z tobą. Ale skrzywdziłeś ją i sprawiłeś, że poczuła się brzydka i nic nie warta. Nigdy ci tego nie wybaczę. Dzięki mnie odzyskała pewność siebie i stała się inną kobietą. Zawsze była wspaniała i piękna, ale ty nie potrafiłeś tego zauważyć. I powiem ci jeszcze jedno. Bądź mężczyzną i pozwól jej odejść i być ze mną szczęśliwą. Ona na to zasługuje, a ja zrobię wszystko, żeby to się stało. — Draco spojrzał Ronowi prosto w oczy. — Odpuść, Weasley. Jeśli naprawdę ją kochasz, pozwól jej odejść. Tylko o to cię proszę. Nawet jeśli gralibyśmy ten mecz, twój związek z Hermioną i tak nie miałby żadnych szans, ponieważ ona ciebie nie kocha. A poza tym, nie powinieneś traktować jej jako nagrodę. Hermiona nie jest rzeczą, tylko kobietą.
Szczęka Rona była bardzo mocno zaciśnięta podczas mowy Dracona. Malfoy brzmiał bardzo racjonalnie, co dodatkowo bardzo wkurzyło rudzielca.
— Przez lata nazywałeś ją szlamą i torturowałeś ją w Hogwarcie. A teraz mówisz mi, że jesteś w niej zakochany! Nie oczekuj, że ci uwierzę! — krzyknął rudzielec, wstając z fotela.
Draco także wstał.
— Nie obchodzi mnie to, czy mi wierzysz, czy nie. — Niemal rzucił się na Rona, ale Blaise w porę zareagował i chwycił jego podniesioną rękę.
— Jesteś zepsutym czarodziejem czystej krwi, który myśli, że może mieć wszystko. Ale, wiesz co fretko? Nie pozwolę na to, żebyś zabrał mi Hermionę, rozumiesz? Ona jest we mnie zakochana i wierzę w to, że jeszcze możemy stworzyć pełną kochającą się rodzinę.
— Raczej nie dupku, bo kiedy ostatnim razem ci ją oddałem, potraktowałeś ją jak śmiecia!
— Nieprawda!
— Możliwe, że tego nie pamiętasz, ale to się stało. Co się stało, to się nie odstanie. Hermiona nadal nie może pozbierać się po tym co jej zrobiłeś. Nie da się cofnąć przeszłości. Mogę przysiąc, że nie pozwolę na to, żebyś kiedykolwiek ją skrzywdził.
— No to lepiej szykuj się na porażkę, bo na meczu skopię ci ten blady tyłek! Ona jest moja i zawsze będzie moja — warknął Ron, zanim wybiegł z kawiarni.
Draco zacisnął i rozluźnił pięść. Weasley naprawdę go wkurzył.
— Więc, co dobrego można tu zjeść? — zapytał Blaise kelnerkę, która podeszła do ich stolika.
________________

Witajcie :) W to niedzielne popołudnie publikuję przedostatni rozdział opowiadania. Jak Wam się podobała rozmowa Draco z Ronem? Myślicie, że przemówi mu do rozsądku? Jestem ciekawa Waszych opinii :)
Tak jak wspomniałam wcześniej, historia powoli dobiega końca. Został jeden rozdział i epilog, który wynagrodzi Wam wszelkie zastrzeżenia odnośnie długości rozdziałów :) Autorka opowiadania dodała do SI także dwa fragmenty kontynuacji, które oczywiście opublikuję. Jeśli chodzi o samą kontynuację, to postanowiłam poczekać na tłumaczenie do momentu aż bookworm opublikuje wszystkie rozdziały. Myślę, że to najlepsze wyjście. Poza tym chcę teraz skupić się na własnych historiach i dokończyć tłumaczenie Żyć od nowa, które bardzo zaniedbałam (7 na 40 rozdziałów to dość słaby wynik). Mam nadzieję, że rozumiecie moją decyzję.
To tyle. Komentujcie i oceniajcie. Enjoy!

24 komentarze:

  1. Na usta ciśnie mi się głośne - Oh My God! Ron to palant - skończony kretyn! Tolerowałam jego obecność w kanonie, załamując się z powodu, iż Rowling stworzyła z niego parę dla Hermiony. Ale w tej historii autorka wyciąga i jeszcze bardziej podkreśla jego najgorsze cechy! Aż sama mam ochotę go rozszarpać! Podziwiam zapobiegliwość Draco i zabranie Zabiniego na to spotkanie (na marginesie - uwielbiam Blaise z Luną!).
    I Rita Skeeter - nie znoszę jej! Wścibskie, wredne babsko, wiecznie wtrącająca swoje trzy grosze! Ohh żeby ktoś ją wreszcie ustawił do pionu!
    Jestem bardzo ciekawa tego, co jeszcze zaserwuje nam autorka, przed wielkim finałem, który przecież zbliża się ogromnymi krokami!
    Pozdrawiam, życząc czasu i weny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety Ron to taki człowiek, który nie umie panować nad emocjami i w sytuacjach kryzysowych zachowuje się jak kretyn. Widocznie Draco nie chciał robić scen :)
      Ja też nie znoszę Rity także wiem co czujesz!
      Jeszcze trochę będzie się działo ;)
      Pozdrawiam

      Usuń
  2. Kochana ! Rozdział cudowny :) Widzę, że Draco to bardzo rozsądny facet i zawsze będzie bronił Hermiony. Szczerze, to ja nigdy nie lubiłam Rona, ale w tym opowiadaniu to już szczególnie :) Blaise i jego poczucie humoru...:) Fajnie, że jest z Luną :) Szkoda, że opowiadanie dobiega końca, ale liczę na szczęśliwe zakończenie, bo tylko takie lubię :) Powoli nadrabiam zaległości i teraz będę już zawsze komentować Twoje nowości ! Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, fajnie, że rozdział się podobał :) Draco ma wiele oleju w głowie i próbował przetłumaczyć rudzielcowi, że tylko się ośmiesza, ale on i tak nie zrozumiał eh :/ Blaise i Luna tworzą niesamowity duet! Oczywiście będzie szczęśliwe zakończenie innych nie przewiduję ;)
      Pozdrawiam

      Usuń
  3. Wiesz co? Przed chwilą skończyłam czytać ostatni rozdział po angielsku. Wcześniej się powstrzymywałam, ale że mój angielski nie kuleje, to dałam radę i zapiera dech w piersiach.
    A co to tego rozdziału to jest cudowny. Wyznanie Draco, ach... Aż mi się zaszkliły oczy, aww :*
    Czekam na kolejną notkę!

    M. Sheriedan xx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Autorka ma prawdziwy talent do znakomitych zakończeń. Ten rozdział ma w sobie coś prawdziwego. Uwielbiam takiego Dracona ;)
      Pozdrawiam

      Usuń
  4. Dobry dzień!
    Nie spodziewałam się rozdziału, a tu taka niespodzianka. Ron to palant, ale chyba o tym wiesz. Draco to chodząca perfekcja, ale mógł już przywalić Rudemu. Po co się ograniczać?
    Zapraszam też to przeczytania moich wypocin
    dramione-ja-to-ja.blogspot.com
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lubię robić niespodzianki :D Tak, tak, bardzo dobrze o tym wiem ;) Być może nie chciał się zniżać do jego poziomu
      Pozdrawiam

      Usuń
    2. Hejo hejooo :D
      Tak, dokładnie tak! Uważam tak samo jak poprzedniczki - Ron to palant. Tyle w skrócie :D
      Najbardziej podobała mi się scena z dziennikarzami - Draco się postarał. A to co powiedział do Rity - OMG! Gdyby mógł, pomógłby jej przejść na "wcześniejszą emeryturę", prawda? :P
      Draco w tym opowiadaniu to chodząca perfekcja! Która dziewczyna nie chciałaby dostawać co tydzień kwiatków i to w dodatku takich, które nigdy nie więdną? :D Jeśli Herm nie ma u Sb miejsca, to ja wezmę połowę :D
      Pozdrawiam, Iva Nerda kiedyjestesprzymniedramione.blogspot.com

      Usuń
    3. Merlinie, znowu dowaliłam. Zamiast w oddzielnym komie, piszę w odpowiedzi. To przez mój szajsung, albo chwilowe otępienie :D No, ale dobrze, że jest komentarz, prawda? :D

      Usuń
    4. Oj tam nieważne gdzie jest komentarz, ważne że jest :D
      Ja także uważam, że Ron to palant, także nie jesteś jedyna ;) Podejrzewam, że Draco bardzo chętnie pomógłby jej przejść na emeryturę i miałby w tym wielu sprzymierzeńców :D
      Ja nie przepadam za kwiatami, ale takie które nie więdną byłyby najlepszą opcją :D
      Dziękuję i pozdrawiam :)

      Usuń
  5. Przeczytane :) Oko za oko Blaisa… no cóż, tak bywa :)
    A Draco serio dobrze się zachował ;) W przeciwieństwie do Rona. Czekam na następne części :) Bo Ron nie odpuści, ja to wiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Blaise miał niezłą frajdę gdy nakrył Hermionę i Draco :P Draco pokazał, że jest dorosłym mężczyzną. Ron to taki typ, który łatwo nie odpuści no ale nadaje to pikanterii tej historii ;)
      Pozdrawiam

      Usuń
  6. Ron zawsze byl skończonym pajacem. Tutaj, jak i we wszystkich opowiadaniach ganowskich pisanych niekanonicznie i to mniejsza czy to Harmione Dramione a nawet Theomione jego wieśniactwo jest tylko podkreślane, sam ten chwyt stosuje

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż, wydaje mi się, że Rona nie da się inaczej opisać. Ten typ tak ma po prostu :/

      Pozdrawiam :)

      Usuń
  7. No nie, ten tekst wcale a wcale nie pomaga pohamować moich morderczych skłonności! Ron, ty kretynie! Mam nadzieję, że Draco tak dokopie rudemu, że mu w pięty pójdzie!
    Ten rozdział nie wygląda jak przedostatni rozdział. Nie wyobrażam sobie, żeby cała ta sytuacja rozwiązała się przez dwie notki (chyba, że będą hiper ekstra długie - może właśnie to znaczy Twój dopisek na końcu :P). A przede wszystkim nie wyobrażam sobie, żeby to był koniec tego opowiadania. Bardzo się z nim związałam. Ostatnio przypominałam sobie, jak zaczęłam je czytać - jechałam wtedy samochodem, padał deszcz i czytałam akurat jakąś nudną książkę, więc sprawdziłam, co tam w blogsferze. Zobaczyłam, że udostępniłaś linka do nowego bloga, przeczytałam prolog... i kompletnie wpadłam. Podbiłaś mnie pierwszą notką. Jestem fanką śmiesznych opowiadań (w sumie to zabawne, bo za każdym razem, gdy sama coś piszę, nigdy nie piszę całych wesołych ff) i Twoje tłumaczenie plasuje się wysoko na mojej liście Dramione oraz ogólnie fików, jakie w życiu przeczytałam ;) Są słodcy Draco i Hermiona, Blaise i Luna i wszystko inne, czego można zapragnąć ♡
    Chyba się nieco rozpisałam... Ale wzięło mnie jakoś na wspomnienia, jak uświadomiłam sobie, jak mało zostało do końca :( cieszę się więc, że pisana jest kontynuacja, a sama na pewno wielokrotnie będę tu wracać :*
    (Spodziewaj się komentarza podobnej długości, albo nawet i dłuższego przy epilogu xD)
    Gorąco pozdrawiam i życzę weny! Johanna Malfoy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojoj widzę, że Ronald W. wzbudza zbędne emocje :D W sumie nie dziwię Ci się, bo ja sama mam ochotę go rozszarpać!
      Rzeczywiście ten rozdział nie zwiastuje zakończenia, ale to tylko pozory xD Koniec zbliża się wielkimi krokami i wyczuwam, że będziecie wniebowzięci! :D Mój dopisek sugerował to, co napisałaś ;)
      Oh ja czasem też wspominam początki tego tłumaczenia. Ile ja się nagłowiłam żeby uzyskać zgodę i chociaż zacząć to tłumaczenie. Obawiałam się, że zjedziecie tą historię od góry do dołu, bo od jednej osoby usłyszałam, że jest po prostu słaba i brzmi jak blogasek. Ale na szczęście Simply zyskało wielu wspaniałych fanów <3
      Dziękuję i pozdrawiam :)

      Usuń
  8. Pierwsza część rozdziału słodka i taka dość rozrywkowa, zarówno scenka w gabinecie Blaise'a jak i ta u Hermiony. Za to końcowe fragmenty...
    Tak mocno jak miałabym ochotę miotnąć czymś konkretnym w rudego pajaca, tak samo silnie, o ile nie bardziej, rozpłynęłam się nad zachowaniem Draco. To co powiedział Weasleyowi - klasa sama w sobie. Naprawdę ujął mnie tym niesamowicie, tym bardziej, że w życiu naprawdę nie jest łatwo pozwolić odejść ukochanej osobie. Niewiele osób zdobywa się na takie zachowanie. Ripostwa Weasleya jakże przewidywalna - Ron zawsze był prostakiem...

    Mam nadzieję, że jeśli już dojdzie do tego durnego meczu, Draco pokaże Wiewiórowi, gdzie jego miejsce. Zresztą, tak naprawdę troszkę dziwię się Hermionie. To chyba ona tak naprawdę powinna uświadomić definitywnie Ronaldowi W., że nic ją już z nim nie łączy w sferze uczuciowej. No, ale inna sprawa, że rudy pajac subtelny ani pojętny nigdy nie był, zatem potrzebuje twardego tłumaczenia (najlepiej tępym narzędziem);)
    I popieram zdanie poprzedniczki - jak to możliwe, że wszystko się płynnie i bez pośpiechu rozwiąże w jednym rozdziale plus epilog? Hmm, mam nadzieję, że autorka nie spłyciła tej końcówki, byłaby szkoda, bo to świetna opowieść, kawałek przyzwoitej rozrywki, do tego w dobrym, płynnym tłumaczeniu, za co szczególne podziękowanie dla Ciebie, droga Tłumaczko :)
    Jak najbardziej również popieram plany skupienia się na tym, co rozpoczęte z Twoich autorskich opowieści plus tłumaczenie. Nie ukrywam, że liczę na rychłe aktualizacje MM i, może nawet jeszcze bardziej - Last Minute Love. To w końcu miało być opowiadanie wakacyjne ;)

    Czekam z niecierpliwością na te ostatnie akordy rozgrywki i pozdrawiam.
    Margot

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Autorka lubi mieszać w tej opowieści i tym razem także zaserwowała nam mieszankę wybuchową.
      Końcówka rozdziału pokazała prawdziwe oblicze Rona i to, że Draco potrafi zachować zimną krew w każdej sytuacji. Oj tak wiele lat temu poświęcił się, bo chciał, żeby Hermiona była szczęśliwa... ale niestety nie wyszło jej to na dobre.
      Być może Hermiona nie ma siły się z nim droczyć, bo jest zmęczona tą całą sytuacją. Dobrze, że ma Draco, który potrafi zachować się jak prawdziwy facet.
      Wszystko rozwinie się w rozdziale 27 i w epilogu także jeszcze wiele emocji przed wami :)
      Staram się, żeby historia była dobrze przetłumaczona. Niedługo opowiadanie będzie sprawdzone bardzo dokładnie i dopracowane do perfekcji ;)
      Zaraz się biorę za pisanie rozdziału Muzycznej misji, bo w końcu będzie tak jak ostatnim razem i mój genialny pomysł ucieknie z głowy. Last Minute Love ma oczywiście wakacyjny klimat, ale zapewne będzie pisane cały rok :)
      Dziękuję i pozdrawiam ;)

      Usuń
  9. Witaj :))
    Słowem wstępu - króciutki bardzo, ale skoro twierdzisz, że epilog nam to wynagrodzi, wierzę Ci całym serduszkiem. Nie mam pojęcia jak mogłam nie zauważyć rozdziału! Przyzwyczaiłam się, że dodajesz je rzadziej. Kontynuacja w formie jednego czy dwóch sequeli czy po prostu druga część?
    Zawsze lubiłam Lunę, była inna, a takie osoby to perełki. Tutaj dalej czuć w niej tą rozmarzoną dziewczynkę z kiedyś oraz dorosłą kobietę. Lubię ten pairing, ale tylko jak na Maksa zapominam o filmie. Jakoś nie chciałabym filmowej Lovegood z mulatem Blaisem. Za blada dla niego :P
    Draco mały cham się wszędzie wcina. Też tak robię :D
    Hermiona zorganizowała jednoosobową imprezę ratunkową. Skojarzyło mi się trochę z książką Fangirl, gdzie wystąpiła podobna sytuacja. Tak przy okazji polecam wszystkie powieści Rainbow Rowell.
    Malfoy zachował się jak dorosły mężczyzna. JESTEM Z NIEGO DUMNA!
    Po prostu - jdjxhdjsvgshhhd.
    Teraz wielkie wejście Rona. Łajdak jakich nie brak. Nienawidzę dziada. Bezmyślny półgłówek! M A S A K R A !! Szkoda mi jego rodziców, że musieli z nim spędzić tyle swojego życia...
    Szkoda, że już dochodzimy do końca. Na szczęście nie był do przydługawy tasiemiec, a lekka historyjka, która bardzo mi się spodobała. Jednakże recenzję zdam po epilogu :P
    Pozdrawiam :**
    KH

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwierz, uwierz, bo mówię prawdę! Będzie takie wielkie WOW. Cóż, ostatnio rozdziały są często, bo chcę wreszcie skupić się na swojej twórczości. Będzie 27 rozdział, długaśny epilog i dwa fragmenty kontynuacji :D
      Luna błyszczy tutaj jak gwiazda na niebie. To jej rozmarzenie jest takie urocze, że aż czasem śmieszne, ale ja także ją lubię ;)
      Draco po prostu już tak ma :D
      Nie czytałam tego, ale z pewnością zajrzę ;)
      Malfoy jest idealny, a Ron to... po prostu Ron. Co innego można od niego wymagać?
      Aż jestem ciekawa tej recenzji :D
      Pozdrawiam

      Usuń
  10. Świetny rozdział :D Bardzo mi się spodobał ;3
    Oko za oko Blaise'a było genialne. Już w momencie, kiedy Draco poszedł do Hermiony czułam, że może dojść do podobnego zdarzenia, co między Luną a Zabinim... I rzeczywiście, tak się stało :D Lubię przewidywać przyszłość :P
    Już naprawdę mi ręce opadają. Ron jest idiotą do kwadratu (jeśli nie do sześcianu. Już nie mogę doczekać się ostatniego ( :,c ) rozdziału. Draco musi mu skopać tyłek, musi! Ja na miejscu Hermiony motywowałabym go w odpowiedni sposób.
    No i niczego bardziej nie żałuję niż tego, że Draco nie dał Ronowi w papaję podczas spotkania. Należało mu się jak nic...
    Przepraszam, że tak późno komentuję, ale nadal nie przyzwyczaiłam się do trybu "szkoła" i nadal trudno mi się ogarnia wszystko :/
    Powodzenia w tłumaczeniu! :3
    Pozdrawiam serdecznie,
    Feltson

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Blaise to taki śmieszek i z nim nigdy nie będzie nudno ;)
      Ron to taki człowiek, który chyba nie ma mózgu -.- Oczywiście Draco pokaże na co go stać!
      Nie masz za co przepraszać. Ja mam tyle na głowie, że po kilku dniach odpowiadam na komentarze także wiem, co przeżywasz.
      Dziękuję i pozdrawiam :)

      Usuń
  11. Hejo :D Nominowałam Cię do LBA. Więcej info u mnie: http://kiedyjestesprzymniedramione.blogspot.com/p/nominacje.html
    Pozdrawiam, Iva Nerda <3

    OdpowiedzUsuń